Nowe Horyzonty: Więcej czadu

Od Harry’ego Belafonte przez Beatlesów po Tupaca czy Beyoncé. Wszyscy ci doskonale znani artyści to główni bohaterowie jednej z sekcji wrocławskich Nowych Horyzontów. „Re-mixed. Ze sceny na ekran”, opierając się na zjawisku popkulturowego remiksu, skupia się bowiem na wizerunku muzycznych gwiazd, które swoich sił postanowiły spróbować także na srebrnym ekranie.

Sekcja ta stworzona została w ramach Nocnego Szaleństwa, cieszącego się niesłabnącym powodzeniem wśród widzów. To chyba jedyny punkt w programie Nowych Horyzontów, w którym wartość artystyczna prezentowanych w niej filmów schodzi na drugi plan, ustępując miejsca po prostu dobrej zabawie. Stąd w ramach poprzednich edycji festiwalu można było zobaczyć między innymi „trylogię obrzydliwości” Petera Jacksona, filmy Philippe’a Mory czy kultowe produkcje spod znaku midnight movies. Tegorocznej koncepcji, choć trudno jej odmówić oryginalności i w dużej mierze trafnych wyborów, brakowało jednego ważnego elementu: wypełnionych po brzegi kinowych sal, które przez ostatnie lata były znakiem rozpoznawczym sekcji.


Kadr z filmu "Labirynt", fot. NH

Gatunkowy przekrój prezentowanych dzieł był bardzo zróżnicowany. Wśród nich znalazła się głośna beatlesowska animacja George’a DunningaŻółta łódź podwodna” (1968), gangsterski „Dick Tracy” (1990) Warrena Beatty, w którym jedną z ról gra Madonna, czy muzyczny horror „Suck” (2009) w reżyserii Roba Stefaniuka z Mobym, Iggy Popem i Malcolmem McDowellem.

Największym wygranym przeglądu okazała się jednak zwariowana komedia kryminalna „Klincz” (1997) Vondie Curtis-Hall. To pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji historia dwóch jazzmanów, którzy po tym, jak ich przyjaciółka trafia do szpitala w wyniku przedawkowania, postanawiają zrewidować swój pogląd na narkotyki. Cel, jaki sobie stawiają Spoon i Stretch, nie wydaje się zbyt skomplikowany – zapisać się na odwyk. Nic prostszego? A jednak. Odsyłani od jednego urzędu do kolejnego, zadzierając przy okazji z lokalnymi gangsterami, szybko przekonują się, że Boston to prawdziwa miejska dżungla, gdzie załatwienie czegoś graniczy z cudem. Film, momentami przywodzący na myśl „Po godzinach” (1985) Martina Scorsese, opiera się na dwóch znakomitych kreacjach – Tima Rotha oraz Tupaca Shakura. Zaskakuje zwłaszcza raper, który ani na moment nie odstaje od świetnego brytyjskiego aktora. Była to zresztą ostatnia rola niezwykle utalentowanego muzyka, który niedługo później zginął w strzelaninie w Las Vegas.


Kadr z filmu "Dick Tracy", fot. NH

W baśniowy świat, w kultowym „Labiryncie” (1986), przenosi widzów twórca Muppetów Jim Henson. A w nim młoda Jenniffer Connelly, której serce za wszelką cenę podbić próbuje David Bowie, wcielający się w rolę króla Goblinów. Największym smaczkiem zapadającej w pamięć kreacji piosenkarza jest pobudzająca wyobraźnię spektakularna sekwencja tańca, w której aż się roi od baśniowych postaci. Zmysłowo tańczy także Beyoncé w „Carmen: Hip Hopera” (2001) Roberta Townsenda. Ta zrealizowana przez stację MTV produkcja luźno inspirowana jest znaną operą, a piosenkarka wciela się tam w rolę tytułowej femme fatale, rozkochującej w sobie kolejnych mężczyzn, by zaraz ich porzucić. W „Carmen…” pojawiają się zresztą inne gwiazdy sceny muzycznej  – Mos Def, Jermaine Dupri, Wyclef Jean i Bow Wow. Jeżeli tylko film potraktuje się ze sporym przymrużeniem oka, zabawa jest przednia. Zresztą odnosi się to do całej sekcji.          


Kadr z filmu "Suck", fot. NH

Kuba Armata / Portalfilmowy.pl  29 lipca 2012 12:40
Scroll