fot. materiały archiwalne SFP
Mollywood: kino keralskie
Gdzie jest Kerala? Co się kryje pod terminem „kino keralskie”? Jakie filmy znajdziemy w tej kinematografii? O tym nieznanym nam bliżej filmowym lądzie, w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 6/2017), pisze Jacek Sobczyński. Oto fragment artykułu „Mollywood”, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 13 czerwca.

Być może nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że takie miejsce jak Kerala w ogóle istnieje, tymczasem ten stan w południowo-zachodnich Indiach zamieszkuje ponad 30 milionów osób! Położona nad Wybrzeżem Malabarskim Kerala znana jest z przepięknych, sielskich krajobrazów, a tamtejsza ludność żyje na stosunkowo wysokim poziomie społecznym. I bardzo kocha kino. Zwłaszcza lokalne – keralska kinematografia, zwana potocznie Mollywoodem, jest jedną z najprężniej rozwijających się w Indiach.


Człowiekiem, który zapoczątkował Mollywood był J.C. Daniel, twórca pierwszego keralskiego filmu „Vigathakumaran” (1928). I słowo „twórca” chyba najlepiej oddaje charakter pracy Daniela przy tym obrazie: był zarówno reżyserem, jak i scenarzystą, montażystą, operatorem, producentem i aktorem filmu. Obraz wywołał kontrowersje; bardziej konserwatywna część widowni była oburzona obecnością kobiety na ekranie. J.C. Daniel podzielił smutny los wielu pionierów: był pierwszym keralskim filmowcem, ale jego dzieło nie sprzedało się na tyle, by jego autor mógł pokryć koszta produkcji, musiał zatem sprzedać swój sprzęt i odszedł z branży filmowej, zostając dentystą. O jego życiu opowiada keralski film „Celluloid” z 2013 roku. Z kolei pierwszym keralskim obrazem dźwiękowym jest „Balan”, nakręcony w roku 1938.


Kinematografia keralska, choć na tle swoich odpowiedników z innych hinduskich stanów rozwinęła się stosunkowo powoli, dziś jest jednym z najważniejszych odłamów tamtejszego kina. Cechuje ją wysoki stopień realizmu. Filmy opowiadają o zwykłych problemach zwykłych ludzi, a bliskość prawdziwego życia dopełnia naturalna sceneria, w jakiej są kręcone. Keralscy twórcy nie boją się sięgać po trudniejsze tematy, portretować napięć społecznych, ale czynią to w sposób bardzo delikatny, przez co ich dzieła nabierają ludzkiego wymiaru. Dobrze wiedzą także, jakie trendy są aktualne w światowym kinie. Jednym z najważniejszych keralskich obrazów z lat 50. jest żywo odnoszący się do włoskiego neorealizmu „Newspaper Boy”, opowiadający o życiu pracownika drukarni i jego rodziny, zmagającej się z ekstremalną biedą.


Ale mimo obecnego od zawsze w kinie Kerali realizmu, tamtejsi twórcy kręcili także blockbustery. Szczególny rozkwit popularności kina masowego – podobnie jak w Stanach Zjednoczonych! – przypadł w Kerali na lata 70., czasy pierwszego keralskiego superbohatera, Jayana. Naprawdę nazywał się Krishnan Nair, był aktorem i kaskaderem. Jego kariera trwała tylko 8 lat, ale przez ten czas zdążył wystąpić w 120 obrazach, kreując mocno maczystowską postać herosa kina akcji. Jego kult (widzowie w Kerali do dziś znają dialogi z jego obrazów na pamięć) został wzmocniony przez wypadek na planie „Kolilakkam”, gdzie niekorzystający z pomocy kaskadera Nair zginął w katastrofie śmigłowca – na dodatek uwiecznionej na taśmie. Z drugiej strony lata 70. w Kerali to także boom na Nową Falę, nieco spóźniony względem Europy.

Jacek Sobczyński / „Magazyn Filmowy” (nr 6/2017)  9 czerwca 2017 11:18
Scroll