fot. Marcin Kułakowski/PISF
Zamknęła się epoka w historii kina...
- Jako autorytet ze swoją niekwestionowaną pozycją na świecie pomagał nam w osiągnięciu naszych celów. Był wielkim orędownikiem jedności i solidarności środowiska – tymi słowami żegnał Andrzeja Wajdę Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Wystąpienie Jacka Bromskiego, prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich podczas uroczystości żałobnych Andrzeja Wajdy

Zamknęła się epoka w historii kina. Po Viscontim, Fellinim, Kurosawie i Bergmanie odszedł ostatni już z wielkich narodowych artystów, ostatni z tego pokolenia reżyserów, które z kina uczyniło wielką sztukę.

Odszedł wielki polski twórca, dla którego Polska była tematem najważniejszym, który potrafił w swojej sztuce zuniwersalizować Polskę i jak nikt inny przybliżyć ją światu. „Będę mówił po polsku, bo myślę po polsku” – powiedział, odbierając Oskara. Polska z Jego kilkudziesięciu filmów to jest ta Polska, którą my znamy i którą będą poznawać przyszłe pokolenia. Telimena już na zawsze będzie miała rysy Grażyny Szapołowskiej, a Rafał Olbromski Daniela Olbrychskiego. A „Popiół i diament” to przecież wielki film, który wymagał ogromnej cywilnej odwagi i poruszał tematy aktualne do dziś. A „Kanał”, „Wesele”? Nakręcił tyle arcydzieł, że można by nimi obdzielić kilku reżyserów i każdy z nich byłby wybitny.

Mówił prawdę o Polsce i mówił ją dobitnie i sugestywnie, dlatego często narażał się na ataki ze wszystkich możliwych stron, zarówno z lewej, jak i z prawej. Czasami były to ataki głupie, często nikczemne, czasami wręcz śmieszne. Nigdy się im nie poddawał. Odbijały się od Jego wielkości jak krople deszczu od parasola. Niektóre, choć dziś nas śmieszą, miały przedziwne konsekwencje, jak choćby akcja pewnego amerykańskiego dystrybutora, który uznał „Ziemię obiecaną” za film antysemicki i wykupił wszystkie prawa do filmu na rynek amerykański, a potem zamknął kopie gdzieś w piwnicy, po to tylko, żeby nikt w Ameryce tego filmu nie oglądał. Ale przecież dziś wszystko to nieważne wobec wielkości Jego dzieła, wobec spełnienia Jego życia.

Był zawsze z nami, zawsze w centrum naszych spraw, jako przewodniczący Koła Reżyserów, a później prezes SFP, jako szef Zespołu Filmowego "X", wreszcie jako nasz Prezes Honorowy – tkwił w środku życia środowiska filmowego, czy może raczej to my skupialiśmy się wokół Niego.

Jako autorytet ze swoją niekwestionowaną pozycją na świecie pomagał nam w osiągnięciu naszych celów politycznych, wiem dobrze, że bez Niego nie zdołalibyśmy wywalczyć praw autorskich dla twórców filmowych ani ustawy o kinematografii, zawsze gotów do pomocy, kiedy tylko potrzebowaliśmy Jego wsparcia. Ale przecież był także bardzo obecny w naszym codziennym życiu koleżeńskim, oglądał nasze filmy i premiery teatralne, rozmawiał o nich, wiemy, jak wiele czasu poświęcał kształceniu młodzieży filmowej. Był wielkim orędownikiem jedności i solidarności środowiska, mówił o tym nawet w swoim ostatnim wystąpieniu publicznym we wrześniu na Festiwalu w Gdyni.

Mówił nam w dniu swoich 90. urodzin – „Gdyby mi ktoś powiedział, że będę żył 90 lat, nigdy bym nie uwierzył.” Ale my mamy poczucie ogromnej straty, bo wierzyliśmy, że będzie z nami zawsze. Bez Niego środowisko filmowe już nigdy nie będzie takie samo. Ktoś powiedział, że jesteśmy jak marynarze na statku, którym zabrano busolę.

Żegnaj, Andrzeju.

***

Szanowny Pan
Jarosław Kurski
Pierwszy Zastępca Redaktora Naczelnego
Gazeta Wyborcza

Szanowny Panie Redaktorze,

z prawdziwą przykrością i zaskoczeniem zobaczyliśmy, że w sprawozdaniu „Gazety Wyborczej” z uroczystości pogrzebowych Andrzeja Wajdy w Krakowie zabrakło najmniejszej choćby wzmianki o pożegnaniu ze strony środowiska filmowego, które, otwierając uroczystości, wygłosił prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich.

Panie reporterki Monika Waluś i Małgorzata Skowrońska odnotowały obecność wszystkich zabierających głos oraz wszystkich autorów listów pożegnalnych, a nie wiadomo dlaczego przeoczyły słowa, które dla Andrzeja Wajdy, naszego Honorowego Prezesa, było bez wątpienia najważniejsze, choć nie dość ważne dla „Gazety Wyborczej”. Być może spóźniły się na uroczystość i ominął je początek? A może nie wiedzą, że Andrzej Wajda był filmowcem? Bardzo chcielibyśmy poznać ich motywacje, i mamy nadzieję, że je poznamy, tym bardziej, że to przecież „Gazeta Wyborcza” najgoręcej protestuje przeciwko manipulacjom informacjami np. w „Wiadomościach” TVP.

Środowisko filmowe odbiera ten fakt jako wyraz wyjątkowo bezmyślnego lekceważenia.

Z wyrazami szacunku

Grzegorz Wojtowicz
Rzecznik Prasowy
Stowarzyszenia Filmowców Polskich
/ SFP  21 października 2016 10:57
Scroll