Baza / Prawo i finanse
Baza / Prawo i finanse
Finansowanie Produkcji Filmowej w Polsce cz. I
Producent jako nieco szalony poszukiwacz pieniędzy na film. Główne - publiczne i niepubliczne - źródła finansowania produkcji filmowej.
Producent - zgodnie z ustawową definicją -  „podejmuje inicjatywę, faktycznie prowadzi i ponosi odpowiedzialność za kreatywny, organizacyjny i finansowy proces produkcji filmu.” Jednak żaden przepis prawny nie stanowi, że producent musi mieć własne środki finansowe do wyprodukowania filmu. Dobrze jeśli je posiada, gdyż pozwala mu to na prowadzenie prac literackich (zlecenie napisania scenariusza, opłacenie autora adaptacji już istniejącego tekstu na potrzeby filmu, zakup praw do scenariusza istniejącego, itp.) i innych prac wstępnych, jak dokumentacje, poszukiwanie realizatorów, itp. i inne prace nazywane developmentem.  Podstawowym zadaniem producenta w okresie wstępnym  – poza nabyciem praw do scenariusza – jest znalezienie źródeł finansowania produkcji. Sfinansowanie w całości z własnych środków filmu kinowego jest w Polsce niebywałą rzadkością, zwłaszcza że odzyskanie tych pieniędzy graniczy z cudem. Natomiast normą jest szukanie sponsorów, inwestorów i koproducentów zarówno w sferze finansów publicznych jak i u innych potencjalnych wspólników przedsięwzięcia. Skoro np. produkcja fabularnego filmu przeznaczonego do eksploatacji w pierwszej kolejności w kinach kosztuje kilka milionów złotych, pozyskanie różnych wiarygodnych źródeł finansowania jest z jednej strony koniecznością, a z drugiej próbą minimalizowania ryzyka porażki ekonomicznej.


fot A.Kędzierska/SFP

Ustawa o kinematografii z 30.06.2005 r. definiuje także koproducenta. Jest to „podmiot, który wspólnie z producentem organizuje, prowadzi i ponosi odpowiedzialność za produkcję filmu lub który współfinansuje produkcję filmu oraz nabywa współudział w autorskich prawach majątkowych.” Prawa majątkowe do filmu przysługują producentowi i jego koproducentom w proporcjach odpowiadających wielkościom ich wycenionego wkładu w powstanie dzieła.

W dziedzinie ekonomicznej, do podstawowych zadań producenta należą więc m.in. poszukiwanie źródeł finansowania filmu: publicznych i niepublicznych, w kraju i za granicą; analiza możliwości uzyskania finansowania z organizacji międzynarodowych; poszukiwanie inwestorów, sponsorów, koproducentów, partnerów do product placement (lokowanie produktów); analiza możliwości i celowości zaciągnięcia kredytów lub pożyczek. Kolejny etap to zawieranie umów z inwestorami, koproducentami, sponsorami. Tu zajmiemy się oceną możliwości krajowych w poszukiwaniu środków na produkcję.

Historia gospodarcza polskiej kinematografii współczesnej, ma już swoje ciekawe przyczynki. Producenci łapią się najdzikszych metod i czasem rozpaczliwych pomysłów aby znaleźć pozapubliczne środki na produkcję. Mieliśmy więc w ostatnich latach takie rozwiązania, jak: uruchomienie loterii i sprzedaż cegiełek na film, sprzedaż kaset vhs z materiałem dokumentalnym o temacie filmu zasadniczego, zbiórki pieniężne w Internecie z obietnicą umieszczenia w napisach każdego darczyńcy, itd. Aby uwiarygodnić zaciągane pożyczki i kredyty w komercyjnych instytucjach finansowych, prywatni producenci zastawiali swoje majątki, w tym np. posiadane aktywa w postaci działek gruntowych, domów, nieruchomości, sklepików, szklarni czy nawet był wypadek sprzedania własnej kawiarenki internetowej i mieszkania aby sfinansować film. Podpisywano w bankach najróżniejsze dokumenty zabezpieczające kredyty. Jako gwarancji ich spłaty używano m.in. umów przewłaszczających prawa do filmu (co bank miałby potem począć np. z niezakończoną produkcją filmu, to już osobny temat). Wszystkie te rozwiązania można włożyć do worka pomysłów z napisem: very risky bussiness. Bowiem każde z nich ma status działania nieco szalonego lub o najwyższym stopniu ryzyka gospodarczego. Tylko nieliczne firmy w Polsce wyprodukowały filmy fabularne z własnych środków (np. producenci największych sukcesów komercyjnych ostatnich lat, produkujących komedie romantyczne bez wsparcia środkami publicznymi, to Van Worten i MTL Maxfilm).
Michał J. Zabłocki  20 września 2011 17:29
Scroll