Historia jednego plakatu (1). "Ja i mój tata" - edycja kolekcjonerska
Rozpoczynamy cykl felietonów poświęconych polskim plakatom filmowym. Różnym. Nowym, starym. Komercyjnym, artystycznym, oficjalnym i nieoficjalnym. Staramy się wejść w głowy reżyserów i artystów, zapytać o ich motywacje i inspiracje. Dystrybutorów pytamy o motywacje wyboru takiego, a nie innego sposobu konstrukcji plakatów.
Na początku plakat, który ma dopiero kilkanaście dni. Kolekcjonerski plakat „Ja i mój tata”.



Zieleń, niebieski. I ta postać, której nie pomylisz z żadną inną! Ten piękny plakat stworzył Maks Bereski,  absolwent studiów magisterskich na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu na kierunku Intermediów i Multimediów. Określa się  jak „entuzjasta kina, nałogowy kinoman, który łączy swą pasję designerską z miłością do ruchomego obrazu”. Jest projektantem graficznym i ilustratorem,  zainspirowanym Polską Szkołą Plakatu. Bereski to także twórca projektu © Plakiat, w którym prezentuje alternatywne spojrzenie na plakat filmowy.

Reżyser Alek Pietrzak, zamówił plakat, aby stworzyć Edycję Kolekcjonerską dla twórców filmu.  - To 160. poster wchodzący w skład projektu © Plakiat, w którym przedstawiam autorskie spojrzenie na design plakatów filmowych - mówi Maks Bereski. - Skojarzenia z Polską Szkołą Plakatu jest zamierzone -  poczucie vintage, symbolizm, minimalizm, inspiracje plakatami retro, oddalenie się od komercyjnych technik fotograficznych (jest malowany ręcznie). Umysł chorego na Alzheimera bohatera granego przez Krzysztofa Kowalewskiego jest niczym rozchwiany ster, który oddala się od horyzontu poznania i pamięci, odpływając i  zanikając, trudny do opanowania, gdy można jedynie spoglądać tęsknie w stronę otwartego morza będąc świadomym nadchodzącego. Paleta kolorystyczna łączy umysł z morzem, ciemna, wręcz żałobna sylweta starszego ojca góruje nad falami (bohater był kapitanem, marynarzem), kremowa rama otula plakat niczym opiekuńczy syn (Łukasz Simlat), lub też jako zacieśnienie kompozycji, by zasugerować skończoność, ograniczenie, kraniec, nieuchronność choroby i jej wiadomy koniec. Półotwarte usta jakby w pytaniu lub niedowierzaniu, że to już.

Symbolika i minimalizm formy  zgodnie  są z założeniami © Plakiatu. Bereski obejrzał film na 11. Festiwalu Kina Offowego FILMOFFO. - Porusza coś istotnego i robi to dobrze - mówi artysta.

Alek Pietrzak mówi, że okazją do odświeżenia identyfikacji graficznej filmu była premiera Najlepszych polskich krótkich metraży – zestaw II. M2films wprowadza do kin film razem z innymi tytułami Studia Munka SFP („Więzi”, „Nazywam się Julita”, „Baraż”).  - Bardzo chciałem mieć taki plakat, bo jestem wielkim fanem Polskiej Szkoły Plakatu. Ale jednak to było lekko ryzykowne przedsięwzięcie, wydawałem swoje prywatne pieniądze. Jak się okazało, Maks robi oryginalne plakaty i z tego, co mówił, jeszcze nigdy nie poprawiał wykreowanej idei plakatu, konceptu dla "klienta". A ja mam taki freak control i wszystko chce zawsze poprawiać. Więc czekałem bardzo zniecierpliwiony, ale w efekcie bardzo mi się plakat spodobał. Chciałbym do każdego swojego filmu zamawiać taki alternatywny plakat. Tak naprawdę nie zaryzykowałbym, gdybym nie zobaczył kilkudziesięciu wcześniejszych prac Maksa. Jego strona mnie bardzo zainspirowała. Ponadto to, że napisał do mnie po zobaczeniu filmu na festiwalu, że bardzo mu się podobał i go poruszył, było równie ważne żeby mu zaufać. Bo skoro mu się podobał i go poruszył, to podejdzie do tego z sercem i z pasją - i z takimi jak on chce pracować.

Więcej prac Maksa obejrzycie tutaj:

plakiat.com
facebook.com/plakiatDesign
instagram.com/plakiat
behance.net/plakiat


  Czekamy na propozycje plakatów, których historię chcecie poznać. Piszcie do nas: anna@sfp.org.pl

Anna Wróblewska / artykuł redakcyjny  15 kwietnia 2018 15:33
Scroll