Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Juliette Binoche już jutro odwiedzi Polskę, by wziąć udział w uroczystej premierze najnowszego filmu Małgorzaty Szumowskiej "Sponsoring". Binoche gra w nim znudzoną mieszczańskim życiem dziennikarkę, która podejmuje temat ekskluzywnej prostytucji wśród studentek.
- Temat podjęty w "Sponsoringu" jest niebezpieczny - przyznaje aktorka. - Czytając scenariusz doceniłam kobiecy punkt widzenia, w którym nie ma miejsca na manicheizm czy moralizatorstwo. Zainteresowało mnie też to, że film stawia wiele pytań dzisiejszemu społeczeństwu [...]. To jest jego siła, a jednocześnie niebezpieczeństwo. Film stawia widza w sytuacji, w jakiej każdy z nas może się znaleźć. Nie jest apologią prostytucji, ale traktuje temat dokumentalnie.
Juliette Binoche w filmie "Sponsoring", fot. Marion Stalens/Kino Świat
Co zadecydowało, że zgodziła się zagrać u Szumowskiej? - Przeczytałam scenariusz, spotkałam się z nią i wyczułam, że ma bardzo silny charakter, co bardzo cenię u reżysera - mówi aktorka. - Wiedziała, czego chce, a jednocześnie potrafiła podjąć ryzyko, zaproponować coś, czego scenariusz nie przewiduje. Stało się tak, kiedy poprosiłam, żebyśmy poszli do mojego ojca do szpitala i nakręcili z nim scenę.
Jak wspomina pracę z Krzysztofem Kieślowskim przy okazji filmu "Niebieski"? - Krzysztof był obdarzony niesamowitym urokiem osobistym, kino znał na pamięć - mówi Binoche. - Ponadto był precyzyjny - wiedział, czego nie chce w kadrze. W prowadzeniu aktora dawał dużo wolności, ale czasem był stanowczy. Pamiętam dwie takie sceny, gdzie postawił na swoim. Na początku filmu, kiedy Julie budzi się po wypadku, chciałam pokazać, jak się czuje, jak jest zdruzgotana, zamierzałam płakać. Krzysztof zupełnie zbił mnie z tropu, powiedział, że w tej scenie powinnam zagrać bez emocji. Drugie ujęcie to scena, gdzie Julie oddaje dom kochance zmarłego męża. Myślałam, że trzeba to zrobić z uśmiechem, jak ktoś dobrze nastawiony do drugiego człowieka. Po raz kolejny Kieślowski powiedział mi, że to nie tak, że Julie ma oddać dom, bo tak trzeba, że to nie miejsce na bycie grzeczną. W pierwszej chwili pomyślałam, że ta kobieta jest potworem, ale oglądając film, doszło do mnie, że miał rację.
- Temat podjęty w "Sponsoringu" jest niebezpieczny - przyznaje aktorka. - Czytając scenariusz doceniłam kobiecy punkt widzenia, w którym nie ma miejsca na manicheizm czy moralizatorstwo. Zainteresowało mnie też to, że film stawia wiele pytań dzisiejszemu społeczeństwu [...]. To jest jego siła, a jednocześnie niebezpieczeństwo. Film stawia widza w sytuacji, w jakiej każdy z nas może się znaleźć. Nie jest apologią prostytucji, ale traktuje temat dokumentalnie.
Juliette Binoche w filmie "Sponsoring", fot. Marion Stalens/Kino Świat
Co zadecydowało, że zgodziła się zagrać u Szumowskiej? - Przeczytałam scenariusz, spotkałam się z nią i wyczułam, że ma bardzo silny charakter, co bardzo cenię u reżysera - mówi aktorka. - Wiedziała, czego chce, a jednocześnie potrafiła podjąć ryzyko, zaproponować coś, czego scenariusz nie przewiduje. Stało się tak, kiedy poprosiłam, żebyśmy poszli do mojego ojca do szpitala i nakręcili z nim scenę.
Jak wspomina pracę z Krzysztofem Kieślowskim przy okazji filmu "Niebieski"? - Krzysztof był obdarzony niesamowitym urokiem osobistym, kino znał na pamięć - mówi Binoche. - Ponadto był precyzyjny - wiedział, czego nie chce w kadrze. W prowadzeniu aktora dawał dużo wolności, ale czasem był stanowczy. Pamiętam dwie takie sceny, gdzie postawił na swoim. Na początku filmu, kiedy Julie budzi się po wypadku, chciałam pokazać, jak się czuje, jak jest zdruzgotana, zamierzałam płakać. Krzysztof zupełnie zbił mnie z tropu, powiedział, że w tej scenie powinnam zagrać bez emocji. Drugie ujęcie to scena, gdzie Julie oddaje dom kochance zmarłego męża. Myślałam, że trzeba to zrobić z uśmiechem, jak ktoś dobrze nastawiony do drugiego człowieka. Po raz kolejny Kieślowski powiedział mi, że to nie tak, że Julie ma oddać dom, bo tak trzeba, że to nie miejsce na bycie grzeczną. W pierwszej chwili pomyślałam, że ta kobieta jest potworem, ale oglądając film, doszło do mnie, że miał rację.
GU
PAP
Ostatnia aktualizacja: 13.02.2012
Catherine Hardwicke kręci thriller erotyczny
Jane Levy w remake'u "Martwego zła"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024