Baza / Produkcja
Baza / Produkcja
Produkcyjny patchwork. O koprodukcjach i regionach na Regiofun
RegioFun branżą filmową stoi. Od samego początku festiwalu najmocniejszym punktem programu były spotkania dla profesjonalistów. Tegoroczny program branżowy zadowolił chyba wszystkich.

Wynika to z pomysłu na imprezę. Międzynarodowy Festiwal Producentów Filmowych Regiofun miał promować ideę Regionalnych Funduszy Filmowych, być naturalnym miejscem spotkań reprezentantów tychże oraz ściągać producentów, którzy wykorzystują działalność RFF-ów i film commission.  Nie bez powodu pomysł wypłynął od instytucji samorządowej Silesia Film, która stworzyła jeden z pierwszych funduszy i pierwszych lokalnych komisji filmowych.


Uczestnicy debaty, fot. Regiofun

Już podczas pierwszej edycji widać było, że to branżowy strzał w dziesiątkę. Na imprezę chętnie przybyli filmowcy a także menedżerowie obsługujący RFF-y. Chociaż pomysł na utworzenie lokalnych mechanizmów wsparcia filmu pojawił się raptem 7 lat temu razem z powstaniem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, operatorzy RFFów szybko stworzyli zgrany i dobrze współpracujący team. Nie bez znaczenia była tutaj właśnie katowicka impreza, a także działalność Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych, która koordynowała początkowo działalność funduszy. Obecnie prowadzi specjalną sekcję skupiającą RFF.

Na pierwszym Regiofun (na który wówczas wielu mówiło "Interregio", nie mogąc przyswoić sobie nazwy festiwalu) organizatorzy podsumowali pierwsze lata działalności naszych RFF-ów i ich osiągnięcia. Konfrontacja z odpowiednikami na Zachodzie Europy prowadziła do nader smętnych wniosków, że nasze fundusze są może prężne, ale biedne jak myszy kościelne. I że braki w kasie nadrabiają osobistym zaangażowaniem ich gospodarzy.

Z czasem środowisko "fundusz", jak ich w skrócie nazywano, zaczęło krzepnąć i być rozpoznawalne w kaście filmowej. Oczywistym miejscem ich spotkań, a także krzewienia idei lokalności w filmie, stał się festiwal RegioFun.


Prezentacja "Kongresu" Ariego Folmana, po lewej - Ewa Pruszczyńska

26 października w Dolnośląskim Centrum Filmowym odbyła tradycyjna coroczna konferencja regionalnych funduszy filmowych i producentów.  Fantastycznie wypadły analizy przypadków, konkretnie - dwóch koprodukcji mniejszościowych z polskim udziałem - "Antychryst" Larsa von Triera i "Kongres" Ari Folmana według Lema.  Projekty przedstawiała znakomita ekipa - byli wśród nich przedstawiciele Opus Film (Ewa Puszczyńska), Pandora Film i słynnej Zentropy, firmy Larsa von Triera, specjalizującej się w koprodukcjach europejskich. Dowiedzieliśmy się, jakim wyzwaniem są skomplikowane koprodukcje z udziałem pięciu czy sześciu państw. Wyobraźcie sobie konstrukcję budżetu, w którym uczestniczy sześć krajów, a każdy z krajów ma finansowanie złożone z kilku segmentów... razem daje to np. 25 źródeł finansowania, tak jak w przypadku "Antychrysta". Albo, tak jak w przypadku "Kongresu", budżet złożony jest z licznych funduszy państwowych, regionalnych, ale także z przedsprzedaży praw i zwrotu podatków. A na dodatek producent takiej koprodukcji musi liczyć się z warunkiem wydawania dotacji publicznej czy funduszu regionalnego na terenie lokalnym. Powoduje to np. sytuację, w której aktorsko-animowany "Kongres" realizowany jest w kilku krajach jednocześnie. Animacje z paru krajów wędrują do... naszego Studia Orange w Bielsku-Białej (to konsekwencja skorzystania ze Śląskiego Funduszu Filmowego), gdzie następuje czyszczenie i porządkowanie nadesłanej pracy… Głowa boli!

Szczególne miejsce w konferencji zajął wątek polsko-niemiecki. Robert Baliński i przedstawicielka Medienboard Berlin Brandenburg Brigitta Manthey przypomnieli o idei Polsko-Niemieckiego Funduszu Co-Developmentowego, w ramach którego producenci z Polski i z Niemiec mogą składać wnioski o dofinansowanie rozwoju projektów filmowych. Niezwykle ciekawą prezentacją ujęła publiczność Małgorzata Zacharko, która w polsko-niemieckiej firmie (a właściwie dwóch) "I love pl" realizuje filmy fabularne i dokumentalne (m.in. "A na koniec przyszli turyści"). Praktyczne doświadczenia i osobiste uwagi producentki  mogą być cenną wskazówką dla tych, którzy zastanawiają się, jakie tematy, co się podoba, i jaką tematykę wybierać realizując filmy z udziałem Polski i Niemiec.


Zentropa - czy artystyczny udział koprodukcyjny można mierzyć punktowo? fot. Regiofun
 

Paradoksem jest, że na spotkaniach branżowych festiwalu jest często więcej widzów niż na pokazach konkursowych. To duży problem festiwalu - jak przekuć ideę regionalności na czytelny dla publiczności komunikat? Widza nie obchodzi, skąd przyszły pieniądze, interesuje go sam film. Pokonanie tej bariery to największe wyzwanie katowickiej imprezy, która dla każdego ambitnego filmowca jest okazją do przyswojenia sobie cennej praktycznej wiedzy - nie tylko o regionalnych funduszach filmowych.




Anna Wróblewska / Portalfilmowy.pl  27 października 2012 03:45
Scroll