Gwiazda Tygodnia: Cate Blanchett
Gra kobiety z charakterem i skomplikowaną psychiką. Tyleż czarujące, co władcze. Taka była Elżbieta I. Taka też jest elficka królowa oraz Jasmine w jej wykonaniu.

Trzeba przyznać, że ma ostre poczucie humoru. W 2009 roku, kiedy australijska poczta wydała serię znaczków "2009 Australian Legends of the Screen" (m.in. Nicole Kidman, Russell Crowe, Geoffrey Rush), oświadczyła: "Będę lizana przez miliony Australijczyków i nie mogę się tego doczekać". Miała wówczas 40 lat, a na swoim koncie już trzy nominacje do Oscara (w tym jedną statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej za drugoplanową rolę Katharine Hepburn w "Aviatorze")  oraz pięć nominacji do Złotych Globów (zdobyła dwie statuetki - za tytułową kreację w "Elizabeth" Shekhara Kapura oraz w biograficznym "I'm There. Gdzie indziej jestem" Todda Haynesa, gdzie zagrała jedno z wcieleń samego Boba Dylana).


Cate Blanchett jako Elżbieta I w filmie "Elizabeth: Złoty wiek". Fot. UIP.

Mając 18 lat pojechała na wakacje do Egiptu. Tam, przez przypadek, po raz pierwszy pojawiła się na dużym ekranie jako statystka w filmie "Kaboria" i połknęła aktorskiego bakcyla. Do kin wchodzi "Blue Jasmine" Woody'ego Allena, w którym Cate Blanchett wcieliła się w postać tytułowej Jasmine, mieszkanki Manhattanu, kobiety przywykłej do wygód i luksusowego życia u boku męża-biznesmena Hala (w tej roli Alec Baldwin), który ją notorycznie zdradza. Aby się na nim zemścić, w akcie furii donosi na niego do FBI. Sama bez grosza przy duszy przeprowadza się do San Francisco, gdzie mieszka u swojej siostry Ginger (Sally Hawkins). - Uciekła z Nowego Jorku, bo nie chciała, by ją oceniano. Dla Jasmine, która zawsze starała się kontrolować własny wizerunek, bardzo ważne jest to, co myślą o niej inni - tak o swojej filmowej bohaterce opowiada pochodząca z Melbourne aktorka. Najnowszy filmy Allena z  średnią ponad 100 tysięcy dolarów wpływów na jedną kopię, w Stanach Zjednoczonych już zanotował najlepsze otwarcie w całej karierze tego reżysera.


Cate Blanchett w "Blue Jasmine". Fot. Kino Świat.

Występy w obu wspomnianych, zagranicznych produkcjach dzieli ćwierć wieku i kilkadziesiąt innych projektów filmowych, do których Cate Blanchett była angażowana. Kilka wykreowanych przez nią postaci już zapisało się w historii światowego kina. Na szczególną uwagę zasługują przynajmniej dwie. Pierwszą jest charyzmatyczna królowa Anglii w biograficznym filmie "Elizabeth", która otworzyła Australijce drzwi do amerykańskiej fabryki snów. Aktorka zagrała również w sequelu dramatycznej historii o pierwszej kobiecie na brytyjskim tronie ("Elizabeth: Złoty wiek"). Druga kreacja, z którą już od przeszło dekady jest kojarzona, to Galadriela - urodziwa elficka królowa z tolkienowskiego Śródziemia.


Jako Galadiera w filmie "Hobbit: Niezwykła podróż". Fot. Forum Film Poland.

Widzowie zetknęli się z Garadielą po raz pierwszy w 2001 roku, kiedy na ekrany kin wszedł "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia". Po nim pojawiła się w kolejnych filmach z tego cyklu: "Władca Pierścieni: Dwie Wieże", "Władca pierścieni: Powrót króla" oraz "Hobbit: Niezwykła podróż". Pod koniec grudnia zobaczymy "Hobbita: Pustkowie Smauga", a przed nami zapowiadany na 2014 rok "Hobbit: Tam i z powrotem". Wszystkie odcinki z kultowej tolkienowskiej serii nakręci(ł) Nowozelandczyk Peter Jackson.


Cate Blanchett jako Philippa w filmie "Niebo". Fot. SPInka.

Oprócz wielkich międzynarodowych produkcji Cate Blanchett pojawiła się również w kilku autorskich projektach filmowych. Na przykład w "Kronikach portowych" Lasse Hallstroma, znakomitym komediodramacie muzycznym Jima Jarmuscha "Kawa i papierosy" czy też w zrealizowanym na podstawie scenariusza Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza thrillerze "Niebo". W filmie niemieckiego reżysera Toma Tykwera zagrała nauczycielkę angielskiego, mieszkającą w Turynie, która podkłada bombę własnej roboty w biurze dilera narkotyków.  Oto czarująca Australijka w pełnej krasie. Aktorka wielu wcieleń.




Marcin Zawiśliński / Portalfilmowy.pl/ PAP  23 sierpnia 2013 09:13
Scroll