Baza / Prawo i finanse
Baza / Prawo i finanse
fot. Krzysztof Mystkowski/KFP/SFP
Forum SFP: Rzeczywista produkcja, wirtualne tantiemy
Próba znalezienia sposobu na odbudowanie widowni kinowej, zwłaszcza na filmach polskich, oraz blokowane przez rząd wprowadzenie tantiem z Internetu – te dwa tematy zdominowały tegoroczne forum Stowarzyszenia Filmowców Polskich, tradycyjnie odbywające się w gdyńskim hotelu Mercure ostatniego dnia Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.
Do dyskusji poświęconej tym niezwykle ważnym dla filmowej branży sprawom Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, zaprosił: Agnieszkę Odorowicz – członkinię Zarządu Cyfrowego Polsatu ds. Produkcji Filmowej, Urszulę Piasecką – prezeskę Zarządu Kino Świat, Mariusza Łukomskiego – prezesa Zarządu Monolith Films, Dominika Skoczka – dyrektora SFP-ZAPA, oraz Radosława Śmigulskiego – dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

„Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji, jeszcze nigdy w takiej nie byliśmy. Dlatego Forum odbywa się w naszym gronie, nie zapraszaliśmy żadnych decydentów, polityków, bo nie mamy… A właściwie mamy o czym rozmawiać, tylko nie mamy po co. Nie wiemy, co się stanie po 15 października, kto zostanie ministrem kultury, kto będzie decydował o naszej przyszłości… Na razie z wielkim niesmakiem muszę stwierdzić, że w to, co się dzieje dzisiaj w Polsce w tej straszliwej kampanii wyborczej, zostaliśmy wplątani, a nie jesteśmy politykami. Wykorzystuje się premierę filmu Agnieszki Holland do walk przedwyborczych, a przecież nikt tego filmu nie oglądał i nie wie, czy on jest naprawdę antypolski. To jest okropne, nie dajmy się w to wplątywać” – powiedział na wstępie Jacek Bromski, zapraszając do rozmowy na temat aktualnej kondycji rodzimego kina, która z jednej strony nie jest zła, o czym świadczy wiele prestiżowych nagród, ale z drugiej niepokoi fakt, że w kinach notuje się duży spadek frekwencyjny w stosunku do rzeczywistości przedcovidowej, zwłaszcza na filmach rodzimej produkcji.

fot. Krzysztof Mystkowski/KFP/SFP

O tym, jak wygląda polskie kino z produkcyjnego punktu widzenia, mówiła Agnieszka Odorowicz, opierając się na badaniach przeprowadzonych wśród pół setki producentów przez Uniwersytet Adama Mickiewicza oraz łódzką Szkołę Filmową („Warunki produkcji audiowizualnej w Polsce w opinii producentów filmowych”); o nowych programach operacyjnych, ich unowocześnieniu, usprawnieniu i przejrzystości (dotychczasowe 245 stron, na których je w ubiegłym roku unormowano, teraz pomieszczono na 130) – Radosław Śmigulski; zaś o aktualnych wyzwaniach dystrybucyjnych – Urszula Piasecka i Mariusz Łukomski.

„Rynek produkcji, i filmowej, i serialowej, jest w Polsce dosyć mocno rozgrzany. Z jednej strony produkuje się dużo rozrywki, oczywiście różnej jakości, z drugiej – kino artystyczne, pojawia się sporo debiutów (tak się złożyło, że w tym roku w Gdyni jest ich mniej niż zwykle, ale dużo tytułów jest jeszcze w produkcji). I mimo że się wydaje, iż na rynku jest dobrze, bo mamy na nim dużych graczy, którzy inwestują w produkcję, to kondycja polskich producentów filmowych i serialowych nie jest ciągle najlepsza” – mówiła Odorowicz. Na szczegółową analizę wyników badań przyjdzie jeszcze zapewne czas na branżowych spotkaniach i dyskusjach. Bo jest o czym rozmawiać. Badania na przykład – jak zauważył dyrektor Śmigulski – opierają się na wrażeniach badanych, czyli w tym wypadku producentów, a nieraz obiektywne fakty są inne niż wyobrażenia o nich, np. wydłużenie okresu podpisywania umowy czy rozliczania projektu może wynikać nie z opieszałości pracowników, a z błędnego wypełnienia niezbędnych dokumentów, etc.

Co sprawia, że polskiemu kinu jest tak trudno wrócić do wyników sprzed covidowej zapaści? Zmienia się struktura publiczności, zmieniają się pola dystrybucyjne. Choć frekwencja w kinach rośnie – jak zauważa Piasecka – „to przed rokiem byliśmy w 2014 roku, a teraz jesteśmy w 2015”. O przegrzaniu produkcyjnym rodzimej kinematografii mówił Łukomski. Sześćdziesiąt pełnometrażowych filmów fabularnych na rok, czyli więcej niż jeden tytuł na tydzień, to zdecydowanie za dużo, kinom wystarczyłoby trzydzieści filmów – uważa prezes Monolith Films. Ale przecież są jeszcze inne pola eksploatacji, choćby platformy streamingowe – zwrócił uwagę dyrektor Śmigulski. To dzięki nim zwiększa się potencjał finansowy PISF-u przeznaczony na przyszłe produkcje.

Dynamicznie rozwijające się platformy istotnie zwiększają możliwości finansowe naszej kinematografii, niestety nie przekłada się to w ogóle na zasobność portfeli filmowców. Oni dostają – w myśl ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – tylko tantiemy z tytułu wyświetlania ich produkcji w kinach, telewizji i na płytach DVD. Całkowicie nieunormowana jest sfera internetowa. Branża filmowa od dawna zabiega o objęcie tantiemami serwisów streamingowych, co powinno nastąpić wskutek implementacji w Polsce dyrektywy unijnej normującej te sprawy. Wdrożenie w Polsce dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym przedłuża się z niezrozumiałych dla nas względów już o wiele miesięcy. Mówili o tym dosadnie prezes Bromski i dyrektor Skoczek.

Warto przypomnieć, że w lutym br. filmowcy napisali do premiera Mateusza  Morawickiego list w tej sprawie. Czytamy w nim: „Przychody platform w Polsce wynoszą 2,3 mld zł rocznie, a w tym samym czasie polscy filmowcy otrzymują dokładnie 0 zł z tantiem (...). Traci na tym nie tylko cała polska branża filmowa, ale także polska gospodarka. Zastanawia nas, dlaczego polscy twórcy filmowi mogą otrzymywać tantiemy z innych państw Europy, w których oglądane są polskie filmy czy seriale (z Francji, Włoch, Hiszpanii czy nawet ze Słowenii, z Litwy, Estonii), a wciąż nie mogą liczyć na nie we własnym kraju, gdzie są najpopularniejsze. Zaskakujący jest dla nas również fakt, że polskie telewizje, takie jak Telewizja Polska, Polsat czy nawet TV Trwam, płacą tantiemy polskim twórcom, a zagraniczni giganci cyfrowi już takich wynagrodzeń nie chcą przekazywać”.

Pomimo silnej presji środowiska w tej sprawie tak naprawdę nie dzieje się nic, tzn. premier Mateusz Morawiecki przychyla się do narracji gigantów streamingowych. Projekt aktu prawnego w tej sprawie był gotowy, ale premier go wycofał po wizycie Reeda Hastingsa, szefa Netflixa w Polsce. A rozmowy z Januszem Cieszyńskim, ministrem cyfryzacji – jak wyznaje Bromski – nie mają najmniejszego sensu. I z tych to właśnie powodów do filmowców nie trafiają należne im pieniądze. Na szefie rządu nie robi wrażenia nawet fakt, że już wkrótce Polska będzie musiała płacić kary – i to niemałe – za ponad dwuletnie opóźnienie w implementacji dyrektywy autorskiej. Jak widać, wesoło nie jest, ale przecież jakaś iskierka nadziei się tli.
Jerzy Armata / SFP  23 września 2023 20:26
Scroll