Gwiazda Tygodnia: Magdalena Cielecka
Jej kariera filmowa zaczęła się od nagrodzonej na festiwalu w Gdyni roli zakonnicy w "Pokuszeniu". W "Był sobie dzieciak" gra volksdeutschkę.
Na tegorocznych Dwóch Brzegach zaprezentowano dramat wojenny "Był sobie dzieciak". Leszek Wosiewicz, reżyser filmu zrealizowanego w konwencji dokumentalno-fabularnej ze świetną muzyką Wojciecha Waglewskiego już pisząc scenariusz, widział ją w jednej z głównych ról. Aktorka, która na co dzień występuje na deskach stołecznego teatru  kierowanego przez Krzysztofa Warlikowskiego, wcieliła się w postać Ireny, volksdeutschki, która chce przetrwać trwające właśnie Powstanie Warszawskie. Dlatego z jednej strony pomaga powstańcom (jednym z nich jest również jej syn), z drugiej zaś – współpracuje z trzema SS-manami ze słynącej z okrucieństwa grupy Dirlewangera (w tych rolach: Piotr Głowacki, Eryk Lubos, Mirosław Zbrojewicz). Niemal dokładnie rok wcześniej Magdalena Cielecka była gościem kazimierskiego festiwalu. Pretekstem do zaproszenia pochodzącej z Myszkowa aktorki był jej występ w prezentowanym tamże krótkometrażowym filmie "Jezioro" Jacka Piotra Bławuta. Na pytanie jednego z fanów, dlaczego będąc tak znaną artystką, zdecydowała się zagrać u początkującego filmowca, odpowiedziała wówczas pół żartem, pół serio:

– Lubię szukać nowych wyzwań, nowego języka kina. Ponadto spotkanie z młodymi twórcami traktuję jako inwestycję w przyszłość. Jeśli taki młody człowiek kiedyś będzie robił ciekawy pełny metraż, a nasza wcześniejsza współpraca była owocna, to można u niego liczyć na kolejny angaż.


Magdalena Cielecka jako Irena w filmie "Był sobie dzieciak". Fot. Odyssey Films

Problem w tym – co przyznaje sama artystka – że dla kobiet w średnim wieku w polskim kinie ciekawych propozycji jest jak na lekarstwo: – Scenariuszy, nad którymi naprawdę można się pochylić i wyłuskać z nich coś wartościowego, jest u nas bardzo mało. Taki mamy czas. Przez ostatni rok dostawałam tak haniebne rzeczy, że moje oko bielało ze zdumienia. Dlatego wolę zagrać w dobrym serialu, takim jak "Czas honoru", niż w złym filmie fabularnym – wyznała rok temu na spotkaniu z Kazimierzu Dolnym nad Wisłą.

Oprócz Ireny w filmie "Był sobie dzieciak" do jej najbardziej znanych ról filmowych należy przede wszystkim debiutancki występ w "Pokuszeniu" Barbary Sass. Zagrała tam siostrę Annę, młodą dziewczynę wewnętrznie rozdartą pomiędzy gorąca miłością do księdza, chęcią zemsty na byłym ukochanym oraz nakazem bezwzględnego posłuszeństwa i służenia Bogu. Ten  niezwykły występ przyniósł jej nagrodę za najlepszą rolę kobiecą na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni (1995).


Magdalena Cielecka. Fot. Dwa Brzegi

Kolejną godną odnotowania kreacją Magdaleny Cieleckiej był nakręcony przez Natalię Koryncką-Gruz pod koniec lat 90. "Amok".  Zagrała w nim Julię, eks-dziewczynę głównego bohatera (Mirosław Baka). Następnie była Zosią Karską w komedii "Zakochani" Piotra Wereśniaka oraz Anką w "Egoistach" Mariusza Trelińskiego. Za każdą z tych ról była nominowała do Orłów – Polskiej Nagrody Filmowej (2000, 2001, 2002). Zagrała też Ewę, główną bohaterkę "Samotności w sieci" Witolda Adamka, ekranizacji głośnej książki Janusza L. Wiśniewskiego, Agnieszkę (jedną z sióstr porucznika Piotra Baszkowskiego) w "Katyniu" Andrzeja Wajdy oraz Joannę w zrealizowanej w baśniowej konwencji "Wenecji"Jana Jakuba Kolskiego, która przyniosła jej czwartą nominację do Orłów (2010). Jak na aktorkę o nieprzeciętnym talencie i urodzie nie jest to jednak imponująca filmografia. Magdalena Cielecka przyznaje jednak, że kilka razy odmówiła roli, nawet bardzo ciekawej, m.in. dlatego, ze miała być "sparowana" z aktorem, w orbicie którego w ogóle nie chciałaby się znaleźć, bądź też ze względu na jakość składanych propozycji.


Marcin Zawiśliński / www.portalfilmowy.pl  2 sierpnia 2013 09:00
Scroll