Baza / Dystrybucja i promocja
Baza / Dystrybucja i promocja
Jak dystrybuować dokumenty na świecie?
Jednym z gości odbywających się w Czechach warsztatów Ex Oriente Film 2011, skierowanych do twórców filmów dokumentalnych, był Oli Harbottle - przedstawiciel powstałej w 2004 r. firmy Dogwoof, będącej czołowym dystrybutorem filmów dokumentalnych w Wielkiej Brytanii.
Dogwoof specjalizuje się w dystrybucji filmów o przesłaniu społecznym, poruszających kwestie przestrzegania praw człowieka i opisujących wyjątkowe zjawiska we współczesnym świecie. Firma rozpowszechnia filmy dokumentalne na nośnikach cyfrowych, a także w Internecie oraz na DVD. Jedną z osób wspierających ich działania jest sir Paul McCartney.

Z Olim Harbottle’em rozmawia Marta Sikorska

- Jaka jest rola firm takich jak Dogwoof na międzynarodowym rynku filmowym?
- W ostatnich latach znacznie wzrosła liczba widzów oglądających filmy dokumentalne, do niedawna obecne niemal wyłącznie w telewizyjnych formatach. Dziesięć lat temu pojawiły się ważne pełnometrażowe dokumenty reżyserów takich jak Michael Moore czy Morgan Spurlock. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę z istnienia szerokiego rynku dla filmu dokumentalnego. Zdecydowaliśmy się dać tym filmom i ich twórcom szansę – po pierwsze: wydobywając je z telewizyjnego obiegu, po drugie: spełniając pragnienia widzów, szukających nowych, pełnych wyzwań produkcji.
 
fot. SFP

- Na czym polega wasza strategia promocji dokumentów?

- Dla dystrybutorów promocja jest zazwyczaj drogim przedsięwzięciem. Dzisiaj rzadziej kupujemy gazety. Sposoby, w jakie ludzie spędzają wolny czas często zależą od ich znajomych czy dyskusji na forach internetowych. 90% naszych działań promocyjnych skupiliśmy więc na Internecie. W chwili, w której zdobywamy prawa do danego tytułu, zaczynamy rozwijać poświęconą mu stronę internetową. Jest ona źródłem informacji o filmie, ale zawsze zawiera też linki do portali społecznościowych takich jak Twitter czy Facebook. Budujemy wokół filmu społeczność, zanim trafi do kin.
Staramy się także być obecni w prasie, np. poprzez wywiady z reżyserami. Informacja o dokumencie ma szansę trafić na strony newsowe, nie tylko od działu kulturalnego czy filmowego. Postępując tak, zdobywamy publiczność dużo mniejszym kosztem niż wykupując powierzchnię reklamową.
 
- Załóżmy, że film przez was rozpowszechniany wchodzi do kin w maju. Kiedy rozpoczynacie działania promocyjne?
 - Zazwyczaj ruszamy z promocją na cztery miesiące przed kinową premierą. Tyle czasu potrzeba na przeprowadzenie przyzwoitej kampanii. Jeśli chcemy mieć artykuły w czołowych pismach, trzeba rezerwować na nie miejsce 3 miesiące wcześniej. Gdy tylko nabywamy prawa do danej produkcji, pierwszą rzeczą, jaką robimy jest kupienie domeny z tytułem filmu na terenie Wielkiej Brytanii i stworzenie profilu filmu na stronach społecznościowych. 
 
 - Stworzyliście także specjalny program ambasadorów. Czy mógłbyś wyjaśnić ich rolę?
- Program ambasadorów uruchomiliśmy w ubiegłym roku przy okazji wprowadzania na ekrany filmu „Wojna Restrepo”. Zależy nam na tym, by to widz decydował, kiedy i gdzie chce obejrzeć film. Chcieliśmy go udostępnić w całym kraju w tym samym czasie - widzowie sami organizowali pokazy np. na terenach, gdzie nie ma kin lub gdzie kino nie miało w repertuarze danego tytułu. W ten sposób z naszej oferty mogła skorzystać ta mniej uprzywilejowana publiczność. Przy okazji „Wojny Restrepo” stworzyliśmy możliwość zostania „ambasadorem”, czyli kimś w rodzaju przedstawiciela filmu. Skierowaliśmy naszą akcję do ludzi związanych z wojskiem, ale także z działalnością charytatywną wokół weteranów wojennych. Zwróciliśmy się również do wielbicieli kina, fanów filmów dokumentalnych i tych, którzy chcą organizować pokazy i otrzymywać za to wynagrodzenie. To oni decydowali o cenie biletu, my otrzymaliśmy wcześniej ustaloną kwotę podstawową.
 
- Czy rozważaliście wprowadzenie do angielskich kin dokumentów pochodzących z Europy Wschodniej i Środkowej?
- Staramy się, by w naszej ofercie były filmy zagraniczne. Rozpowszechnialiśmy już sporo dokumentów ze Skandynawii, gdzie jest dobrze rozwinięta produkcja tego typu filmów. Niedawno zajmowaliśmy się dystrybucją chińskiego filmu „Ostatni pociąg” („Last Train Home”). Nie specjalizujemy się w produkcjach z żadnego konkretnego obszaru, jedynym warunkiem jest atrakcyjność filmu i to, czy ma szansę trafić do angielskiej publiczności. 
Marta Sikorska / Magazyn Filmowy SFP 2/2011   3 października 2011 16:14
Scroll