Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Niemcy bawią się na naszych komediach, ale cenią przede wszystkim dramaty psychologiczne i historyczne. Berlin i środowiska alternatywne doceniają polską animację. Filmland Polen to papierek lakmusowy odbioru polskiego kina za zachodnią granicą.
- Kiedy nagle zdecydowałam się wyjechać z Polski, wytrzymałam bez pracy dwa lata. Musiałam sobie coś stworzyć, żeby nie zwariować. To była i jest długa i kręta droga. Ale warto było - mówi Grażyna Słomka, pomysłodawczyni i organizatorka Filmland Polen.
Najstarszy festiwal filmowy promujący polskie kino w Niemczech skończył właśnie 10 lat. Pierwszy raz impreza w tej formule, znana dzisiaj jako "Festiwal Nowego Filmu Polskiego - Filmland Polen" odbyła się w 2003 roku. Grunt przygotowywany był już wcześniej. Od 1997 roku Grażyna Słomka regularnie organizowała w Hanoverze imprezy filmowe. Współpraca z Konsulatem Generalnym pomogła jej ożywić miejscową Polonię, prowokować wydarzenia kulturalne także w innych miastach.
Idea festiwalu jest prosta - budować dobre stosunki polsko-niemieckie, kształtować pozytywny wizerunek Polski przez kulturę wysoką. Portalfilmowy.pl postanowił więc sprawdzić, jak reaguje niemiecka publiczność na naszą kinematografię. Grażyna Słomka przyznaje, że polskie kino znane jest w Niemczech słabo: - Chwalą nasze filmy i umiejętności aktorów, reżyserów czy operatorów. Owszem, narzekają na smutną i pesymistyczną wymowę naszych filmów, ale z drugiej strony najlepsze polskie tytuły to dramaty psychologiczne i filmy autorskie. Chętnie pokazywałabym więcej dobrych komedii czy filmów "lżejszego kalibru", ale mądrych, jednak ich po prostu nie ma. Jak tylko pojawia się nowy film np. Andrzeja Jakimowskiego, Juliusza Machulskiego czy Marka Koterskiego, od razu jest w repertuarze, bo wiem, że zagwarantuje publiczności rozrywkę na wysokim poziomie. Inna rzecz, że nagrody publiczności zdobywają u nas filmy przede wszystkim ambitne, artystyczne, z wysokiej półki.”
To festiwal "zapętlony", odbywa się nieprzerwanie. Polskie filmy pokazywane są w czterech miastach raz w miesiącu przez cały rok, w Hamburgu, Hanowerze, Lubece i w Bremie. Na całość festiwalowej mapy składają się także okazjonalne wydarzenia specjalne, związane z ważnymi wydarzeniami, jak np. Rok Chopinowski czy 20. rocznica Okrągłego Stołu oraz projekcje w innych miastach, np. w Berlinie czy Norymberdze. Stałe miejsce w programie ma kino dla dzieci i młodzieży czyli edukacja filmowa od podstaw.
www.filmlandpolen.de
Bardzo dobrym i zupełnie świeżym pomysłem organizatorów był zorganizowany z okazji jubileuszu cykl Kosmopolici. Prezentował on przede wszystkim koprodukcje międzynarodowe i filmy z udziałem Polaków. To zręczne pociągnięcie, bo niesie za sobą przekaz o otwarciu polskiego kina i polskich twórców na świat. Na przełomie 2012 i 2013 roku Filmland Polen w Hanowerze i Hamburgu pokazał takie widzowie obejrzeli: "W ciemności" Agnieszki Holland, "Sponsoring" Małgorzaty Szumowskiej, "Młyn i krzyż" Lecha Majewskiego, "Nagrodę" Pauli Markovitch, "Code Blue" Urszuli Antoniak, "Italiani" Łukasza Barczyka, "Dwa ognie" Agnieszki Łukasiak czy "Habemus Papam" Nanniego Morettiego. Filmy od kilku lat pokazywane są w polskiej wersji językowej z niemieckimi napisami, a dyskusje tłumaczone na niemiecki. Ułatwia to odbiór, czyni bardzie komfortowym i publiczność to docenia. Prawdziwymi przebojami były rozmowy z Jerzym Stuhrem, a także z Małgorzatą i Wojtkiem Staroniami. Na film Majewskiego wybrało się blisko 300 osób, a rozmowa z reżyserem trwała ponad dwie godziny. - Wszystkie spotkania z twórcami są zawsze bardzo udane i właściwie one generują coraz większą publiczność - tłumaczy specyfikę rynku Grażyna Słomka. - Osobisty kontakt z artystą elektryzuje. W Niemczech takie spotkania odbywają się bardzo rzadko.
Pokaz "Róży" Wojciecha Smarzowskiego w Hanoverze / www.filmlandpolen.de
Od kilku lat ten Festiwal prezentuje także polską animację artystyczną, która niezmiennie trzyma wysoki poziom i pasuje do międzynarodowego programu filmowego. Był i jubileusz 60-lecia polskiej animacji i retrospektywa Aleksandra Sroczyńskiego, która największe zainteresowanie wzbudziła w Berlinie. Nasz redakcyjny kolega Jerzy Armata wspomina, że na pokazach Sroczyńskiego w ramach Filmland Polen byli i Niemcy, i Polacy, ale "energetyczna" stolica Niemiec stwarzała najlepsze podłoże dla odbioru tego specyficznego rodzaju kina.
Wydaje się, że ten kierunek programowy jest mądrym wyborem, mimo, iż sprzedaje subiektywną i mocno "podrasowaną" wizję polskiego kina jako międzynarodowego, śmiałego i skłonnego do eksperymentów. - Po latach na spotkania przychodzą widzowie, których polskie kino naprawdę interesuje, którzy mają coś do powiedzenia i którzy mają autentyczną potrzebę kontaktu z polską kulturą - mówi Grażyna Słomka. - Szczególnie w Hamburgu i w Hanowerze dopracowaliśmy się dużej grupy widzów niemieckich, którzy regularnie odwiedzają nasze projekcje, biorą udział w spotkaniach i dyskusjach z twórcami. Widzę, jak na naszych pokazach w Kinach Komunalnych zawiązują się nowe znajomości, przyjaźnie, ludzie wymieniają się kontaktami.
Filmland Polen w Hanoverze / www.filmlandpolen.de
Projekt FILMLAND POLEN jest organizowany przez Stowarzyszenie Deutsch-Polnisches FilmForum e.V. Hannover, współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej w Warszawie i przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych - Konsulat Generalny RP w Hamburgu. Na przestrzeni lat był też wspierany przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich w Warszawie, Instytut Adama Mickiewicza w Warszawie i niemieckie instytucje współpracujące w Hanowerze, Hamburgu, Lubece, Bremie i w Berlinie oraz niemieckich sponsorów prywatnych. Festiwal czterokrotnie otrzymał nominację do nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii: promocja filmu polskiego za granicą.
- Kiedy nagle zdecydowałam się wyjechać z Polski, wytrzymałam bez pracy dwa lata. Musiałam sobie coś stworzyć, żeby nie zwariować. To była i jest długa i kręta droga. Ale warto było - mówi Grażyna Słomka, pomysłodawczyni i organizatorka Filmland Polen.
Najstarszy festiwal filmowy promujący polskie kino w Niemczech skończył właśnie 10 lat. Pierwszy raz impreza w tej formule, znana dzisiaj jako "Festiwal Nowego Filmu Polskiego - Filmland Polen" odbyła się w 2003 roku. Grunt przygotowywany był już wcześniej. Od 1997 roku Grażyna Słomka regularnie organizowała w Hanoverze imprezy filmowe. Współpraca z Konsulatem Generalnym pomogła jej ożywić miejscową Polonię, prowokować wydarzenia kulturalne także w innych miastach.
Idea festiwalu jest prosta - budować dobre stosunki polsko-niemieckie, kształtować pozytywny wizerunek Polski przez kulturę wysoką. Portalfilmowy.pl postanowił więc sprawdzić, jak reaguje niemiecka publiczność na naszą kinematografię. Grażyna Słomka przyznaje, że polskie kino znane jest w Niemczech słabo: - Chwalą nasze filmy i umiejętności aktorów, reżyserów czy operatorów. Owszem, narzekają na smutną i pesymistyczną wymowę naszych filmów, ale z drugiej strony najlepsze polskie tytuły to dramaty psychologiczne i filmy autorskie. Chętnie pokazywałabym więcej dobrych komedii czy filmów "lżejszego kalibru", ale mądrych, jednak ich po prostu nie ma. Jak tylko pojawia się nowy film np. Andrzeja Jakimowskiego, Juliusza Machulskiego czy Marka Koterskiego, od razu jest w repertuarze, bo wiem, że zagwarantuje publiczności rozrywkę na wysokim poziomie. Inna rzecz, że nagrody publiczności zdobywają u nas filmy przede wszystkim ambitne, artystyczne, z wysokiej półki.”
To festiwal "zapętlony", odbywa się nieprzerwanie. Polskie filmy pokazywane są w czterech miastach raz w miesiącu przez cały rok, w Hamburgu, Hanowerze, Lubece i w Bremie. Na całość festiwalowej mapy składają się także okazjonalne wydarzenia specjalne, związane z ważnymi wydarzeniami, jak np. Rok Chopinowski czy 20. rocznica Okrągłego Stołu oraz projekcje w innych miastach, np. w Berlinie czy Norymberdze. Stałe miejsce w programie ma kino dla dzieci i młodzieży czyli edukacja filmowa od podstaw.
www.filmlandpolen.de
Bardzo dobrym i zupełnie świeżym pomysłem organizatorów był zorganizowany z okazji jubileuszu cykl Kosmopolici. Prezentował on przede wszystkim koprodukcje międzynarodowe i filmy z udziałem Polaków. To zręczne pociągnięcie, bo niesie za sobą przekaz o otwarciu polskiego kina i polskich twórców na świat. Na przełomie 2012 i 2013 roku Filmland Polen w Hanowerze i Hamburgu pokazał takie widzowie obejrzeli: "W ciemności" Agnieszki Holland, "Sponsoring" Małgorzaty Szumowskiej, "Młyn i krzyż" Lecha Majewskiego, "Nagrodę" Pauli Markovitch, "Code Blue" Urszuli Antoniak, "Italiani" Łukasza Barczyka, "Dwa ognie" Agnieszki Łukasiak czy "Habemus Papam" Nanniego Morettiego. Filmy od kilku lat pokazywane są w polskiej wersji językowej z niemieckimi napisami, a dyskusje tłumaczone na niemiecki. Ułatwia to odbiór, czyni bardzie komfortowym i publiczność to docenia. Prawdziwymi przebojami były rozmowy z Jerzym Stuhrem, a także z Małgorzatą i Wojtkiem Staroniami. Na film Majewskiego wybrało się blisko 300 osób, a rozmowa z reżyserem trwała ponad dwie godziny. - Wszystkie spotkania z twórcami są zawsze bardzo udane i właściwie one generują coraz większą publiczność - tłumaczy specyfikę rynku Grażyna Słomka. - Osobisty kontakt z artystą elektryzuje. W Niemczech takie spotkania odbywają się bardzo rzadko.
Pokaz "Róży" Wojciecha Smarzowskiego w Hanoverze / www.filmlandpolen.de
Od kilku lat ten Festiwal prezentuje także polską animację artystyczną, która niezmiennie trzyma wysoki poziom i pasuje do międzynarodowego programu filmowego. Był i jubileusz 60-lecia polskiej animacji i retrospektywa Aleksandra Sroczyńskiego, która największe zainteresowanie wzbudziła w Berlinie. Nasz redakcyjny kolega Jerzy Armata wspomina, że na pokazach Sroczyńskiego w ramach Filmland Polen byli i Niemcy, i Polacy, ale "energetyczna" stolica Niemiec stwarzała najlepsze podłoże dla odbioru tego specyficznego rodzaju kina.
Wydaje się, że ten kierunek programowy jest mądrym wyborem, mimo, iż sprzedaje subiektywną i mocno "podrasowaną" wizję polskiego kina jako międzynarodowego, śmiałego i skłonnego do eksperymentów. - Po latach na spotkania przychodzą widzowie, których polskie kino naprawdę interesuje, którzy mają coś do powiedzenia i którzy mają autentyczną potrzebę kontaktu z polską kulturą - mówi Grażyna Słomka. - Szczególnie w Hamburgu i w Hanowerze dopracowaliśmy się dużej grupy widzów niemieckich, którzy regularnie odwiedzają nasze projekcje, biorą udział w spotkaniach i dyskusjach z twórcami. Widzę, jak na naszych pokazach w Kinach Komunalnych zawiązują się nowe znajomości, przyjaźnie, ludzie wymieniają się kontaktami.
Filmland Polen w Hanoverze / www.filmlandpolen.de
Projekt FILMLAND POLEN jest organizowany przez Stowarzyszenie Deutsch-Polnisches FilmForum e.V. Hannover, współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej w Warszawie i przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych - Konsulat Generalny RP w Hamburgu. Na przestrzeni lat był też wspierany przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich w Warszawie, Instytut Adama Mickiewicza w Warszawie i niemieckie instytucje współpracujące w Hanowerze, Hamburgu, Lubece, Bremie i w Berlinie oraz niemieckich sponsorów prywatnych. Festiwal czterokrotnie otrzymał nominację do nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii: promocja filmu polskiego za granicą.
Anna Wróblewska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 4.02.2013
"Diary of a Young Boy": nowy film Tsai Ming-Lianga
Ralph "demoluje" rozdanie Nagród Annie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024