Baza / Edukacja i kultura filmowa
Baza / Edukacja i kultura filmowa
Zawód ściśle określony. Jubileusz Wydziału Radia i Telewizji UŚ
W tym roku mija 30 lat od założenia katowickiej szkoły filmowej. To jedna z najważniejszych w Polsce, obok Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, placówka kształcąca filmowców.
„Uświadomiłem sobie, że wszystko można sfotografować i ułożyć z tego ciekawą historię. Dzięki szkole filmowej nauczyłem się patrzeć na świat i na ludzi. Przedtem tego nie umiałem” – i choć autor tych słów, Krzysztof Kieślowski, kończył słynną łódzką Filmówkę, nie bez powodu został patronem Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

 „Największą siłą tej szkoły jest duża swoboda studentów oraz odpowiedzialność za własny tryb uczenia się”  – mówi Marcin Wrona, absolwent katowickiego wydziału – „Student jest zmuszony do samodzielnej aktywności, co ułatwia poźniejsze funkcjonowanie w zawodzie. Wielkim plusem jest obecność wielopokoleniowej (z przewagą młodych) kadry czynnych praktyków zawodu.. Nad szkołą katowicką wciąż unosi się duch jej wykładowcy, Krzysztofa Kieślowskiego, który jak nikt inny potrafił robić filmy intymnie bliskie człowiekowi.”



Dzisiaj dla studentów najważniejszym atutem szkoły jest kadra i kontakt z czynnymi zawodowo filmowcami, między innymi z Filipem Bajonem, Andrzejem Fidykiem, Leszkiem Wosiewiczem, Maciejem Pieprzycą oraz Andrzejem Ramlauem. Studenci wysoko oceniają poziom zajęć oraz wymagania, jakie są przed nimi stawiane. Samodzielność, z jaką muszą się zmierzyć traktują jako próbę przygotowania do przyszłej pracy w zawodzie, upatrują w tym także szansę na wypracowanie niezależności i umiejętności mówienia własnym głosem.

Lista absolwentów katowickiej szkoły to spora grupa ludzi dziś aktywnych zawodowo. Realizują się na różnych płaszczyznach poczynając od filmów kinowych, na produkcjach telewizyjnych i spektaklach teatralnych kończąc. Należą do nich, m.in.: Teresa Kolarczyk, Maria Zmarz-Koczanowicz, Magdalena Łazarkiewicz, Magdalena Piekorz, Waldemar Krzystek, Krzysztof Lang, Piotr Łazarkiewicz, Maciej Pieprzyca, Maciej Dejczer, Marcin Koszałka, Michał Rosa oraz Maciej Ślesicki.

Do ich sukcesów warto dopisać osiągnięcia, jakimi mogą się pochwalić obecni studenci wydziału. W ubiegłym roku, podczas trwającego w Krakowie 14. Międzynarodowego Festiwalu Etiuda & Anima, w konkursie Etiuda 2007 jury jednogłośnie przyznało nagrodę Grand Prix Złotego Dinozaura Tomaszowi Jurkiewiczowi za film „Radioakcja/Live Action Radio”. Kolejne filmowe trofeum z ubiegłego roku to Złota Kijanka - Studencka Nagroda im. Laszlo Kovacsa dla operatora Tomasza Woźniczka za zdjęcia do filmu „Za horyzont”.

To oczywiście tylko niektóre z sukcesów, potwierdzających sens słów Krzysztofa Kieślowskiego: „Mój zawód jest ściśle określony; wymaga znajomości bardzo konkretnych rzeczy. (...) Jeśli pisze się też scenariusze, to trzeba wiedzieć coś o budowaniu postaci, konstruowaniu akcji i jej punktów zwrotnych. Są jeszcze aktorzy, kompletowanie ekipy, nie mówiąc o montażu i wielu innych sprawach. To wszystko składa się na warsztat reżysera i jest po prostu rzemiosłem. Poszczególne jego elementy można prześledzić w filmie. Wielokrotnie to robiłem i zawsze zgadzało mi się, że efekt zależy od znajomości rzemiosła”.

Mówi Piotr Łazarkiewicz:
Jestem absolwentem pierwszego rocznika. Z czasów studiów pamiętam wszystko, co najlepsze. Mieliśmy świetnych profesorów. Wielu spośród Nich uczyło zawodu po raz pierwszy, co sprawiało, że nie mieli "pedagogicznych nawyków" i zachowywali się w stosunku do nas całkowicie niestandardowo. Szkoła za moich czasów dopiero "się stawała", w związku z czym my, studenci, też mieliśmy duży wkład w jej kształt i sposób funkcjonowania. Część środowiska filmowego patrzyła na nas niechętnym wzrokiem, w 1981 roku, gdy kończyliśmy studia, najgorzej - w telewizji (świeżo "rozliczonej" z działalności Macieja Szczepańskiego, którego decyzją szkoła powstała).

Nasi Profesorowie naprawdę dawali nam o wiele więcej, niż wynikało z "grafika zajęć". Krzysztof Kieślowski, Krzysztof Zanussi, Edward Żebrowski, Andrzej Jurga, Irena Kamieńska, Jerzy Wójcik, Ernest Bryl, Michał Komar, Krzysztof Winiewicz, nasz ulubiony Dziekan, Edward Zajicek... To dzięki Nim, a także Zosi Budzińskiej i Bożenie Piszczek, naszym producentkom, Joannie Krauze, atmosfera w Szkole była świetna. Dzięki Michałowi Pawlickiemu i Zofii Petri, którzy prowadzili "podstawy pracy z aktorem" już na pierwszym roku w kilka osób zrobiliśmy spektakl w teatrze w Katowicach, montaż kilku jednoaktówek Iredyńskiego. To był wtedy precedens! Zajęcia z Kieślowskim, Zanussim, Żebrowskim to było naprawdę dociekliwe poznawanie warsztatu, od podstaw. Nauka pokory i szacunku dla pracy. Oni dusili nas, by wykorzystywać każdą szansę kręcenia. Pomagaliśmy więc kolegom z operatorki, chodziliśmy do montażystek w telewizji patrzeć, jak montują newsy.

Był to prawdziwy czas ruchu myśli i wielka szkoła kreatywności. Tak pełnego zagłębienia się w KINO nie przeżyłem już nigdy potem.

W okresie studiów każdy z nas pisał scenariusz filmu "do zrobienia po studiach", dzięki temu, w 1981 roku, wszyscy byliśmy gotowi do debiutu, obowiązkowej wtedy tzw. "godziny telewizyjnej". Gdyby nie stan wojenny zrobilibyśmy te filmy wiosną 1982 roku... Jednak nasze losy potoczyły się trochę inaczej. Zadebiutowaliśmy później, często dokumentami, a nie fabułami...

Szkoła dała nam wszystko, co najlepsze, dobrze nas też przygotowała psychicznie do zawodu. To, co nam wyszło (lub nie wyszło) w zawodzie to już wyłącznie nasza zasługa (lub wina).
Anna Serdiukow / Magazyn Filmowy SFP 3/2008  3 października 2011 10:31
Scroll