Ich soundtrack do "The Social Network" Davida Finchera dla świata muzyki filmowej okazał się tak samo przełomowy, jak sam Facebook dla komunikacji międzyludzkiej. Podczas gali rozdania Złotych Globów 15 stycznia 2012 roku okaże się, czy Trent Reznor i Atticus Ross mają w branży jeszcze jakąś konkurencję czy ścigają się już tylko sami z sobą.
Do tej współpracy mogło dojść ponad dekadę wcześniej. Fincher próbował namówić Reznora na napisanie musicalu (!) bazującego na jego „Podziemnym kręgu”. Do realizacji karkołomnego projektu wprawdzie nie doszło, ale Reznor wciąż przewijał się gdzieś w świecie filmu, pisząc teksty do piosenek wykorzystanych m.in. w „Oszukać przeznaczenie”, „Constantine” i „Człowieku w ogniu”. Fincher wrócił do niego dopiero dziesięć lat później, przy okazji "The Social Network". Poprosił Reznora o utwory z ducha podobne do atmosfery filmów Johna Hughesa, ale okrutniejsze i poważniejsze. Bez wątpienia zgłosił się do właściwej osoby. Wystarczy wszak wspomnieć, że komponowana przez Reznora muzyka zainspirowała mrocznego „Mechanika” (2004) Brada Andersona, w którym główny bohater nosił znajomo brzmiące imię i nazwisko: Trevor Reznik.
Kadr z filmu"The Social Network", fot. Sony Pictures
Reznor na pomysł filmu o Facebooku zareagował podobnie jak zapewne większość ludzi. Nie dowierzał, że coś dobrego może z tego wyjść. Jednak scenariusz spowodował, że muzyk bez żalu pożegnał się z planowanym urlopem, ściągnął Atticusa Rossa i zakasał rękawy. Muzyka w "The Social Network" miała być niemniej wyrafinowana niż dialogi. To miał być ważny i zapadający w pamięć muzyczny temat. Skromny i głęboko epicki zarazem. Coś, jak skomponowana przez Vangelisa czołówka „Rydwanów ognia” Hugh Hudsona, ale w nowoczesnej wersji. Szczególny motyw muzyczny oddający położenie głównego bohatera, Marka Zuckerberga, w świecie: samotnego i wyizolowanego pośród ludzi.
Kadr z filmu "Dziewczyna z tatuażem", fot. Sony Pictures
Ukończone dzieło Reznora i Rossa nagrodzili krytycy m.in. z Bostonu, Ohio, Las Vegas i Los Angeles, przecierając szlak to Złotego Globa i Oscara. Ich bezbłędnie punktujące napięcie opowiadanej historii kompozycje osiągały maksimum efektu przy minimum środków, ale nie tyle chodziło tylko o to, że muzyka do "The Social Network" była znakomita. Ona nie była podobna do niczego co grało w tle hollywoodzkich filmów. Stworzona przez artystów z kompletnie innego świata na ich zasadach dała efekt, który błyskawicznie podchwycili inni.
Współpracę z Fincherem Reznor wspomina wyśmienicie. „Cały proces przypominał jedną wielką zabawę, ponieważ uwielbiam pracować dla ludzi, których szanuję i którzy szanują moje muzyczne wybory” – wspominał w wywiadach. „Byłem przygotowany na to, że David może coś zmieniać w zaproponowanych przez nas kompozycjach. On jednak tylko przychodził i stwierdzał, że nie ma nic złego do powiedzenia na ich temat”. Nic dziwnego, że twórcy chcieli, aby to pasmo sukcesów nie urwało się po jednym filmie. I wszystko wskazuje na to, że kolejny owoc ich współpracy umocni pozycję tak Finchera jako reżysera, jak i duetu kompozytów. Rzadko przecież zdarza się, że na ścieżkę muzyczną czeka się z niemniejszym podnieceniem niż na sam film, a „Dziewczyna z tatuażem” to właśnie taki przypadek.