Filmy w produkcji: Zamek Królewski od kuchni
Z reżyserem Tadeuszem Kabiczem oraz kierownikiem produkcji Mateuszem Sajdakiem rozmawiamy o ich filmie "Zamek". Realizowany właśnie obraz będzie opowiadał o pracownikach Zamku Królewskiego w Warszawie.
Albert Kiciński: Skąd pomysł, żeby śląscy filmowcy zajęli się tematem Zamku Królewskiego w Warszawie?

Tadeusz Kabicz: Nie nazwałbym nas śląskimi filmowcami. Chociaż studiujemy w katowickiej szkole filmowej, większość z nas mieszka i pochodzi z Warszawy. Dlatego też znałem dobrze Zamek Królewski już wcześniej,  bo jak każde warszawskie dziecko, byłem prowadzany tam przez nauczycieli na lekcje muzealne. Po kilku latach odwiedziłem Zamek z własnej woli i zdałem sobie sprawę, że dużo bardziej niż obrazy ciekawią mnie ludzie, którzy ich pilnują. Zacząłem się zastanawiać, kto stoi po drugiej stronie ekspozycji, kto dba o te dziesiątki tysięcy eksponatów. Pomyślałem, że świat muzealników, to świat zupełnie nieznany, który warto byłoby sfilmować i tak wszystko się zaczęło.

Mateusz Sajdak: Jako jedyny członek naszego zespołu pochodzę z Katowic. To nie znaczy, że Zamek Królewski jest dla mnie czymś nieznanym. Po raz pierwszy odwiedziłem ten przybytek jeszcze w podstawówce. Kiedy Tadek przyszedł do mnie z tym pomysłem, zobaczyłem jego potencjał. Nasz projekt nie skupia się na Zamku jako takim, ale na ludziach w nim pracujących.



Na jakim etapie aktualnie znajduje się projekt?

Tadeusz Kabicz: Za nami kilka dni zdjęciowych, przed nami kilkanaście kolejnych. Realizacja tego projektu rozpoczęła się trochę nietypowo, bo zdjęcia ruszyły jeszcze zanim znaleźliśmy bohaterów i zanim powstał dokładny pomysł na film. Stało się tak dlatego, że raz do roku na Zamku odbywa się przerwa konserwatorska, podczas której dokonywane są różne dość efektowne prace na ekspozycji. Zależało mi, żeby je uchwycić, dlatego natychmiast zorganizowaliśmy nagrania. Przez pierwsze dni zachowywaliśmy się jak turyści - filmowaliśmy wszystko, na co się natknęliśmy. Dopiero potem zaczęliśmy poznawać naszych bohaterów i stworzyliśmy ogólną koncepcję filmu.

Mateusz Sajdak: Kiedy zacząłem pracować przy "Zamku", trwała już dokumentacja i zdjęcia uciekające. W międzyczasie zaczęliśmy promować nasz projekt i spotkaliśmy się z bardzo pozytywnym odzewem, zarówno wśród znajomych, jak ludzi zupełnie nie związanych. Niedawno (19.04) skończyła się nasza akcja crowdfoundingowa, udało nam się zebrać kwotę, która pozwoli na zrealizowanie filmu i część postprodukcji. Trwa okres zdjęciowy, a my jesteśmy pełni motywacji do dalszej pracy!



W jaki sposób opowiadacie o Zamku?

Tadeusz Kabicz  Przez pryzmat jego pracowników. Chcemy pokazać magię tego miejsca, tworząc kilka portretów pracujących tam osób. A są to osoby niezwykle ciekawe. Jedne grają w rugby, drugie piszą wiersze, a trzecie przebierają się w barokowe stroje.
Postawiłem sobie jednak niezwykle trudne zadanie, żeby przedstawić ten świat bez słów. Nie wiem, na ile uda się być w tym pomyśle konsekwentnym, ale na pewno w filmie więcej będzie opowiadania obrazami niż dialogami.

Mateusz Sajdak: W Zamku Królewskim pracuje dużo fascynujących ludzi. Nie znałem wcześniej żadnego muzealnika, a moje wyobrażenie odstawało od rzeczywistości. Naprawdę mało wiemy o tym, jak wygląda prawdziwe życie takiej instytucji i jej pracowników. Ich pasje mogą wydawać się niecodzienne, ale nie dziwne. Nie będziemy w stanie pokazać wszystkich ciekawych osób, ale mam nadzieję, że spektrum będzie wystarczająco szerokie.



Pojawi się u Was dużo Zamku nieznanego szerszej publiczności, pokazanego od kuchni? Czym różni się ten Zamek oficjalny od tego zakulisowego?

Tadeusz Kabicz: Chcemy pokazać przede wszystkim proces powstawania tego efektu, który mogą podziwiać zwiedzający. Dlatego głównie skupimy się na miejscach, do których jest „nieupoważnionym wstęp wzbroniony”. Chcemy pokazać widzowi pracowników różnych  działów: od elektryków i konserwatorów po wartowników i przewodników. 
Zarówno Zamek, ten oficjalny i ten zakulisowy, mają swój czar. Ekspozycja Zamku to zachwycające rękodzieła, wielkie obrazy i pięknie wykończone sale. Ma się wrażenie, że czas stoi tutaj w miejscu, można poczuć klimat tamtej epoki. Mimo wielu zwiedzających panuje tutaj cisza. Wszystko jest zaplanowane, zorganizowane i poukładane. Po drugiej stronie mamy za to niekończące się korytarze, hałasujące maszyny i pracownie tętniące życiem. Jest to zupełnie inny świat, który niczym nie przypomina oficjalnej strony muzeum.

Mateusz Sajdak: Wszędzie nas pełno, a dzięki ścisłej współpracy z dyrekcją, mamy dostęp do znacznej części Zamku. To przepastny budynek i przypuszczam, że można spędzić życie, na poznawaniu jego historii i tajemnic. Zwiedziliśmy go od podziemi, po strych, a nadal widzę nieznane miejsca. 



Opowiadacie o pracy konserwatorów i strażników dbających o dziedzictwo kulturalne naszego narodu. Jak bardzo powinniśmy o nich pamiętać? Czego dokonała te rzesza nieznanych nam osób?

Tadeusz Kabicz: Przede wszystkim dokonali rzeczy niezwykłej – dali temu miejscu drugie życie. Zamek został doszczętnie zniszczony podczas wojny, ale dzięki pracy wielu ludzi udało się go odtworzyć. Niektórzy do dziś tam pracują, dbając o jego wygląd i bezpieczeństwo. Nic dziwnego, że tak mocno są związani z tym miejscem.
Na Zamku Królewskim jest ponad 50 000 eksponatów. Wielu z nich nie możemy na co dzień oglądać, reszty zwiedzający zazwyczaj nie zauważają. Warto  jednak uświadomić sobie, że każdy z tych obiektów jest szczegółowo opisany, zbadany i pielęgnowany. Jest coś pięknego w tej zbiorowej, mrówczej pracy wykonywanej przez bohaterów naszego filmu.

Mateusz Sajdak: Nie tylko konserwatorów i strażników, jest wiele działów pracujących nad zachowaniem i utrzymaniem kolekcji, jak również samego budynku. Zamek został odbudowany po wojnie, a teraz jest pielęgnowany wraz z całą kolekcją przez armię ludzi. Należy pamiętać, że Niemcy wysadzili w powietrze większość budynku. Zamek, który znamy, powstał dzięki donatorom. Nasz film również powstaje dzięki wsparciu rodziny, przyjaciół i nieznajomych, którzy uwierzyli w nasz projekt.



Jakim miejscem jest dzisiaj Zamek?

Tadeusz Kabicz: Jedna z pań konserwatorek powiedziała mi, że muzeum jest to takie sanatorium dla przedmiotów. I faktycznie Zamek Królewski przypomina trochę sanatorium, w którym setki specjalistów starają się stworzyć jak najlepsze warunki dla swoich kuracjuszy.  

Mateusz Sajdak: Dla mnie Zamek, jak większość muzeów, posiada pewien nabożny typ spokoju. W tym miejscu czas zdaje się nie istnieć. Światło wpadające przez okna, jest rozproszone przez tkaniny, chroniące dzieła sztuki przed blaknięciem. To siedliska spokoju, w świecie, który zdaje się biec coraz szybciej.



Dlaczego dzisiaj tak ważna jest potrzeba
pielęgnowania przeszłości?

Tadeusz Kabicz: Myślę, że to zawsze było ważne. Z jakichś przyczyn lubimy wiedzieć, skąd pochodzimy i skąd się wzięliśmy. Zawsze było w nas coś, co kazało nam dbać o przeszłość i szanować naszą historię. To pewnie dlatego, że dzięki temu teoretycznie możemy uczyć się na cudzych błędach. Jednak wszyscy wiemy, że w praktyce rzadko kiedy to wychodzi.

Mateusz Sajdak: Jesteśmy mieszkańcami Polski, to gdzie mieszkamy ukształtowało nas w ten, a nie inny sposób. Przeszłość naszego kraju, to poniekąd historia nas samych. Znając błędy naszych przodków mamy możliwość ich uniknięcia. Niestety, z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej uczymy się na własnych. 



Dlaczego nazywacie ten temat kłopotliwym?

Tadeusz Kabicz: Historia jest bardzo drażliwym tematem. Niezwykle łatwo można się o nią pokłócić, bardzo ułatwia manipulowanie ludźmi.  Z jednej strony pozwala nam się określić, ale z drugiej wzmaga podziały między ludźmi.  Zbytnia dbałość o przeszłość ogranicza nasze postrzeganie świata, z kolei zupełna ignorancja w tym temacie nas ogłupia.  Trudno jest tu znaleźć złoty środek.
Całe szczęście nasz film nie będzie poruszał tak kontrowersyjnych treści. Chociaż historia towarzyszy naszym bohaterom na co dzień, to oni będą głównym tematem filmu i to na nich się skupiamy.

Mateusz Sajdak: Obserwuję wszędzie pewien rodzaj, nieuzasadnionego i rozdmuchanego wstydu. Wstydu związanego z byciem Polakiem. Lubimy narzekać na nasz rząd, na komunikację miejską i milion innych rzeczy. Zapominamy o tym co piękne i dobre w naszym kraju. Złoty środek leży w byciu patriotą, pomiędzy wstydem, a nacjonalizmem.



Jak zbieracie pieniądze?

Tadeusz Kabicz: Postanowiliśmy przeprowadzić akcję crowdfundingową, czyli internetową zbiórkę pieniędzy. Jest to obecnie bardzo popularny sposób finansowania filmów, zwłaszcza krótkich metraży i etiud studenckich. Wygląda to w następujący sposób: tworzy się stronę projektu na platformie crowdfundingowej i przez cały czas trwania akcji ludzie mogą wpłacać dowolną kwotę. Co ciekawe, nie jest to do końca bezinteresowna pomoc. W zamian za wsparcie twórcy oferują różne prezenty związane z filmem.

Mateusz Sajdak: Wsparło nas ponad sto osób. To budujące, motywujące uczucie, kiedy tylu ludzi chce pomóc w realizacji. Po raz pierwszy prowadziłem tego typu akcję i wymaga ona sporo pracy. Tak przy zbudowaniu atrakcyjnej wizualnie strony, jak również przy jej promocji.



Do kogo kierujecie film? Jak będzie dystrybuowany?

  Tadeusz Kabicz: Planujemy zorganizować kilka pokazów filmu, zwłaszcza dla naszych bohaterów oraz wspierających nas osób. Naszym głównym celem są jednak festiwale filmowe, potem może uda się sprzedać nasze dzieło do telewizji. Nie mamy określonej grupy odbiorców. Temat jest na tyle uniwersalny, że każdego może zainteresować. Wszyscy byliśmy w muzeum i wszyscy kojarzymy Zamek Królewski, jednak mało kto patrzy na niego w ten sposób.  Nasi bohaterowie są bardzo różnorodni, dlatego każdy będzie mógł się z nimi utożsamić.

Mateusz Sajdak: Nasz film jest skierowany do wszystkich, którzy kochają sztukę i kinematografię. Uniwersalność jest mieczem obusiecznym, ale wierzę, że przez tematykę jest to nasz atut. Pragniemy dotrzeć z Zamkiem do jak najszerszego grona odbiorców, kiedy tylko skończy się jego życie festiwalowe.


Albert Kiciński  8 maja 2017 12:47
Scroll