Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
Cenzura a polski film
Prawie półwieczne dzieje powojennej Polski obfitowały w różne dziwne i symptomatyczne zjawiska, świadczące o oryginalnej naturze rodaków Piasta Kołodzieja. Faktem jest, że PRL uważany był za najweselszy barak w odgrodzonym żelazną kurtyną obozie nierealnego socjalizmu. A wynikało to z rozkwitu satyry oficjalnej i nielegalnej, w tym w licznych kabaretach z telewizyjnym Kabaretem Starszych Panów na czele.
Ciekawe zjawiska zachodziły też w kinematografii i kulturze filmowej, że wspomnę choćby zaistnienie polskiej szkoły filmowej, gdy co odważniejsi twórcy fabuł i dokumentów próbowali odzwierciedlać na ekranie rzeczywistość społeczną oraz pewne reminiscencje historyczne.


fot. SFP

Ewenementem był też rozkwit kultury filmowej, przejawiającej się w licznych filmowych klubach dyskusyjnych, gdzie można było podziwiać nie dopuszczone do kin dzieła obcych kinematografii. Wtedy też przygotowano sześciotomową „Historię filmu polskiego”, gdzie analizowano dzieła ekranowe, jak też towarzyszące im zjawiska. Ukazywały się liczne książki o teorii tej sztuki, różnych jej odmianach, krytyce oraz monografie obcych kinematografii. Istniało kilka placówek badawczych przy uniwersytetach z Zakładem Historii i Teorii Filmu i Telewizji Polskiej Akademii Nauk na czele, prowadzonym przez znakomitych znawców: profesorów Jerzego Toeplitza i Aleksandra Jackiewicza. To wówczas powstała Filmoteka Polska (dziś Filmoteka Narodowa – przyp. red.), gromadząca filmy stare i nowe, z której zasobów czerpią obficie telewizje krajowe.

Ukazywały się liczne czasopisma poświęcone filmowi. Tygodniki, miesięczniki i kwartalniki, mające zastępy czytelników. Stałe działy posiadały dzienniki, gdzie ukazywały się recenzje, mniej lub bardziej krytyczne, a przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich istniał Klub Krytyki Filmowej, gromadzący kilkudziesięciu znawców kina.

Młode pokolenie Polaków nie wie, jak funkcjonowała za czasów ich ojców i dziadów cenzura państwowa, prewencyjnie zapobiegająca rozpowszechnianiu niebezpiecznych dla władzy treści. Przez nią niektóre filmy lądowały na półkach wytwórni i niekiedy po latach zjawiły się w kinach, nieco pocięte.

Cenzura zniszczyła niejeden autentyczny talent twórczy. Niepogodzeni z nią próbowali szczęścia na obczyźnie, jak m.in. Roman Polański, Jerzy Skolimowski czy Ryszard Bugajski, który naraził się swoim „Przesłuchaniem” z Krystyną Jandą w roli głównej.

Istniała jednak i skromna, lecz niezależna twórczość filmowa w klubach amatorskich, gdzie na wąskiej taśmie realizowano etiudy krótkometrażowe, pokazywane na okolicznościowych przeglądach dla nielicznych widzów. To w nich stawiali pierwsze kroki na zawodowej drodze Krzysztof Zanussi, Wincenty Ronisz, Mirosław Kijowicz, Daniel Szczechura i Piotr Kamler. Ci ostatni animatorzy, często nagradzani na międzynarodowych festiwalach.

Działały wytwórnie filmów fabularnych w Łodzi i Wrocławiu, dokumentalnych w Warszawie i oświatowych w Łodzi. Animowanych w Warszawie, Bielsku-Białej i Tuszynku. Także telewizja uruchomiła własną Wytwórnię Filmów Telewizyjnych POLTEL, gdzie realizowano seriale i single, dając szansę debiutów absolwentom uczelni filmowych w Łodzi i Katowicach.

Przez dwadzieścia parę lat działał Twórczy Warsztat Filmowy Kineskop w Warszawie, gdzie debiutowali m.in. Ryszard Bugajski (filmem „Ucieczka z krainy Andersena”) i Jerzy Bogajewicz (w jego filmiku pt. „Po prostu” debiutowali studenci PWST: Dorota Stalińska i Krzysztof Kołbasiuk). W Kineskopie, w dwudziestą piątą rocznicę Powstania Warszawskiego, zrealizowano 15-minutowy dokument „Godzina W”, na taśmie 16 mm. Efektem działalności dydaktycznej Kineskopu był też podręcznik filmowania, mający cztery wydania krajowe oraz przekłady na rosyjski i bułgarski (i to bez starań autora i bez jego zgody).
 
Obecna mizeria w tej dziedzinie kultury filmowej ma rozmaite przyczyny, zasługujące na badania i analizę ośrodków badawczo-naukowych. Liczne multikina jakoś egzystują, lecz sztuka filmowa nie ma już tej charyzmy, jak to ongiś bywało. Trochę żal, lecz może nie wszystko jeszcze stracone.
Wiesław Stradomski / Magazyn Filmowy SFP 1/2011   9 września 2011 10:26
Scroll