fot. Anna Gostkowska/Ent One Investments/Kino Świat
Polskie filmy w dystrybucji zagranicznej
Temat wiodący nowego numeru „Magazynu Filmowego” (nr 2/2018) brzmi: Polskie filmy w dystrybucji zagranicznej. O pozafestiwalowej obecności rodzimej kinematografii na ekranach zagranicznych kin pisze Dagmara Romanowska. Oto fragment jej artykułu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 12 lutego.

Nasza pozycja na festiwalach stabilnie się umacnia. Gościmy w konkursach w Berlinie, Locarno, Karlowych Warach, Clermont-Ferrand. O Cannes walczymy, ale za to odnosimy tu sukcesy związane z krótkim metrażem. Działania producentów i reżyserów oraz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej poszerzają nasze sieci kontaktów i przecierają nowe szlaki. Czy przekłada się to na obecność polskich filmów na świecie, poza obiegiem festiwalowym?


Pitbull. Niebezpieczne kobiety, reż. Patryk Vega, Fot. Anna Gostkowska/Ent One Investments/Kino Świat

 

Realia rynkowe są bezwzględne. Nie tylko polscy widzowie wybierają głównie kino amerykańskie (wedle różnych szacunków stanowi ono około 60 proc. repertuaru w Europie). Filmy te dominują nie tylko na wielkich ekranach, ale też w telewizjach (szczególnie komercyjnych) i serwisach VOD. Krajowy sukces produkcji lokalnej rzadko przekłada się na sukces międzynarodowy. O miejsce w repertuarze Europa Cinemas i dotacje dystrybucyjne Kreatywnej Europy walczy tłum. Liczby onieśmielają. Według danych European Audiovisual Observatory (EAO) w Europie w latach 2007-2016 zrealizowano ponad 18 tys. filmów (pełnometrażowych), przy czym każdego roku produkcja rośnie: w 2007 roku było to 1444 tytułów, a w 2016 – 2124 (przeważają fabuły, ale realizuje się też coraz więcej pełnometrażowych dokumentów). Ponad połowa europejskiej produkcji powstaje w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Hiszpanii i Włoszech.


Pitbull. Niebezpieczne kobiety, reż. Patryk Vega, Fot. Anna Gostkowska/Ent One Investments/Kino Świat


Analiza box office’u jeszcze dobitniej pokazuje trudność wyzwania. Dane za rok 2017 nie są jeszcze znane, ale w 2016 w Europie królowały amerykańskie animacje familijne. Na podium znalazło się „Sekretne życie zwierzaków domowych” (26,5 mln widzów), a tuż za nim „Gdzie jest Dory”(24,7 mln biletów). Poza rodzinnymi produkcjami pierwszą 20-tkę zdominowały produkcje franczyzowe (w tym „Gwiezdne wojny”). Najlepiej sprzedającym się filmem europejskim była komedia „Bridget Jones 3”(16,3 mln widzów), koprodukcja brytyjsko-amerykańsko-francuska. Jeżeli jakieś kontynentalne dzieła mogą mieć szansę w wyścigu o widza międzynarodowego, to właśnie koprodukcje, najlepiej w wariancie anglojęzycznym (w 2016 – „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”, „Siedem minut po północy” i „Dziewczyna z portretu”). Jedynym narodowym obrazem, który trafił do czołówki europejskiego box office’u 2016 była włoska komedia „Quo Vado”? (9,5 mln widzów; dystrybucja w kilku krajach europejskich; w Polsce tylko festiwalowa). Żadnej innej lokalnej produkcji nie udało się przekroczyć 5 mln sprzedanych biletów – nawet gdy odnosiły sukces w kraju realizacji (np. „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” Patryka Vegi przyciągnął niemal 3 mln widzów, 98 proc. z nich w Polsce, kilkadziesiąt tysięcy w Wlk. Brytanii).

Dagmara Romanowska / „Magazyn Filmowy” (nr 2/2018)  3 lutego 2018 08:00
Scroll