Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
Europa Themersonów: Skarb odnaleziony po latach
Przez osiem dekad sądzono, że Europa Franciszki i Stefana Themersonów została zniszczona przez nazistów. W 2019 roku dzieło niespodziewanie odnaleziono i dziś znowu można je oglądać, zrekonstruowane w rozdzielczości 2K przez studio Fixafilm.
Prapremiera odbyła się na początku października na Londyńskim Festiwalu Filmowym. W największej sali kina National Film Theatre, zarządzanego przez Brytyjski Instytut Filmowy, zgromadził się tłum. Bilety wyprzedano już dwa tygodnie przed pokazem. Nic dziwnego: w Wielkiej Brytanii Franciszka i Stefan Themersonowie są znani i cenieni, może nawet bardziej niż w Polsce. Na Wyspach spędzili większość życia, tam prowadzili wydawnictwo Gaberbocchus Press. Swoją artystyczną, głównie awangardową, działalność rozpoczęli jednak w Warszawie. I to tu w 1931 roku, zainspirowani modernistycznym poematem Anatola Sterna, zrealizowali 12-minutową Europę – porywający apel przeciwko faszyzmowi, który przez lata obrósł legendą i doczekał się ciekawych reinterpretacji artystycznych.

W latach 30. XX wieku Europa wywołała sporo zainteresowania i zyskała miano pierwszego znaczącego polskiego filmu awangardowego. Wydawało się, że przepadła w piekle wojny. Owszem, wyjeżdżając z Polski do Paryża w 1937 roku, artyści zabrali ze sobą kopie wszystkich zrealizowanych przez siebie w kraju dzieł. Zdeponowali je w paryskim Laboratorium Filmowym Vitfer. Skąd mogli wiedzieć, że trzy lata później jego zbiory zostaną skonfiskowane przez Niemców, a oryginały przepadną?


W 2019 roku w niemieckim Bundesarchiv na Europę natrafiła Anna Bobczuk – w ramach kwerendy prowadzonej z inicjatywy Instytutu Pileckiego. „O ile mi wiadomo, kopia nie była w żaden sposób opisana: nie było na niej ani nazwiska twórców, ani kraju produkcji” – opowiada Łukasz Ceranka, współwłaściciel studia postprodukcyjnego Fixafilm. Warszawska firma podjęła się cyfrowej rekonstrukcji we współpracy z Themerson Estate, fundacją dbającą o zachowanie dziedzictwa Themersonów, prowadzoną przez ich siostrzenicę, a zarazem kuratorkę sztuki Jasię Reichardt. Już wcześniej dla tej instytucji pracownicy Fixafilm odrestaurowali inny film Franciszki i Stefana – Calling Mr. Smith. Praca nad Europą okazała się bardzo wymagająca. „Był to dość trudny projekt ze względu na jego charakter i sposób powstania. Różnorodność technik zastosowanych przez Themersonów, wiek materiału źródłowego oraz praca z kopią 35mm, która prawdopodobnie była wielokrotnie obrabiana laboratoryjnie, sprawiły, że rekonstrukcja Europy stanowiła wyjątkowe wzywanie” – przybliża Łukasz Ceranka. – „Musieliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, które z efektów były pierwotną intencją autorów, a co pojawiło się wraz z upływem czasu – np. migotanie pochodzące z laboratorium. W kinie eksperymentalnym to prawdziwa zagwozdka, ale naszą konsultantką została sama Jasia Reichardt”

Konieczne okazały się też pewne drobne ingerencje techniczne. „Europa powstała w prędkości 18 klatek na sekundę. Szkoła nieingerowania w materiał pierwotny pozostawiłaby ten klatkarz. My podjęliśmy decyzję o dostosowaniu obrazu do wymogów dzisiejszych projektorów, przyzwyczajeń i oczekiwań odbiorczych widzów, i powieliliśmy co czwartą klatkę. Taka synchronizacja była ważna dla zachowania pierwotnego czasu i tempa dzieła, ale i pracy nad muzyką, którą skomponował Lodewijk Muns” – tłumaczy Łukasz Ceranka. – „Przy Calling Mr. Smith zmagaliśmy się z zastosowaną przez artystów techniką kolorowania, zbliżoną do techniki drukarskiej, dla projektorów w XXI wieku nie do udźwignięcia. Ale to nasza praca. Lubimy tego typu wyzwania”.

Odrestaurowana Europa dopiero rozpoczyna swoje drugie życie. Po pokazach w Londynie i Warszawie czekają ją premiery w Berlinie i Paryżu oraz kolejne seanse w Polsce. Za dystrybucję odpowiada agencja LUX. Oryginalny materiał został przekazany w długotrwały depozyt do BFI National Archive i jest przechowywany wraz z oryginalnymi materiałami z pozostałych ocalałych filmów Themersonów. Może jeszcze jakieś odzyskamy? Dyrektor Instytutu Pileckiego, dr Wojciech Kozłowski, przypomina, że w Niemczech jest bardzo dużo archiwów i dokumentów, które czekają, aby je odkryć.

Dagmara Romanowska / "Magazyn Filmowy SFP" 123/2021  2 stycznia 2023 21:19
Scroll