Baza / Produkcja
Baza / Produkcja
fot. Shark Foto Studio/SFP
Piotr Dzięcioł – produkcyjny happy end
Piotr Dzięcioł – znakomity producent, członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, którego filmy uhonorowane zostały wieloma prestiżowymi nagrodami, z Oscarem dla „Idy” na czele, 29 czerwca 2020 roku, obchodzi swoje 70. urodziny.
„To jest bardzo ciężka, stresująca praca. Przede wszystkim wiąże się z odpowiedzialnością za – zwykle duże – finanse. Trzeba walczyć o pieniądze dla filmu i jak najrozsądniejsze ich wydawanie. Ważna jest dobra współpraca producenta i kierownika produkcji” – wyznał Piotr Dzięcioł w rozmowie z Anną Michalską na łamach „Magazynu Filmowego”. Poznał dobrze obie te profesje. Zanim stał się producentem, przez wiele lat pracował jako kierownik produkcji u innych producentów.

Jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego (1973) oraz Wyższego Zawodowego Studium Organizacji Produkcji Filmowej i Telewizyjnej w łódzkiej Szkole Filmowej (1975). Tuż pod koniec studiów pojawił się w pionie produkcyjnym telewizyjnego debiutu Agnieszki Holland – „Wieczór u Abdona” (1975), a dwa lata później zadebiutował jako II kierownik produkcji „Szarady” (1977) Pawła Komorowskiego, zaś w 1984 roku jako samodzielny kierownik produkcji podczas realizacji „Alabamy” (1984) Ryszarda Rydzewskiego.

W 1991 roku założył własne studio Opus Film, specjalizujące się w produkcji filmów fabularnych, dokumentalnych, reklamowych, a także programów telewizyjnych. „W kraju zmieniła się rzeczywistość, można było zakładać prywatne firmy produkujące filmy, więc z takiej sposobności skorzystałem. A właściwie zostałem do niej przymuszony. Był to okres, w którym produkcja filmowa w Polsce drastycznie malała, a filmowa Łódź – umierała. Moi koledzy wyjeżdżali za pracą do Warszawy, ja postanowiłem zostać w Łodzi. Pomógł mi też przypadek. Skontaktowała się ze mną grupa młodych Amerykanów, która chciała w tym mieście realizować czarno-biały film fabularny »The Poison Tasters«. Reżyserem był Ulrik Theer, autorem zdjęć – Paweł Edelman. Tak to się zaczęło. Mając pro-pozycję zrobienia tego filmu, założyłem Opus Film” – wspomina w rozmowie z Anną Michalską.

Jako producent czy koproducent ma na swym koncie wiele znakomitych filmów, wyróżnionych prestiżowymi laurami na znaczących festiwalach. „Ediego” (2002) Piotra Trzaskalskiego nagrodzono m.in. w Berlinie, Karlowych Warach, Gdyni, Łagowie i Warszawie, „Z odzysku” (2005) Sławomira Fabickiego – m.in. w Bratysławie, Pecs, Salerno, Salonikach, Gdyni i Warszawie, „Masz na imię Justine” (2005) Franco De Peny – m.in. w Montrealu, Nowym Jorku, Bogocie i Sewilli, „Wymyk” (2011) Grzegorza Zglińskiego – m.in. w Rzymie, Wilnie, Gdyni, Warszawie i Łagowie, a trofea dla „Idy” (2013) Pawła Pawlikowskiego doprawdy trudno zliczyć (ich wymienienie zajęło w „Magazynie Filmowym” trzy strony!). Za wkład w rozwój polskiego kina został Dzięcioł uhonorowany m.in. Nagrodą im. Jerzego Laskowskiego w Gdyni (1989), Złotym Aniołem na TofiTest w Toruniu (2007), Border Gate Award na Regiofun w Katowicach (2015), Kołyską Newtona w Łodzi (2015), także mianem Łodzianina Roku 2002 oraz swoją gwiazdą w łódzkiej Alei Gwiazd w okolicach Hotelu Grand i nieistniejącego już niestety kina Polonia.

„Zawsze w naszej firmie walczymy o to, żeby współpraca z reżyserem, w ogóle z całą ekipą, dobrze się kończyła. To znaczy, aby na końcowym bankiecie wszystkim było żal, że to już koniec filmu” – wyznaje Dzięcioł. Filmy, przy których pracuje – jak wskazuje choćby lawina nagród, jaka na nie spada – zawsze kończą się produkcyjnym happy endem. Oby tak dalej, wszystkiego najlepszego!
Jerzy Armata / SFP  29 czerwca 2020 00:02
Scroll