PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Daniel Odija
  12.04.2013
Przypomniałem sobie "Ćmę barową" Barbeta Schroedera. To mój sentymentalny powrót do prozy Charlesa Bukowskiego, który jest autorem scenariusza, i aktorstwa Mickeya Rourke’go z czasów, gdy jego kreacje ocierały się o wybitność.

Pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie ten film. Byłem nim zainfekowany! To chyba najlepsze określenie. I nie dlatego, że główny bohater codziennie się upija, bo to żadna sztuka, ale że pijąc na umór, ma siłę jeszcze coś napisać. Pamiętam, że film obejrzałem zanim poznałem prozę Bukowskiego. I nie wiedziałem, że Henry Chinasky to "alter ego" istniejącego pisarza, a nie jakiejś fikcyjnej kukiełki wymyślonej specjalnie dla filmu.



Gdy zacząłem czytać Bukowskiego i skojarzyłem fakty, "Ćma barowa" zyskała w moich oczach dodatkowe punkty. Pamiętam, to było na studiach. Klarowna i bezpośrednia fraza Bukowskiego okazała się ozdrowieńczym ciosem między oczy dla studenta, którego umysł wypełniały stylistyczne sztuczki literackiego baroku, patos romantycznych uniesień, gwarowe przegięcia Młodej Polski czy eksperymenty Dwudziestolecia Międzywojennego. Amerykański mistrz lapidarności oczyścił moją głowę. Pokazał jak można pisać o życiu, nie popisując się przed czytelnikami swoją literacką wiedzą. No i tematy Bukowskiego! Dziwki, alkoholicy, ludzie społecznego marginesu. Proza brutalna, niepozbawiona jednocześnie poetyckiej wrażliwości. Na młodziaku musiało to zrobić wrażenie.

Bukowskiego nie czytam od lat (pewnie kiedyś do niego wrócę), ale film ciągle się broni. Schroeder osiągnął rzecz wyjątkową i arcytrudną. Klimat prozy oddał obrazem. Ten sam brud, który jest w książkach, jest w filmie. Specyficzne poczucie humoru, dość gorzkie, ale dalekie od wulgaryzmu to już zasługa samego Bukowskiego.

Nie mamy wątpliwości, że Mickey Rourke musiał znać smak alkoholu, by zagrać Chinaskiego. Gdyby nie był w tym filmie taki brzydki i poturbowany, można by powiedzieć, że uroczy z niego chłopak. Otrzymujemy opowieść o pisarzu pijaku, o jego ciągłych bójkach z barmanem (Frank Stallone), pijanej miłości do alkoholiczki Wandy (nogi Faye Dunaway), wreszcie romans z redaktorką (Alice Krige) zafascynowaną jego opowiadaniami. Historia jest poprowadzona od punktu "a" do punktu "z", bez zbędnych komplikacji, bocznych ścieżek, równoległych wątków.

To romantyczna, w pewnym stopniu wzruszająco naiwna przypowieść o artyście wiernemu samemu sobie. Artyście, który zanurzony w rynsztoku ludzkich upadków, wyłuskuje z nich historie będące odbiciem naszych słabości i pragnień. Alkoholik, który z picia uczynił filozofię. A systematyczna destrukcja ciała i umysłu jest pożywką dla jego literackiej twórczości.

"Ćma barowa" jest godnym odbiciem literatury Bukowskiego. Jego artystycznym credo, gdzie nie sztuką być trzeźwym, to potrafi każdy, ale sztuką jest wciąż być pijanym. A całe to picie dla pisania. Bo życie prawdziwego artysty jest podporządkowane twórczości, nawet za cenę samodestrukcji.


Daniel Odija
www.portalfilmowy.pl
Zobacz również
Pierwszy film 2013 roku z milionową widownią!
Box Office. Kwietniowy wysyp premier
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll