Ars Independent. Festiwale jako źródło energii kina
Widz festiwalowy - pomiędzy wyczynem biegacza a "małą śmiercią", niedojedzony, niewyspany, spocony lub przeziębiony w zależności od pory roku, zagoniony, byle tylko zdążyć na czas - tak o specyfice współczesnych festiwali filmowych mówi profesor Andrzej Gwóźdź.
W Katowicach w Rondzie Sztuki rozpoczęło się dwudniowe forum „Przyszłość festiwali filmowych”. Dwudniowa międzynarodowa konferencja towarzyszy zorganizowanemu przy dużym udziale miasta 2. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Ars Independent. Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym tej imprezy.


 
Berlinale - miasto żyje filmem, fot. berlinale.de

24 września odbywa się panel międzynarodowy, 25 września zaplanowany jest panel polski, na który przyjadą przedstawiciele wielu polskich festiwali filmowych, krytycy i filmowcy, aby rozmawiać o najważniejszych problemach rodzimych imprez filmowych. Cała konferencja zorganizowana została według pomysłu filmoznawczyni i animatora kultury Anity Skwary oraz Jonathana Daviesa, byłego dyrektora The British Screen Advisory Council, znanego dobrze w Polsce eksperta do spraw regionalnych funduszy filmowych i kin cyfrowych. Referat inauguracyjny wygłosił profesor Andrzej Gwóźdź, filmoznawca, medioznawca, wykładowca na Uniwersytecie Śląskim. Portalfilmowy.pl przytacza kilka myśli z błyskotliwego wystąpienia profesora, który zastanawia się nad przemianami w poetyce i roli współczesnych światowych festiwali.

Czy to kino wymyśliło festiwale? Jeśli tak, to oznaczałoby, ze samym repertuarem kin żyć się nie da. Filmowi trzeba jeszcze innej energii do życia, energii, która wynosiłaby go w inne rejony, wpisywała w inny rytm. Bo każdy festiwal jest inny, a repertuary kinowe cechuje powtarzalność, regularność i przewidywalność.  Każdy festiwal to powtórne narodziny kina w przestrzeni kin.

Festiwal to jak ekskluzywne  menu, z którego trzeba się nauczyć wybierać. Chyba, że jest się jurorem i korzysta się z dań wybranych przez selekcjonerów -  ale jest się wówczas jak gdyby uczestnikiem zaplanowanej wcześniej transmisji VOD.

Festiwale pokazują oczywiście filmy w salach projekcyjnych, ale coraz częściej sankcjonują różne przestrzenie, zaadaptowane na kino. To coraz częściej, używając teorii profesora zawartej w książce pod tym właśnie tytułem,  kino poza kinem. To nie szeregowy ciąg zdarzeń jak w repertuarze kinowym, ale piramida najróżniejszych zdarzeń.

Historia festiwali to osobna historia kina. Bardzo często - historia filmów, których poza festiwalami mało kto widział. Czego nie pokażą festiwale, to bardzo często zanika. Ale czy rzeczywiście festiwale jedynie mumifikują filmy?


Festiwal w Cannes, plakat z wielką gwiazdą kina. fot. SFP

Festiwale dawno przestały być  inkubatorami repertuaru. Coraz silniej  obrastają  wydarzeniami okołofestiwalowymi, także komercyjnymi, skierowanymi do szerokiej publiczności. To wielkie koła zamachowe najróżniejszych zdarzeń. Widz festiwalowy jest w sytuacji specyficznej - między wyczynem biegacza a "małą śmiercią", niedojedzony, niewyspany, spocony lub przeziębiony w zależności od pory roku, byle tylko zdążyć na czas.

Festiwale celebrują kino, może przy odrobinie szczęścia uda nam się ustrzelić fotkę gwiazdy? Festiwale to także koktajle, "eventy", na które zwykły śmiertelnik nie ma wejścia. Ale przy tym wszystkim festiwale to święto kina, święto miasta, regionu, na którym spotykają się wyznawcy i bluźniercy kina.

Każdy festiwal to ponowne narodziny miasta. Miasta żywią się festiwalami. Festiwal zawłaszcza obszary miasta szerzej niż miejscami określonymi w siatce projekcji. Miasto i festiwal stanowią całość.  Tak jak w Berlinie, który cały czas przechowuje pamięć festiwalu.

Pieniądze robi się dzisiaj bardziej w wypożyczalniach, na VOD i w telewizji niż w kinie czy na festiwalach. Ale to festiwalom przypada rola ożywienia i utrzymania ducha kina. Festiwale obarczone są misją strażnika, który czuwa, by nie zanikła prawdziwa publiczność kinowa. Festiwale powinny szukać nowych miejsc, bo muszą zostać miejscem dialogu widzów. Pracują na rzecz historii kina, organizując retrospektywy czy projekcje filmów zrekonstruowanych, tak jak wielki efektowny pokaz "Metropolis" na festiwalu w Berlinie. Ale same tę historię tworzą. 

Odwrót festiwali od tworzenia rynku zbytu do kreacji forum wymiany kulturowej jest dzisiaj faktem. Coraz rzadziej handluje się filmami, a coraz więcej o nich dyskutuje. Katalogi festiwalowe są zapisem historii i pamięci festiwalowej, z roku na rok nabrzmiewając wartością  kolekcjonerską. W sklepach internetowych można kupić najróżniejsze gadżety, torby, pamiątki, które utrwalają pamięć festiwalu
 


Pomysłowe gadżety z rozpoznawalnym logo i stylistyką animacji plastelinowej - Animator, fot. Animator


Podobnie jak coraz częściej edytowane kolekcjonerskie wybranych filmów. Okrągłe jubileusze potrafią zaowocować olbrzymią kolekcją, jak ogromna edycja na DVD filmów nagrodzonych, przygotowana  na 60-lecie Berlinale. Sam festiwal tworzy wówczas historię kina.

Nie sam pokaz, biblioteka, seminarium, handel, wydarzenie specjalne tworzą festiwale, ale energia, która połączy je w jedną polifoniczną całość -  z  filmem w roli głównej.

Zanotowano 24 września 2012 roku, w Rondzie Sztuki, w Katowicach










Anna Wróblewska / Portalfilmowy.pl  24 września 2012 12:34
Scroll