Kadr z filmu "Ida"
fot. Solopan
„Ida” – historia pewnego triumfu
Tematem wiodącym nowego numeru „Magazynu Filmowego” (nr 2/2015), który ukaże kilkanaście dni przed oscarową ceremonią, jest dwukrotnie nominowana przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej – „Ida”. Oto fragment artykułu Łukasza Maciejewskiego, poświęconego filmowi Pawła Pawlikowskiego, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 10 lutego.
 „«Ida» to mały, czarno-biały film bez muzyki, nakręcony prawie nieruchomą kamerą, a jednak film ten trafia do publiczności we wszystkich krajach europejskich, co może jest dowodem, że sztuka ma nadal rolę do odegrania w obecnym kinie, i że filmy bez kalkulacji mają uniwersalny zasięg i docierają do ludzi” – mówił Paweł Pawlikowski odbierając za „Idę” nagrodę LUX Parlamentu Europejskiego, jedną z ponad osiemdziesięciu nagród i wyróżnień dla tego filmu na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy.

Ascetyczna opowieść o młodej dziewczynie, która szuka własnej tożsamości, odkrywając mroczne sekrety z przeszłości rodziny, będące synonimem tragicznej, pełnej paradoksów dwudziestowiecznej historii Polski, to przypuszczalnie największy sukces polskiego kina w dotychczasowej historii.

Cyfry są imponujące. Box office „Idy” w Stanach Zjednoczonych wynosi ponad 3,7 miliona dolarów, film stał się największym sukcesem kina zagranicznego w USA od wielu miesięcy, zostawiając w tyle tak głośne tytuły, jak: „Wielkie pięknoPaola Sorrentino, „PrzeszłośćAsghara Farhadiego, „Tylko kochankowie przeżyją Jima Jarmuscha, czy „NimfomankęLarsa Von Triera.

Szymon Komasa, pochodzący ze słynnej filmowej rodziny śpiewak, odnoszący sukcesy w Nowym Jorku, opowiadał mi o długich kolejkach do kin studyjnych, oraz błyskawicznie rozchodzącej się poczcie szeptanej. „Po dwóch tygodniach wyświetlania «Idy» w Nowym Jorku mówiło się tylko o tym filmie” – podkreślał.

Międzynarodową widownię, w dotykającej bardzo polskich problemów „Idzie”, urzekła formalna precyzja filmu, uniwersalny wydźwięk historii oraz przebijająca z ekranu atmosfera tajemnicy.

We Francji, Holandii, Austrii, Szwajcarii, Niemczech, Belgii czy we Włoszech czarno-biała polska produkcja wygrała z hollywoodzkimi filmami głównego nurtu. Skromny film Pawlikowskiego stał się przebojem nawet w tak egzotycznych krajach, jak: Nowa Zelandia, Japonia, Argentyna, Tajwan czy Australia. W sumie „Ida” znalazła się w regularnej, niefestiwalowej dystrybucji prawie w sześćdziesięciu krajach, na niemal wszystkich kontynentach. W samej Francji obraz zobaczyło ponad pół miliona widzów, tyle samo w USA. We Włoszech, Wielkiej Brytanii i Irlandii blisko sto tysięcy, a porównywalny wynik frekwencyjny został uzyskany w krajach skandynawskich i w Kanadzie.

„Te wyniki są ogromnym zaskoczeniem. Miałam nadzieję, że film bardzo spodoba się na festiwalach, ale żeby wygrywał w kinach na całym świecie z amerykańskimi komediami romantycznymi, tego nikt z nas się nie spodziewał” – twierdzi Ewa Puszczyńska, producent „Idy” z ramienia Opus Film.

Po 1989 roku znaczącymi międzynarodowymi sukcesami były filmy reżyserowane przez Krzysztofa Kieślowskiego, Agnieszkę Holland czy Romana Polańskiego. Były to jednak w większości duże międzynarodowe koprodukcje lub filmy realizowane za granicą, we Francji, Hollywood czy w Wielkiej Brytanii, tymczasem „Ida” jest propozycją nakręconą w całości w naszym kraju, z udziałem rodzimej ekipy (produkcja łódzkiego Opus Film oraz Phoenix Film we współpracy z Portobello Pictures i Canal+ , dofinansowana między innymi przez Duński Instytut Filmowy). Polski Instytut Sztuki Filmowej wsparł produkcję kwotą trzech milionów złotych.

Na każdym festiwalu "Ida" witana jest owacyjnie, bije także rekordy popularności w kinach na całym świecie. Cały 2014 rok to nieprzebrane pasmo sukcesów rodzimej produkcji. Dzieło Pawła Pawlikowskiego wymienione zostało w czołówce niemal wszystkich rocznych zestawień magazynów filmowych (w tym „Variety”, „Empire” czy „Screen International”), portali internetowych, blogów. Dopełnieniem zaszczytów są, póki co, nominacje do Złotych Globów, brytyjskiej BAFTY i Oscarów (w tym ostatnim przypadku w aż dwóch kategoriach: Najlepszy Film Nieanglojęzyczny oraz Najlepsze Zdjęcia).

Dzisiaj „Ida” to znak jakości. W dobrym tonie jest mówić o tym tytule głośno i życzliwie, rośnie grono wybitnych przedstawicieli środowiska filmowego czy literatury, otwarcie przyznających się do fascynacji polskim filmem.

„Mój utalentowany student, późniejszy twórca «Bezdroży» i laureat Oscara, Alexander Payne, powiedział mi, że «Ida» to jeden z najpiękniejszych filmów jakie oglądał w życiu” – opowiadał mi Jerzy Antczak, twórca „Nocy i dni”, od dawna mieszkający w Stanach Zjednoczonych.

     Podobnie entuzjastyczne opinie na temat polskiego filmu wygłaszają twórca „Grawitacji” – Alfonso Cuarón, Steven Spielberg, oraz słynni nobliści – Mario Vargas Llosa i J. M. Coetzee. „Ten film przejdzie do klasyki gatunku” – mówił Liam Neeson w rozmowie z radiem RMF FM, w podobnym tonie na temat „Idy” wypowiadała się Barbra Streisand. Z kolei Pedro Almodóvar umieścił „Idę” na pierwszym miejscu prywatnego podsumowania roku – przed „MamąXaviera Dolana i „BoyhoodRicharda Linklatera.
PZ / Magazyn Filmowy  23 stycznia 2015 09:00
Scroll