"Jestem aktorką, to jest to czym się zajmuję, ale nie to, kim jestem" - powiedziała hollywoodzka ikona, Jane Fonda, podczas wręczenia 2011 Sherry Lansing Leadership Award, nagrody przyznawanej kobietom u władzy, której patronuje The Hollywood Reporter.
The Hollywood Reporter zapytało 74-letnią aktorkę, czy jest jakaś wielka rada, którą jej ojciec Henry Fonda przekazał jej na temat Hollywood, czy wpoił jej jakąś mądrość, która ułatwiłaby jej przetrwanie w świecie show-biznesu.
Jane Fonda i Robert Redford w "Boso w parku", fot. Akpa
Pamięta jedną z pierwszych scen, którą zagrała u boku Warrena Beatty. Przy nim była kompletnie niedoświadczona. Po części żałuje, że nie
umiała wtedy mówić "nie", że z wdzięcznością przyjmowała sam fakt, że
ktoś ją w ogóle chciał do filmu. Była ogromnie nieśmiała. Z drugiej
jednak strony, gdyby tak nie było, wciągnęłoby ją budowanie związków w
Hollywoodzie, a tak, wybrała życie w świecie (przez szereg lat mieszkała
m.in. w Paryżu).
Najlepszą radą, której Jane Fonda
życzyłaby sobie, a której w porę nie dostało, byłoby: "Jane, wiedz, że
możesz odmówić, jeśli scenariusz nie jest dobry..."
- Byłam zawsze zaskoczona tym, że
ktokolwiek chce mnie do czegokolwiek! Sądzę, że jedyną aktorką, która
mnie nauczyła czegoś więcej o życiu, poza samym graniem, była Katharine Hepburn przy "Nad złotym stawem".
Miałam 45 lat , kiedy robiłam ten film i ona nauczyła mnie wówczas
pewności siebie. Do tego czasu myślałam, że to coś złego, ale mam na
myśli pewność siebie, którą kreuje się dla widowni; posiadanie
osobowości, stylu, prezencji. Nie miałam żadnej z tych rzeczy. Nie
wiedziałam jak się ubierać! Kiedy wyszłam na scenę, by odebrać Oscara za
mojego ojca, gdyż był już zbyt chory (przypominamy, że Henry Fonda
dostał Oscara pięć miesięcy przed śmiercią), nie mogłam uwierzyć w to
jak wyglądam i jak byłam ubrana. Nigdy nie zwracałam na to uwagi.
Hepburn nauczyła mnie zwracać na to uwagę i że styl jest ważny.
Lista przyszłych planów aktorki niejednego młodzika wprawiłaby w
zakłopotanie - aktorka właśnie skończyła pisać kolejną książkę o
fitnessie ("Prime Time"); kiedy
cztery lata temu przedstawiła pewnemu wydawnictwu zamiar napisania
książki dla młodzieży, dotyczącej dojrzewania, seksualności oraz
tożsamości genderowej, zgodzili się wydać to pod warunkiem, że najpierw
napisze książkę o starzeniu. Pozycja ta właśnie wchodzi na pułki
księgarń. Fonda skończyła też pisanie książki dla dziewcząt, książki dla
chłopców, teraz pisze osobny poradnik dla ich rodziców. W następnej
kolejności planuje napisać książkę kucharską dla starszych ludzi,
nauczyć się stepowania. Właśnie podjęła się nauki tenisa. "Jest wiele
rzeczy, które chcę w życiu robić" - puentuje aktorka.
Jane Fonda prywatnie córka wielkiego Henry Fondy, siostra Petera Fondy oraz ciotka Bridget Fondy,
w ciągu kilkudziesięciu lat kariery zasłynęła jako aktorka, była
aktywistka antywojenna o przydomku "Hanoi Jane", agresywna producentka,
laureatka Oscara za rolę w "Klute" i "Powrocie do domu". Popierała Solidarność i odwiedziła Polskę w 1987 roku. Pamiętamy ją z takich filmów, jak "Barbarella", "Czyż nie dobija się koni?"Sydneya Pollacka, "Boso w parku" u boku Roberta Redforda.
W latach 80. została okrzyknięta guru fitnessu. Teraz kiedy ma 74 lata i
z dystansem patrzy na swoją karierę jest pewna swoich atutów, wśród
których największym jest samoakceptacja.
Z podziwem patrzy na inne kobiety-aktorki, wśród których największym uznaniem, wręcz uwielbieniem darzy Sherry Lansing. Z wielkim szacunkiem wypowiada się o talencie Maryl Streep, uwielbia Helen Mirren i Vanessę Redgrave, czy też Annette Bening. Z młodszych aktorek ceni Reese Witherspoon.