Prowadząca dyskusję Grażyna Torbicka stwierdziła, że filmy Jerzego Hoffmana ogląda się wiele razy. Mimo że w tym roku mija 50 lat od powstania „Potopu”, do dziś pozostaje on jedną z najdroższych (100 mln ówczesnych złotych), najchętniej oglądanych (14 mln widzów) i nagradzanych polskich produkcji filmowych. Fantastyczna realizacja i gwiazdorska obsada (m.in. Daniel Olbrychski, Małgorzata Braunek, Tadeusz Łomnicki i Kazimierz Wichniarz) sprawiają, że do dzisiaj tę superprodukcję ogląda się z zapartym tchem.
fot. Michał Żebrowski/East News/SFP
Na początku spotkania, w imieniu blisko dwustu członkiń i członków Stowarzyszenia Filmowców Polskich, Jerzy Hoffman wręczył Jackowi Bromskiemu list, w którym protestują przeciwko jego ustąpieniu z funkcji prezesa Stowarzyszenia. – Niełatwo jest znieść presję, jeśli bliscy koledzy robią Ci świństwo, ale Ty się trzymaj i pamiętaj, że masz za sobą niejednego oraz niejedną – zwrócił się do Jacka Bromskiego jeden z ostatnich żyjących członków-założycieli Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
ZOBACZ NAGRANIE DYSKUSJI:
Będący w doskonałej formie Jerzy Hoffman opowiadał anegdoty z planu, przywołał historię o wyborze obsady, szczególnie Daniela Olbrychskiego oraz wzruszające wspomnienia związane z aktorami występującymi w "Potopie". Hoffman tłumaczył, dlaczego zdecydował się na zrealizowanie skróconej wersji filmu. - Od premiery „Potopu” minęło 50 lat - tłumaczył reżyser. - Wyrosły co najmniej dwa pokolenia, które tego filmu nie widziały w kinie. Dzisiejszy widz jest przyzwyczajony do innego rytmu narracji, montażu i tempa. „Potop” sprzed 50 lat miał w sumie 5 godzin i 15 minut projekcji, wyświetlaliśmy go w dwóch częściach". Po kilkakrotnym obejrzeniu nowej kopii "Potopu" reżyser doszedł do wniosku, że jest w nim zbyt wiele scen, które nie posuwają akcji do przodu i wstrzymują tempo narracji. - Stworzyłem więc „Potop” na nowo, w wersji trzygodzinnej - opowiadał Hoffman. - Film, który nic nie stracił z najważniejszych wątków, nie stracił na czytelności, a jednocześnie nabrał niezwykłego tempa.
Najważniejszym atutem "Potopu",
który spowodował, że widzowie tak mocno utożsamiają się z filmem wydaje się być
postać Andrzeja Kmicica, którą brawurowo zagrał Daniel Olbrychski. W rozmowie Daniel Olbrychski powiedział, że rola Kmicica jest największym jego
osiągnięciem. Aktor przypomniał, że jeszcze przed rozpoczęciem
zdjęć spotkał się z falą krytyki. - Cała Polska, z inspiracji kilku
ważnych krytyków, stwierdziła, że się do tego kompletnie nie nadaję i odbywał
się wielki, masowy bunt przeciwko temu. Grożono Hoffmanowi i mnie. Bardzo
boleśnie to odczuwałem - relacjonował Olbrychski.
Dla montażysty Marcina "Kota" Bastkowskiego praca przy rekonstrukcji "Potopu" była niesamowitą przygodą. - Jak usunąć ponad dwie godziny filmu tak, by nic nie stracił na wartości, by nadal porywał jak oryginał w chwili premiery? - mówił montażysta. - Musieliśmy usunąć pewne wątki, inne skrócić, pewne sceny wyciąć, inne przestawić, by wszystko harmonizowało ze sobą. Miałem ogromną swobodę, ale Jerzy Hoffman nie raz mnie zaskoczył, wskazując alternatywne rozwiązania. Dyskutowaliśmy każde cięcie, ale Hoffman niczego nie narzucał, to była ściśle partnerska relacja - przyznał Bastkowski.