Baza / Środowisko filmowe
Baza / Środowisko filmowe
Michał Oleszczyk: Nasza społeczność nie wyklucza
W dniu 8 sierpnia 2020 podzieliłem się na moim profilu społecznościowym dłuższym postem, w którym starałem się wyrazić solidarność z osobami LGBT+, jednocześnie identyfikując się (zgodnie z prawdą) jako jedna z nich. Od tamtego czasu do mojej skrzynki mailowej spłynęły dziesiątki sygnałów wsparcia i otuchy; wszystkie one są niezwykle budujące.
Chciałbym w tym miejscu wyrazić wdzięczność tym Członkiniom i Członkom społeczności polskich ludzi kina, którzy okazali mi życzliwość w ostatnich dniach.

Wiem, że społeczność filmowa należy do najbardziej otwartych środowisk, jeśli idzie o otwartość na osoby LGBT+ i mam wielką nadzieję, że widoczność tych osób w naszym środowisku będzie coraz większa -- nie na skutek przymuszania kogokolwiek do publicznego deklarowania swej tożsamości (to wciąż pozostaje i winno pozostać sprawą indywidualnego wyboru), ale na skutek rosnącego poczucia bezpieczeństwa i pewności, że nasza społeczność nie wyklucza osób nieheteronormatywnych.

dr Michał Oleszczyk
Wydział "Artes Liberales" Uniwersytetu Warszawskiego
Członek zarządu Koła Piśmiennictwa Filmowego SFP
Dyrektor FPFF w Gdyni w latach 2013-17


Michał Oleszczyk, fot. S. Pultyn / Pomorska Fundacja Filmowa


Publikujemy fragmenty wypowiedzi Michała Oleszczyka (za zgodą autora):

„Do was, którzy szczujecie na LGBT+ ; ale też do was, którzy na co dzień mówicie 'ja nic do pedałów nie mam", po czym dodajecie: 'byle się nie obnosili' (albo coś w ten deseń).

Wiem, że nie trafi do was argument 'z empatii' (w skrócie: "A jak by to było, gdybyś nie mógł się potrzymać z dziewczyną za rękę na ulicy...?"), bo granice waszej empatii są ściśle wytyczone i kończą się tam, gdzie wy sami uznaliście, że kończyć się powinny (dokładniej: tam, gdzie przestajecie widzieć sytuacje doskonale ekwiwalentne wobec waszych własnych).

Ale powiem inaczej -- i powiem to jako homoseksualny Polak i chrześcijanin, który nie wyjedzie z tego kraju, bo za mocno kocha jego historię, kulturę i tradycję, by pozwolić na ich lżenie przez politycznych żołdaków, dla których PRL-owski feudalizm umysłowy jest cenniejszy od idei wolności i społeczeństwa obywatelskiego”.

"Sedno sprawy jest inne: jesteśmy jako LGBT+ siłaczkami i siłaczami, bo od najwcześniejszych lat szkolimy się w wytrzymałości na szczególny rodzaj bólu. Ten ból nie jest lepszy, niż wasz, by zacytować pewien słynny song. Ale jest... inny. Bardziej całościowy, bardziej podskórny; mniej punktowy i lepiej rozdystrybuowany w krwiobiegu.

To jest ból wymuszonej niewidzialności; wymuszonego ignorowania siebie samego. Ból powiedzenia 'zajebista laska!' kumplom, którzy przyjmą cię do swojej kliki tylko, jeśli wspólnie z nimi pokomentujesz ciała, które nic a nic cię nie kręcą. Ból bycia pomijanym w przemowach rządzących, dla których nie istniejesz (chyba, że jako podatnik lub abonent); ból bycia zrównywanym z pomiotem diabła w kazaniach tych spośród duszpasterzy, którzy woleliby, żeby cię wcale nie było -- a przynajmniej, żebyś przenigdy nie zabierał głosu w obronie własnej godności.”

Znamy najlepiej na świecie ból powściągania własnych impulsów bliskości, czułości, miłości -- umiejętność owego powściągania wyrobiliśmy we wpojonym nam toksycznym lęku, że 'udzie zobaczą'. Tego bólu na wasze szczęście wy nigdy nie poznacie. Ale on towarzyszy nam tak długo i tak uparcie, że zahartował nas jak najlepszą stal.

Wszystko to owocuje jednym -- że w zasadzie nie możecie nas skrzywdzić, bo niezależnie od tego, czy na skali wykluczającej mowy plasujecie się w dolnych rejestrach ("niech się nie obnoszą") czy też jesteście jej prymusami ("zakaz pedałowania"), wasza przemoc i tak nic już nie doda do bólu, który my tak czy owak znamy. Im mocniej będziecie w nas uderzać, tym mocniej zakorzeni się w nas natomiast przekonanie, że warto nasz kolektywny ból przekuć w opór i działanie.

Nie jestem na tyle ślepy, by nie dostrzegać, że wielu z was, którzy na co dzień przyklaskujecie hasłom polityków o walce z "ideologią LGBT" -- otóż, że wielu z was wykazuje często zdolność do gestów ludzkich wobec nas, kiedy skala tych gestów jest prywatna, a nie publiczna. Sam świadkowałem kolacji wigilijnej, wydanej przez bardzo bliską mi, bardzo konserwatywną osobę (na co dzień zasłuchaną w Radiu Maryja), która doświadczyła w swoim życiu biedy, bólu i choroby na skalę niebywale dotkliwą. Otóż osoba ta bez mrugnięcia okiem zapraszała do swego wigilijnego stołu rok w rok swojego zakażonego HIV przyjaciela geja (i jego partnera o kolorze skóry innym, niż biały). I oni czuli się przy niej chciani i zaakceptowani. I między innymi dlatego, że widziałem tamten wigilijny stół, wierzę że zmiana jest możliwa i że zaczyna się na poziomie mikro. Ale żeby taki poziom mikro umożliwiać, musimy jako obywatele wysłać czytelny sygnał w stronę polityków, którzy na wykluczającej i homofobicznej retoryce zbijają swój dosłowny i symboliczny kapitał".

"A zatem, na sam koniec: wy, dla których LGBT+ to ideologia, a nie człowiek -- pomyślcie o nas, bo jesteśmy waszymi braćmi i siostrami, synami i córkami, wujkami i ciotkami, etc. A ponieważ, co starałem się przypomnieć w tym poście, jesteśmy także twardzielami i twardzielkami (bo innej opcji egzystencjalnej nigdy nam nie zaoferowano), rozważcie proszę, jak mocne społeczeństwo obywatelskie moglibyśmy budować razem, gdybyśmy współdziałali tak sprawnie, żeby to politycy i inni dysponenci władzy się nas wszystkich po równo bali i nam wszystkim po równo służyli -- zamiast tuczyć się na społecznych strachach w sposób równie bezwstydny i destrukcyjny dla tkanki społecznej, jak to ma miejsce obecnie".

Link do całości wypowiedzi:
https://wiadomosci.onet.pl/opinie/michal-oleszczyk-jako-lgbt-jestesmy-silaczkami-i-silaczami-bo-od-lat-szkolimy-sie-w/zvt01tr.amp

- - - - - -

Michał Oleszczyk jest doktorem filmoznawstwa (UJ), krytykiem filmowym i tłumaczem; jego recenzje pojawiają się w Polsce i w Stanach Zjednoczonych, w periodykach takich jak „Kino”, „Dwutygodnik” i „RogerEbert.com”. Jest laureatem Nagrody im. Krzysztofa Mętraka, Nagrody PISF, Nagrody im. Jana Machulskiego i stypendystą miesięcznika „Polityka”, autorem książek „Gorycz wygnania: Kino Terence’a Daviesa” i współautor (wraz z Kubą Mikurdą) wywiadu-rzeki z Guyem Maddinem pt. „Kino wykolejone”.  Jest blogerem („Ostatni fotel po prawej stronie”), prowadzi podcast SpoilerMaster. Początkowo związany był z festiwalem OFF Camera, w latach 2013-2016 pełnił funkcję Dyrektora Artystycznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Obecnie pracuje na stanowisku adiunkta na wydziale Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego. W ostatnich latach zajmuje się scenariopisarstwem jest konsultantem scenariuszowym. W 2020 roku film, do którego napisał scenariusz wraz z reżyserem Łukaszem Rondudą – „Wszystkie nasze strachy” – otrzymał dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i jest obecnie na etapie przygotowawczym.

Michał Oleszczyk jest członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Filmowych FIPRESCI oraz Koła Piśmienictwa Filmowego przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich.
Michał Oleszczyk / WRÓB / FB / SFP  11 sierpnia 2020 14:35
Scroll