Szczerość za szczerość: Leszek Dawid o festiwalu Młodzi i Film
Zapytaliśmy laureatów festiwalu „Młodzi i Film” o ich wrażenia związane z koszalińską imprezą. Co o niej sądzą, jakie są atuty tego wydarzenia, na co przekładają się nagrody tam otrzymywane? I czy wyróżnienia powinny przekładać się na coś więcej, oprócz satysfakcji?

Laureat Nagrody im. Stanisława Różewicza za reżyserię filmu "Ki", który brał udział w Konkursie Pełnometrażowych Debiutów Fabularnych w 2011, Leszek Dawid, tak mówi o koszalińskim festiwalu:

"„Młodzi i Film” to festiwal, do którego mam duży sentyment: przyjeżdżałem tam jako student i to było jedno z nielicznych miejsc w tym czasie, które dawało pole do konfrontacji naszych szkolnych filmów z widownią. Ze strony widzów też była ogromna potrzeba dostępu do tego, co się robi w szkołach filmowych. I naturalną konsekwencją tego są pierwsze debiutanckie filmy, którym ten festiwal jest dedykowany. Rodzaj spełnienia i dopełnienia formuły festiwalu – od etiudy do debiutu – i w tym tkwi ogromny potencjał.


fot. Leszek Dawid / Młodzi i Film

Od tego czasu pojawiło się wprawdzie sporo imprez filmowych, ale trzeba walczyć o uwagę dla tego miejsca. Warto przyglądać się kinu debiutantów i dyskutować o nim – za kilka/kilkanaście lat tak będzie wyglądała nasza kinematografia.

Nagrody – fajnie jak są, ale zbyt łatwo się do nich przyzwyczaić, a przecież, jak ich nie ma, to też fajnie. Mam duży dystans do tego. Chociaż na początku drogi, jaką jest debiut, uznanie w postaci nagrody pozwala czuć się pewniej. Ważne by na wyróżnienia nie czekać, nie kalkulować. Wtedy są miłą niespodzianką, a dodatek w postaci zastrzyku gotówki pozwala spłacić długi i znowu życie jest piękne.

A tak poważnie: świadomość, w jak bardzo względnej materii pracujemy robiąc filmy, jest niezbędna, by z właściwym dystansem podchodzić do jakichkolwiek werdyktów, ocen i nagród."




Anna Serdiukow / Młodzi i Film  8 maja 2013 13:30
Scroll