Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
David Hare, fot. WFF
Po prawie dwudziestu latach przerwy wraca jako reżyser "Ósmej strony" - thrillera polityczno-szpiegowskiego poruszający problemy związane z wywiadem, a także dylematy moralne, specyficzne dla nowego stulecia. David Hare zadebiutował w 1985 roku jako scenarzysta i reżyser filmem "Wetherby", który zdobył Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie. Film "Ósma strona" otworzył Warszawski Festiwal Filmowy, prawdopodobnie będzie niedługo dystrybuowany w polskich kinach.
W pańskim najnowszym filmie często pada takie zdanie, że to koniec pewnej ery, i nadchodzi nowa. Co znaczy to podkreślenie, że „żyjemy w XXI” wieku?
Chodziło mi o toczącą się permanentną wojnę. Jeśli mierzysz się z przeciwnikiem pozbawionym skrupułów, to będziesz zawsze miał przed sobą dylemat, czy adaptować się do taktyki wroga i zachowywać tak źle jako on, czy aby zachowując się tak jak wróg, nie stajesz się takim jak on. Tak zwana „Wojna z terrorem” została wymyślona przez Georga W. Busha i Dicka Cheneya w 2001 roku. Zdecydowali się na brudną taktykę, bez skrupułów i legitymacji prawnej, podobną do tej taktyki, jakiej używali ich wrogowie. Nielegalne więzienia CIA, Guantanamo, tortury i sojusze z reżimami. W Uzbekistanie ludzie są gotowani żywcem w celu wydobycia z nich informacji wywiadowczych, z których później korzystają Amerykanie. Zapadła decyzja na najwyższych szczeblach amerykańskiej administracji państwowej, że tego typu działania są niezbędne w zwalczaniu terroryzmu. W ten sposób rozeszła się fala przyzwolenia na to wśród międzynarodowej społeczności wywiadowczej. Chciałem napisać o tym, jaki to miało efekt w Wielkiej Brytanii, która od 10 lat płaci dość wysoką cenę za polityczny sojusz z Amerykanami.
Czy to koniec ery wartości liberalnych?
Czy to koniec wartości wolnościowych? Mam nadzieję, że film raczej w nich utwierdza, ale faktem jest, że gdy oddałem film montażystce, powiedziała „no tak, to jest film o bezsilności”. Wydaje mi się, że całkowicie zrozumiała film, o tym ten film jest naprawdę. Jest o bezsilności pojedynczego człowieka. Świat się szybko zmienia, a my zostaliśmy wydani na pastwę potęg finansowych, wojskowych, oczywiście globalnych, które sprawiły, że nawet politycy czują się odsunięci w cień. Politycy ledwo orientują się w bieżących wydarzeniach i wszyscy, którzy pracują w służbach publicznych mają uczucie wzbierającej bezsilności. Chciałem zrobić film, w którym jeden człowiek poprzez jeden, mały, heroiczny akt, nawet nie do końca heroiczny, ale przynajmniej chce zachować się przyzwoicie wobec bohaterki granej przez Rachel Weisz. Stąd mam nadzieję, że film utwierdza w wolnościowych przekonaniach, a nie je opłakuje.
Bohaterowie “Ósmej strony” zadają sobie nawzajem pytania w stylu „co właściwie myślisz?” Definiują znaczenia, żeby się lepiej rozumieć. Kiedy premier grany przez Ralpha Fiennesa, używa słów takich jak „wolność”, co właściwie ma na myśli?
Przechodzimy w tej chwili taki okres w Wielkiej Brytanii, nie wiem jak się mają sprawy w Polsce, ale u nas politycy przeszli już przez etap nieufności typu, „politycy to kłamcy, nie wierzmy im”, i stali są obiektem nieskrywanej pogardy. A to konsekwencja nadużyć, jakich się dopuścili na języku. Mamy w tej chwili konserwatywny rząd Davida Camerona, który prawie całkowicie jest finansowany przez londyńskie City, które z kolei nie kiwnie palcem bez zgody międzynarodowych banków. Rząd zrobi wszystko dla ochrony City. Stąd kiedy Cameron używa jakichkolwiek słów, nikt mu już nie wierzy. Bo wszyscy wiedzą, że nie przemawia w imieniu ludzi, kraju, ale wąskiej klasy społecznej, finansowej, w obronie ludzi którzy mają dużo pieniędzy. W filmie pokazuję co dzieję się o szczebel niżej, gdzie ludzie wciąż próbują wykonywać przyzwoicie pracę, widzieć w niej jakiś sens, honor. Ale w stanie, w jakim jest dzisiejszy świat, staje się coraz trudniejsze.
W publicznej debacie w Wielkiej Brytanii częściej pada słowo „terrorysta” czy „bojownik o wolność”?
„Terrorysta” to jedyne słowo jakiego używamy, nazwanie kogoś „bojownikiem o wolność” byłoby poniżej naszej godności… Spójrzmy na dość powściągliwą reakcję brytyjskie rządu na Arabską Wiosnę. Choć teoretycznie popieramy ludzi, którzy walczą o zmiany w Egipcie czy Tunezji, to w praktyce jeśli przyjrzymy się reakcji rządu brytyjskiego i zadamy pytanie, co robi dla ludzi w Północnej Afryce, odpowiedź brzmi - niezbyt wiele. Obama przemawiał niedawno przed ONZ, w skrócie „wolność dla Arabów, ale nie Arabów w Palestynie”. Zachód znalazł się w bardzo sprzecznym miejscu, w którym słowa przestały mieć znaczenie. Co to za wolność, która jest wystarczająco dobra dla Libijczyków, ale już nie dla Palestyńczyków? To nie może mieć sensu.
Czy to koniec ery filmów szpiegowskich?
Być może to ja je wykończyłem! Bo staram się pokazać szpiegów jako normalnych ludzi, jakby byli tobą lub mną, którzy wykonują pracę niewiele odbiegającą od naszej, z jednym wyjątkiem – ich rzemiosłem jest podstęp, co oczywiście niesie opłakane skutki dla ich rodzin, partnerów, dzieci. To czyni życie rodzinne niezwykle trudnym, przyjaźń niezwykle trudną, chciałem zwrócić uwagę na to, jak naprawdę wygląda życie szpiegów. Myślę, że tzw. filmy akcji, które podobno traktują o szpiegach, w których giną setki ludzi, w których nie przechodzi się przez drzwi inaczej niż ze spluwą, te filmy malują nieprawdziwy obraz szpiegostwa. Nie mam wątpliwości, że nasze służby zagraniczne w Azji, szczególnie w Pakistanie, maczają palce w operacjach, w których giną ludzie, ale nasze służby krajowe? Nie wierzę, że tu się wykańcza i zabija ludzi, po prostu nie daję temu wiary.
To bardziej biurokratyczne?
Tak, u nas to wygląda bardziej biurokratycznie… i jak pada w moim filmie, „potrafimy sprawić, żeby życia nie dało się żyć”. Innymi słowy, wchodzenie kopniakiem do pokoju z naładowanym pistoletem to raczej mało brytyjskie. My raczej sprawimy, że nie dostaniesz pracy, że zostaniesz wyrzucony z mieszkania, nagle, jeśli postawisz się tajnym służbą, twoje życie stanie się po cichu nieznośne. Wszyscy znamy losy informatorów, ludzi którzy wynoszą na zewnątrz tajemnice wywiadu, którzy z powodów moralnych czemuś postanawiają się przeciwstawić i powiedzieć „coś tu jest nie tak”. Wiemy, że Brytyjczycy potrafią taki ludziom uprzykrzyć życie do granic wytrzymałości. Znam ludzi, którzy już nie dostaną pracy dlatego, że kiedyś byli informatorami.
Czy to jakiś specyficznie brytyjski klucz gatunkowy, którym kierował się Pan przy produkcji tego filmu?
Kiedy robiliśmy Page Eight, inspirowaliśmy się Teczką Ipcressa, filmem na podstawie książki Len Deightona z lat sześćdziesiątych. Cała strona wizualna naszego filmu pochodzi z tych czasów, kiedy Londyn miał w sobie wciąż spory urok i melancholię. To bardzo atrakcyjna tkanka. Chciałem sfotografować Londyn właśnie tak piękny. A kiedy pytasz, jaki jest mój ulubiony pisarz literatury szpiegowskiej, to muszę tu wymienić Johna Le Carré, mistrza tego gatunku, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że największego żyjącego brytyjskiego pisarza w ogóle.
Wrócił Pan do reżyserii po kilkunastu latach pisania scenariuszy. Jakie są zalety posiadania pod ręka dodatkowych środków ekspresji, jak twarz aktora takiego jak Bill Nighy?
Zaletą bycia jednocześnie scenarzystą i reżyserem jest to, że możesz zmieniać rzeczy na miejscu. Choć nawet kiedy piszę scenariusze, piszę je dla reżyserów, dla których jestem mile widziany na planie gdzie mam prawo głosu. Masz Meryl Streep w filmie, to w momencie, w którym zacznie się próba możesz powiedzieć „spójrz, lepiej będzie, jak pokażesz mi to, a tego nie”, co daje ci wspaniałą współpracę opartą na tym co widzisz, kiedy pracuje aktor. Przewagą bycia autorem scenariusza i reżyserem powoduje, że możesz ignorować scenariusz kiedy tego chcesz i masz prawo do zmian na planie. Oczywiście pracując z aktorami takiej rangi jak Rachel Weisz, Bill Nighy czy Ralph Fiennes, wiesz, że wniosą coś od siebie, i już od startu będą współtworzyć film.
Co trzeba zrobić, żeby jak Pan, zasłużyć na tytuł szlachecki?
Haha! Wygląda na to, że trzeba napisać sporo sztuk.
Edyta Jarząb/ tłum. Michał Wnuk
informacja własna
Ostatnia aktualizacja: 2.12.2011
27. WFF. Radio Rwanda
"Strefa Mroku" w rękach Matta Reevesa
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024