Ceremonia pogrzebowa Ireny Sławińskiej (Hu Peifang)
Pożegnaliśmy jedną z najbarwniejszych postaci polskiej kultury. Polkę chińskiego pochodzenia, która przez kilka dekad była niestrudzoną popularyzatorką kultury Państwa Środka w naszym kraju. Pożegnanie zmarłej Ireny Sławińskiej (Hu Peifang) odbyło się 24 lutego 2014 na Cmentarzu Komunalnym Powązki Wojskowe w Warszawie.

^sfp:2716

fot. Kuźnia Zdjęć/SFP

 

Irena Sławińska była Chinką. Ci, którzy wcześniej jej nie znali lub niedostatecznie o niej wiedzieli, z zaskoczeniem przekonywali się, że ta  operująca piękną polszczyzną dama, rysy ma zupełnie nieeuropejskie. Jej chińskie nazwisko brzmiało Hu Peifang. Wyszła za mąż za Polaka i zrezygnowała z obywatelstwa chińskiego. Odkąd otrzymała polskie, stała się bezinteresowną opiekunką Chińczyków podróżujących do Polski bądź starających się odnaleźć w naszej rzeczywistości.

 

Przede wszystkim była wybitną publicystką. Spod jej ręki, we współpracy z Jerzym Chociłowskim i Ryszardem Chmielewskim, wyszedł słynny przekład klasycznego, XVI-wiecznego dzieła „Kwiaty śliwy w złotym wazonie”, pod względem tematyki porównywanego do „Dekamerona”.  Wydana po raz pierwszy w 1994 roku, doczekała się aż pięciu wznowień.

 

Wydana w 2004 roku jej autorstwa „Chińszczyzna” porusza temat kultury i historii w Państwie Środka. „Ta książka powstała z połączenia głębokiej wiedzy, uczucia i nostalgii. Jest tak samo mądra, pouczająca, co poruszająca. Chińszczyzna mówi o Państwie Środka więcej i w sposób bardziej osobisty niż wiele przewodników i podręczników”, pisały media.  Jej ostatnia książka, "Zaprosić księżyc" z 2012 roku  jest sagą rodzinną; przez pryzmat losów starego, dostatnio żyjącego chińskiego rodu, przywiązanego do kultury, tradycji i określonego systemu wartości autorka ukazuje zmiany jakie zaszły w Chinach w XX wieku. Irena Sławińska sugestywnie przedstawiła w powieści lęk i bezradność ludzi wobec "chińskich młynów historii". – „Zapewne w książce ("Zaprosić Księżyc") Ireny Sławińskiej są wątki autobiograficzne, z pewnością zaś jest w niej to, co zapamiętała ze swojej pierwszej ojczyzny – krajobrazy, obyczaje i rytuały, artystycznie przetworzone postaci, fragmenty losów ludzi, których znała, a więc to, co stanowi tworzywo każdej wartościowej powieści, niezależnie od tego, gdzie i kiedy się rozgrywa. To, co stanowi o bogactwie poznawczym powieści", napisał Marek Wawrzkiewicz, prezes Związku Literatów Polskich we wstępie do powieści.


Choć literatka z wyboru i z dokonań, Irena Sławińska charakteryzowała się wielką wrażliwością na sztukę filmową.  Przez wiele lat wspierała Stowarzyszenie Filmowców Polskich w pionierskim procesie rozwoju filmowej współpracy polsko-chińskiej. Pomagała przy organizacji cieszących się wielką popularnością Przeglądów Filmów Chińskich w Polsce oraz partnerskich festiwali naszego kina w Chinach. Uczestniczyła w powstawaniu pierwszej polsko-chińskiej koprodukcji, „Kochanków Roku Tygrysa”. Była więcej niż tłumaczką – raczej niestrudzoną propagatorką wymiany wartości kulturowych między naszymi krajami. 

 

Wydawało się, że czas się dla niej zatrzymał. Że jest bezczasowa i bezwiekowa. Informacja, która dotarła do nas 15 lutego, sprowadziła na nas głęboki smutek. Odeszła osoba wielkiej życzliwości, ciepła, pełna wewnętrznej harmonii, która ogarniała wszystkich, którzy mieli zaszczyt i szczęście poznać tę niezwykłą osobę. To nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych.

 

Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego odznaczył pośmiertnie Irenę Sławińską Srebrnym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".

/ Warszawa, Powązki Wojskowe  24 lutego 2014 00:00
Scroll