PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Grażyna Arata
  6.12.2012
Wiadomo nie od dziś, że francuska kuchnia słynie z bogatej tradycji, ukoronowanych gwiazdkami kucharzy i  wyrafinowanych oraz bajecznie drogich restauracji. W kraju, w którym najbardziej popularny program telewizyjny śledzi walkę kucharzy-amatorów o magiczny tytuł Kuchmistrza (w polskiej wersji Masterchefa), film Christiana Vincenta „Niebo w gębie” (Les saveurs du palais) nie mógł przejść kompletnie niezauważony.

Nikt jednak nie podejrzewał, ze skromna raczej produkcja filmowa, skoncentrowana wokół jednej, zupełnie nie gwiazdorskiej aktorki Catherine Frot, przyciągnie milion widzów we Francji (film jest ciągle na ekranach) i podbije serca poza granicami. 



Kadr z filmu "Niebo w gębie". Fot. Best Film

Na sukces filmu składa się kilka elementów: trochę zakazana podróż za kulisy życia Pałacu Prezydenckiego, wrażenie niemal fizycznej zmysłowości wynikające z obcowania z kulinarną wyobraźnią, bardzo dobra konstrukcja dramaturgiczna, oparta na uniwersalnym micie bajki o Kopciuszku, świetna rola Catherine Frot, no i przede wszystkim posmak sensacji związany z opowieścią oparta na zaskakujących faktach. 
   
Była sobie raz Hortense Laborie (na ekranie, w życiu bohaterka opowieści nazywa się Daniele Delpeuch) - kucharka sławna na południu całej Francji, a szczególnie w regionie Périgord, gdzie serwuje się trufle i kultywuje kulinarne sekrety przodków. Hortense demonstrowała  rodzimą gastronomię amatorom z całego świata, promując omlety z truflami i wątróbki kaczek hodowanych na okolicznych fermach. Pewnego razu złożył jej wizytę anonimowy dostojnik w wielkiej limuzynie i zaanonsował, że pewna ważna osobistość wzywa ją do Paryża. W stolicy czekał na nią szambelan... księcia z bajki w osobie prezydenta François Mitterranda. Dla Francuzów o sympatiach lewicowych zmarły w 1996 socjalista Mitterrand był nie tylko prezydentem, ale również „wujkiem” i „bogiem” (dwa powszechnie używane jego przezwiska). Był to polityk zręczny, ambitny i bezwzględny oraz człowiek o wielkiej kulturze, esteta o wyrafinowanych gustach literackich i - jak się okazuje - również kulinarnych.

Kucharka z Périgord miała zostać osobistą, nadworną kuchmistrzynią Prezydenta Republiki i była to oczywiście propozycja nie do odrzucenia. Mitterrand wymarzył sobie, aby przy jego rodzinnym i przyjacielskim stole podawano potrawy zainspirowane smakami jego dzieciństwa, a raczej wyjęte z kuchni wymarzonej i wyczytanej w klasykach gastronomicznej literatury. Pełne poezji przepisy nie były łatwe do realizacji – zniknęły produkty, sposób produkcji uległ kompletnej transformacji. Kultywowanie tradycyjnych rytuałów kulinarnych prowadziło przy tym do lekceważenia prawa. Po śmierci Mitterranda wybuchł skandal wokół uczt, podczas których serwowano pieczone ortolany – małe ptaszki będące obecnie pod ścisłą ochroną- scenariusz filmowy jednak o tym epizodzie nie wspomina.

Hortense w roli „nadwornej” kucharki dawała z siebie wszystko – przywoziła do Pałacu Elizejskiego najlepsze i najdroższe produkty, pozostawała w gotowości bojowej od świtu do późnej nocy, tworząc niepowtarzalne menu, wyczarowując potrawy i realizując je przy pomocy jednego tylko kucharczyka. Czekała później pełna emocji na powrót opróżnionych talerzy i była szczęśliwa, kiedy Prezydent Wszystkich Francuzów zamykał się z nią w saloniku, aby prowadzić uduchowione, literacko-gastronomiczne konwersacje. Oczywiście,  manifestowana w sposób tak elokwentna pańska laska musiała wzbudzić zazdrość, zawiść a nawet i nienawiść wśród pozostałych, odsuniętych na drugi plan pracowników Pałacu Elizejskiego.

Dobrze skonstruowany scenariusz Etienne Comara utrzymuje widza w napięciu – Hortense musi bowiem nie tylko zdać egzamin ze sztuki kulinarnej i podbić serce (żołądek) Prezydenta, ale również przebić się przez labirynt pałacowych intryg, złośliwości i bezgranicznego machizmu. Siedziba prezydenta funkcjonuje bowiem na wzór i podobieństwo królewskiego dworu, odtwarzając subtelnie skomplikowaną hierarchię, system prerogatyw i przywilejów wprost proporcjonalny do stopnia dostępu do głowy państwa.

Bezpośrednimi rywalami Hortense byli kucharze z tak zwanej „centrali”, czyli kuchni oficjalnej, przygotowujący posiłki na przyjęcia rangi państwowej. Przeżyli oni pojawienie się „osobistej kuchmistrzyni” jako bolesne odsunięcie od łask i nie przebierali w środkach, aby rywalkę zastraszyć, poniżyć i wyśmiać. Potrzebna była niezwykła siła charakteru Hortense, jej cięty język, błyskotliwa inteligencja i wyjątkowe zdolności organizatorskie, aby grać i wygrywać w światku kompletnie zdominowanym przez nieokrzesane, męskie ego. Film Christiana Vincenta okazuje się argumentem do tez postfeministycznych – wbrew kultywowanym pozorom stanowiska władzy są wciąż zdominowane przez płeć silną.

Sukces obrazu opiera się w dużym stopniu na talencie i osobowości Catherine Frot, popularnej, wywodzącej się z teatru  aktorki, która w jednej roli potrafi bawić i wzruszyć – wokół niej lawirują postaci praktycznie epizodyczne z pisarzem Jeanem d’Ormessonem w roli François Mitterranda na czele. Smaczku dodaje fakt, ze d’Ormesson jest pisarzem zadeklarowanym po stronie politycznej prawicy, a rola lewicowego prezydenta była dlań „prawdziwą delektacją”.   

Film skonstruowany jest na zasadzie powracających retrospektyw – akcja współczesna dzieje się na stacji naukowej na.... Arktyce. Hortense podała się do dymisji, kiedy chory na raka prostaty prezydent nie mógł już spożywać jej potraw i, co gorsza, nie miał już sił, aby panować nad swym dworem. Władza przeszła w ręce dworzan z legitymacjami partii socjalistycznej w kieszeni – brutalność i bezwzględność, z jaką potraktowali oni wówczas „upadłą Du Barry” załamuje totalnie wiarę we francuski „savoir vivre”. Daniele Delpeuch opuściła Francję i zaczęła jeździć po świecie jako ambasador francuskiej kuchni.

„Niebo w gębie”  to film bogaty - owija nas czarem nostalgii za światem utraconego dzieciństwa, proponuje zmysłowe obcowanie z uciechą literacko-kulinarną, a jednocześnie odsłania pozłacane kulisy bardzo prymitywnego dążenia do dominacji i władzy. To chyba najbardziej udana tragikomedia tegorocznego, francuskiego sezonu.

Grażyna Arata
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Świąteczna animacja na topie w Mikołajki
Box Office. „Atlas chmur” wdrapał się na szczyt
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll