Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Wim Wenders, fot. materiały prasowe
– Kierowało mną poczucie misji, chciałem ocalić dorobek Piny Bausch. Tacy twórcy jak ona przypominają, dlaczego warto zajmować się sztuką – powiedział reżyser filmu „Pina“ tygodnikowi „Newseek“.
Wim Wenders wspomina czasy, kiedy taniec w ogóle go nie interesował a wręcz nudził. Aż do 1985 roku, kiedy jego dziewczyna namówiła go do pójścia na spektakle „Café Müller” i „Święto wiosny”.
– Zobaczyłem, ile ci artyści wyrażają, nie używając ani jednego słowa, i oniemiałem z wrażenia. Zawsze odbierałem ruch jako coś naturalnego, nie dostrzegałem w nim materiału, z którego można tworzyć arcydzieła (…). Pina nauczyła mnie, żeby dokładniej przyglądać się ciału i rozmawiać z widzem za pomocą ruchu. A realizacja filmu stała się kropką nad „i” – uzmysłowiła, jak dalece można odrzucić słowa i wrócić do korzeni X muzy, sztuki tworzenia obrazów – opowiadał „Newseekowi“ reżyser „Nieba nad Berlinem“ czy „Spotkania w Palermo“.
JKU
Newsweek
Ostatnia aktualizacja: 28.10.2011
55. Międzynarodowy Festiwal w Londynie za nami
Główna rola żeńska u Tarantino już znana
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024