Krystyna Zachwatowicz
fot. Marcin Kułakowski/PISF
Nabożeństwo żałobne za Andrzeja Wajdę
W Warszawie odbyło się nabożeństwo żałobne za Andrzeja Wajdę, naszego Mistrza, wieloletniego członka i prezesa honorowego. Spoczywaj w pokoju Andrzeju.
- Musimy sobie zdać sprawę z tego, że zamknęła się epoka w historii kina – wspominał Wajdę prezes SFP, Jacek Bromski. - Po Viscontim, Fellinim, Kurosawie i Bergmanie odszedł już ostatni z wielkich narodowych artystów. Ostatni z tego pokolenia, które z kina uczyniło wielką sztukę. Odszedł wielki polski artysta, dla którego Polska była tematem najważniejszym, który potrafił w swojej sztuce zuniwersalizować Polskę i jak nikt inny przybliżyć ją światu. „Będę mówił po polsku, bo myślę po polsku” – powiedział odbierają Oscara. Polska z jego kilkudziesięciu filmów to jest ta Polska, którą znamy i ta, którą będą poznawać przyszłe pokolenia.

Nabożeństwo żałobne odbyło się 18 października 2016 roku w kościele św. Jacka w Warszawie. Kościół zapełnił się nie tylko znanymi artystami, współpracownikami reżysera, czy przyjaciółmi, ale upamiętnić twórcę przyszli także działacze społeczni i politycy. W nabożeństwie uczestniczył prof. dr hab. Piotr Gliński, I Wiceprezes Rady Ministrów i Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Wojciech Kolarski, Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Obecni byli także dwaj byli prezydenci: Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski.


fot. Marcin Kułakowski/PISF

  Prezes SFP Jacek Bromski wspominał również zaangażowanie Andrzeja Wajdy w sprawy środowiska filmowego. Przez wiele lat od powstania Stowarzyszenia „zawsze był z nami, w centrum naszych spraw – najpierw jako przewodniczący Koła Reżyserów, jako prezes SFP, szef zespołu „X”, wreszcie jako nasz prezes honorowy. Tkwił w środku życia środowiska filmowego, czy może to raczej my skupialiśmy się w nim. Jako autorytet ze swoją niekwestionowaną pozycją na świecie pomagał nam w osiągnięciu naszych celów politycznych. Wiem, że bez niego, nie zdołalibyśmy wywalczyć praw autorskich dla twórców filmowych ani ustawy o kinematografii. Zawsze był gotów do pomocy, kiedy potrzebowaliśmy jego wsparcia. Ale był też codziennie obecny w naszym życiu koleżeńskim – oglądał nasze filmy, premiery teatralne, komentował je. Sporo czasu wkładał w kształcenie młodzieży. Był wielkim orędownikiem jedności i solidarności środowiska filmowego. Mówił o tym nawet w swoim ostatnim wystąpieniu publicznym we wrześniu na Festiwalu Filmowym w Gdyni. W dniu swoich 90-tych urodzin mówił nam: „Gdyby mi ktoś powiedział, że będę żył 90 lat, to bym nie uwierzył”. Ale mamy poczucie ogromnej straty, wierzyliśmy, że będzie z nami zawsze. Bez niego środowisko filmowe już nigdy nie będzie takie samo. Ktoś powiedział, że jesteśmy jak marynarze na statku, którym zabrano busolę. Żegnaj Andrzeju.
Albert Kiciński / SFP  19 października 2016 07:59
Scroll