Cyfrowa premiera filmu "Zaklęte rewiry" Janusza Majewskiego
Po wakacyjnej przerwie w poniedziałek - 19 września 2011 odbyła się w kinie Kultura kolejna niezapomniana premiera zrekonstruowanej perełki polskiej kinematografii. Tym razem widzowie zobaczyli Zaklęte rewiry Janusza Majewskiego w nowej, cyfrowej wersji.
^sfp:2621
fot. Kuźnia Zdjęć/SFP

Wielkimi brawami widownia przywitała na premierowym pokazie twórców zrekonstruowanego cyfrowo filmu Zaklęte rewiry. Prezes SFP Jacek Bromski uroczyście powitał Prezesa Honorowego Stowarzyszenia Filmowców Polskich -  Janusza Majewskiego oraz złożył życzenia w imieniu środowiska z okazji

80. urodzin reżysera. Na sali obecni byli twórcy filmu: Joanna Kasperska, Tadeusz Drewno, Maciej Maria Putowski, Marian Opania, Andrzej Seweryn, a także Irena Strzałkowska i Janusz Wąchała ze SF TOR.

Pierwsze pokazy dzienne oglądaliśmy z Romanem Wilhelmim na Barandowie. Po projekcji Roman powiedział o Marku "On gra jak anioł! Nie mogę swojej roli tak lekko puścić". Oni obaj na siebie tak dobrze działali  - wspominał Janusz Majewski.

Wypełnioną po brzegi salę rozbawiał anegdotami i wspomnieniami o Romanie Wilhelmim i Zdzisławie Maklakiewiczu - Marek Kondrat. Opowiadał o gościnności domu Zofii Nasierowskiej i Janusza Majewskiego na Żoliborzu, którego "duch" ściągał w tamtych latach ludzi z całej Warszawy. Wspominał o wspólnych podróżach na Koło (warszawski rynek staroci)  i dziwnych pasjach reżysera - kolekcjonowaniu wazonów, kufrów, lasek. Stwierdził także, że został zaangażowany do pracy w filmie, ponieważ Janusz Majewski szukał intelektualisty do obsady, żeby móc z kimś porozmawiać.

Szukałem kogoś, kto wyglądał jak kelner! - zripostował reżyser.  - Rozumiecie Państwo. Dlatego musiałem wycofać się z kinematografii - żartował Kondrat.

Ewa Braun opowiadała o komforcie pracy na planie Zaklętych rewirów i uniwersalności filmu Janusza Majewskiego, który nie starzeje się po latach:
Pokazuję ten film w szkole na Targowej w Łodzi. Studenci, którzy potrafią krytykować Bergmana i Felliniego siedzą przez 95 minut w pełnym zachwycie i ciszy.  "Zaklęte rewiry" są absolutnie komunikatywne także dla studentów zagranicznych, począwszy od Korei po Norwegię.

Jerzy Matuszkiewicz mówił, że bardzo ceni współpracę z Januszem Majewskim. Opowiadał o swoich preferencjach muzycznych, czyli szlagierach Mieczysława Fogga i Zuli Pogorzelskiej, których słuchał w młodości.

Janusz wyczuł u mnie skłonność do uznawania tej stylistyki muzycznej jako wartościowej, więc realizując film z akcją w latach 30-tych uznał, że moje możliwości zrozumienia owej stylistyki są wystarczające, by zilustrować muzycznie jego film - wspominał Matuszkiewicz.

Po projekcji Zaklętych rewirów goście przeszli do foyer kina, gdzie rozmowy toczyły się do późna. Uroczystą premierę wzbogaciła wystawa zdjęć portretów wybitnych polskich filmowców, w tym oczywiście Janusza Majewskiego - autorstwa Henryka Pietkiewicza.

Zaklęte rewiry to stylowa, zrealizowana z pietyzmem dla uwielbianej przez reżysera epoki adaptacja autobiograficznej powieści Henryka Worcella. Za tym pseudonimem ukrył się Tadeusz Kurtyka, który
w wydanej w 1936 roku książce opisał swoje doświadczenia jako kelnera krakowskiego Grand Hotelu.

Dla reżysera jego tekst z jednej strony stanowił znakomity pretekst do filmowego powrotu do czasów międzywojennych, z drugiej -  okazję do ubrania w kostium retro współczesnej historii. Opowieść o Romku Boryczce, młodym prowincjuszu, który pokonuje kolejne szczeble kelnerskiej hierarchii, to jednocześnie opis studium dojrzewania, zyskiwania poczucia własnej godności. To połączenie nie udałoby się, gdyby nie znakomici aktorzy, przede wszystkim -  po Historii żółtej ciżemki - debiutujący w głównej roli Marek Kondrat. Jego kreacja Romka zachwyciła Andrzeja Wajdę do tego stopnia, że obsadził go w Smudze cienia. Urok młodego aktora - i magia kina - podziałał też na żonę pisarza, która wraz z mężem odwiedziła plan i na widok filmowego Romana krzyknęła: "Ależ ty, Tadziu, byłeś kiedyś piękny!" Kondrat miał doskonałych partnerów, na czele z Romanem Wilhelmim, który swojego bohatera, sadystycznego, zgorzkniałego kelnera Fornalskiego uczłowieczył małymi, ludzkimi słabostkami. Ta kreacja, słusznie nagrodzona na gdańskim festiwalu należy do najlepszych w dorobku przedwcześnie zmarłego aktora.

Aktorstwo to jeden z wielu atutów polsko-czeskich Zaklętych rewirów, będących jedną z najbardziej udanych koprodukcji. Cyfrowa rekonstrukcja pozwoliła w pełni docenić przede wszystkim walory formalne - pracę scenografów czy znakomite zdjęcia wybitnego operatora Mirosłava Ondříčka. Janusz Majewski uznał Zaklęte rewiry za swój najlepszy film.

Film został zrekonstruowany pod nadzorem  producenta filmu, Studia Filmowego TOR, dzięki wsparciu finansowemu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Rekonstrukcja obrazu jest dziełem Yakumama Film, rekonstrukcją dźwięku zajmował się Krzysztof Jastrząb.
/ Warszawa  19 września 2011 00:00
Scroll