fot. Andrzej Chojnacki
Krakowski spacer śladami filmowej animacji
Julian Józef Antoniszczak (Antonisz), Ryszard Czekała, Jan January Janczak, Jerzy Kucia czy Kazimierz Urbański to tylko niektórzy z bohaterów kolejnego filmowego spaceru po Krakowie, który poprowadził Maciej Gil. Jak wskazują same nazwiska, tym razem tematem przewodnim wędrówki była animacja.
Dziś Kraków kojarzy się bardziej z dokumentem i kinem aktorskim, niźli z animacją. A jednak to właśnie tu działali twórcy dla polskiej animacji szczególnie zasłużeni. Trudno wyobrazić ją sobie bez Studia Filmów Animowanych (SFA) w Krakowie, które swoją działalność rozpoczęło w 1966 roku - początkowo jako filia warszawskiego Studia Miniatur Filmowych, później (od 1974) samodzielna placówka. Wszystko za sprawą reżysera i pedagoga Kazimierza Urbańskiego, absolwenta krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i Wyższej Szkoły Rzemiosł Artystycznych w Pradze. To właśnie on przyjął do nowego studia najlepszych wychowanków Pracowni Filmów Animowanych: Juliana Józefa Antonisza, Ryszarda Czekałę, Jana Januarego Janczaka i Krzysztofa Raynocha. Przez ponad 30 lat działalności w SFA zrealizowano blisko 300 filmów, które przyniosły twórcom około 150 nagród i wyróżnień na festiwalach krajowych i międzynarodowych - więcej informacji na ten temat można znaleźć m.in. na stronach Filmoteki Narodowej (http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/8159) oraz w książce „Studio Filmów Animowanych w Krakowie” Jerzego Armaty, który zresztą był gościem specjalnym krakowskiego spaceru śladami animacji. Sam przez jakiś czas z SFA był związany.

Pogoda nie sprzyjała – deszcz ze śniegiem i wiatr przyczyniły się do mniejszej niż spodziewana frekwencji, a jednak i tak grupa śmiałków stawiła się dzielnie w niedzielne popołudnie, 27 listopada, pod gmachem Muzeum Narodowym w Krakowie. Miejsca Maciej Gil, autor scenariusza spaceru, nie wybrał przez przypadek. Ten punkt stał się znakomitym przyczynkiem do opowieści o Krakowskim Festiwalu Filmowym, którego pierwsza edycja w 1961 roku nosiła miano Ogólnopolskiego Festiwalu Filmów Dokumentalnych, Oświatowych i Animowanych, o Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Etiuda&Anima czy pobliskiej pracowni Feliksa Kuczkowskiego, który sto lat temu próbować swych sił w dziedzinie filmu, jak go nazywał, wizyjnego. Na trasie nie mogło zabraknąć przystanku pod kamienicą przy ulicy Garncarskiej, gdzie niegdyś mieszkał Karol Irzykowski, pierwszy polski teoretyk i historyk młodej sztuki. Autor, który w 1924 roku w Krakowie wydał "Dziesiąta muzę", w animacji widział przyszłość kina. Te prorocze słowa potwierdzili goście spaceru: najpierw Robert Sowa, kierownik Pracowni Filmu Animowanego na Wydziale Grafiki ASP i - wspomniany już - Jerzy Armata.

Robert Sowa zaprosił spacerowiczów do Pracowni Filmu Animowanego i nie tylko pokazał wieloplan, ale i opowiedział o współczesności animacji: jej rodzajach, różnicach i podobieństwach pomiędzy tradycyjną kreską a kreską cyfrową, budowie i eksploatacji kukiełek do animacji przestrzennej. Nie zapomniał wspomnieć o sukcesach niedawnych absolwentów ASP, m.in. Marty Pajek ("Po jabłkach", "Figury niemożliwe i inne historie", "Figury niemożliwe i inne historie II"), Ewy Borysewicz ("Do serca Twego") czy Tomasza Siwińskiego ("Niebieski pokój"). W opowieściach nie mogło zabraknąć słów kilku o mistrzu Jerzym Kuci, poprzednim kierowniku Pracowni i autorze wielu cenionych na całym świecie filmów (m.in. "Fuga na wiolonczelę, trąbkę i pejzaż", "Strojenie instrumentów", "Przez pole", "Parada", "Odpryski").

Jerzy Armata, z którym spacerowicze spotkali się pod pierwsza siedzibą SFA przy ulicy Kanoniczej, przytoczył nie tylko fakty związane z historią studia, ale i podzielił się wieloma anegdotami. Chociażby o własnej fascynacji animacją czy o zaradności Antonisza, który wszystko chciał robić sam - nawet okienne szyby, gdy w okresie stanu wojennego ich brakowało. 

Przez Kazimierz spacerowicze dotarli do Podgórza, gdzie pod Kinoteatrem Wrzos przypomniano dzieje Ogólnopolskiego Festiwalu Autorskich Filmów Animowanych OFAFA. Finał spaceru miał miejsce w Kinokawiarni Kika, gdzie wyprawę zwieńczyła niezwykła projekcja. Organizatorzy przypomnieli takie animacje, jak "Za króla Krakusa" (1947) Zenona Wasilewskiego i "Lajkonik" (1974) Mirosława Kijowicza oraz dokument "Krakowiaczek ci ja..." (2011) Tomasza Magierskiego o Yoramie Grossie, pochodzącym z Krakowa pionierze animacji izraelskiej i australijskiej.

- Gdy się dobrze zastanowić, jedyną wytwórnią filmową z prawdziwego zdarzenia, jaka znalazła swoją siedzibę pod Wawelem - i to dosłownie! - było Studio Filmów Animowanych. Nie istnieje od ponad dekady, ale filmy tam powstałe wciąż zachwycają treścią i formą, nieustannie bawią i skłaniają do refleksji. Liczba nagród, które otrzymały na krajowych i światowych festiwalach przyprawia o zawrót głowy - komentuje spacer sam Maciej Gil. - A propos festiwali - Krakowski, Etiuda&Anima, OFAFA sprawiają, że Kraków jest stolicą krótkiego metrażu, w tym oczywiście animacji, warto o tym pamiętać. Tych animowanych tropów jest zdecydowanie więcej, świat niemało Krakowowi i w tym temacie zawdzięcza, a po szczegóły zapraszam na kolejne spacery.

Spacer śladami krakowskiej animacji zorganizowany został dzięki współpracy Fundacji Wspierania Kultury Filmowej Cyrk Edison oraz Krakowskiego Biura Festiwalowego i Krakow Film Commission. Sama Fundacja Cyrk Edison ciągle szuka oryginalnych sposobów na popularyzację kina i jego historii - nie tylko prowadzi kina Agrafka i Kika w Krakowie, ale wydaje także "Informator Kin Studyjnych", organizuje Konferencję Kin Studyjnych i Lokalnych oraz festiwal Kinobus. Regularnie przygotowuje również "Krakowskie Spacery Filmowe". Do tej pory można było odwiedzić miejsca związane z Wojciechem Jerzym Hasem, Andrzejem Wajdą oraz filmowym Starym Podgórzem. W planach, jak zapowiedział Maciej Gil, są kolejne wędrówki.


Dagmara Romanowska / Fundacji Wspierania Kultury Filmowej Cyrk Edison  2 grudnia 2016 11:12
Scroll