PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Na półki polskich księgarni trafia książka „Martin Scorsese. Rozmowy”, stanowiąca zbiór wywiadów wybitnego amerykańskiego krytyka Richarda Schickela z reżyserem „Taksówkarza”. Takie pozycje to zazwyczaj mapy, które pozwalają jeszcze raz odbyć wędrówkę po twórczości danego artysty; mapy tym bardziej przydatne, jeśli mamy do czynienia z żywym klasykiem, zakonserwowanym w zbiorowej świadomości przez stereotypy i truizmy. Po czterdziestu latach za kamerą miejsce Scorsese w panteonie jest zabezpieczone i wygrzane. Wraz z książką Schickela można jednak odświeżyć sobie jego filmografię i odnaleźć na własną rękę otwierające ją słowa-klucza. Dla mnie są nimi: miasto, kościół i kino.

Ten reżyser od wczesnych lat swojej działalności próbuje nakreślić portret wielkiego miasta, razem z rządzącymi nim skomplikowanymi układami zależności. Z racji, że wychowywał się w mafijnej dzielnicy Nowego Jorku, Little Italy w Lower East Side, są to głównie układy między przedstawicielami półświatka. W podziemiu z anegdotycznych „Ulic nędzy” (1973) rządzi przede wszystkim chaos. Spotkania biznesowe zmieniają się w bójki między obiema stronami, które jednak pokazują wzajemną solidarność, kiedy między nie wchodzą stróżowie prawa. W „Chłopcach z ferajny” (1990) wkraczanie młodego bohatera w świat przestępczy pokazane jest jako inicjacja. Wraz z kolejnymi szczeblami w lokalnej hierarchii przychodzi coraz większa pewność siebie, a pierwsza groźba wyroku równa się utracie dziewictwa – pod salą sądową czekają na świeżo upieczonego kryminalistę starsi koledzy z gangu, poklepujący go po plecach i gratulujący dołączenia do grona „wtajemniczonych”. Także w „Hugo i jego wynalazku” (2011) dworzec, gdzie mieszka tytułowy chłopiec, przypomina miniaturkę miasta zamkniętą w szklanej kuli ze śniegiem.

Martin Scorsese i Jacek Bromski na scenie kina Kultura, fot. Kuźnia Zdjęć

Wielkomiejskie freski Scorsese mają w sobie coś ekspresjonistycznego. W zadłużonych u Becketta i Kafki „Po godzinach” (1985) Nowy Jork zmienia się w żywy i złośliwy organizm, który za sprawą kolejnych pechowych zbiegów okoliczności uniemożliwia spokojnemu informatykowi powrót do domu. Dla ratownika medycznego z „Ciemnej strony miasta” (1999) otaczająca go rzeczywistość jest czymś na kształt wygodnego piekła – bardziej męczącego niż przerażającego, wrastającego pod skórę wraz z kolejnymi dniami rutyny. Na ulicach nędzy, pośród przewróconych kubłów na śmieci i kredowych obrysów po trupach, niespełnione żądzę doprowadzają ludzi do szaleństwa. Najsłynniejszym takim szaleńcem w twórczości Scorsese jest Travis, weteran wojny w Wietnamie z „Taksówkarza” (1976). Odrzucony najpierw przez „cywilną” Amerykę, a potem przez upragnioną kobietę, postanawia cały swój gniew ukierunkować przeciwko otaczającej go degrengoladzie. Jego bratem bliźniakiem jest tytułowy bohater z wybitnego i nie w pełni docenianego „Króla komedii” (1983). On też próbuje coś zrobić ze swoim koncertowo przegranym życiem, ale wybiera znacznie bardziej twórczą drogę niż Travis – sztukę. Nie mogąc jednak przebić się przez panujące w show biznesie układy, musi posunąć się do przestępstwa, aby zaprezentować światu swoje umiejętności.

- Nie naprawisz wyrządzonego zła w kościele. Trzeba to robić na ulicach. W domu. Cała reszta to bzdury, dobrze o tym wiesz - mówi bohater „Ulic nędzy”, a potem wychodzi ze swojej sypialni i grzeszy. Na jego uczynki spoglądają wiszące na ścianach mieszkań krucyfiksy i umieszczone w kościołach figury świętych. Dla wychowanego w wierze katolickiej Scorsese religia nie jest zbiorem wymyślonych przed wiekami formułek, jest czymś, co nieustannie trzeba przykładać do realnego życia. Najpełniej pokazał to w „Ostatnim kuszeniu Chrystusa” (1988). To opowiedzenie na nowo Ewangelii, w którym Jezus zmienia się w człowieka z krwi i kości; człowieka, który na zmianę boi się i nadużywa boskiego potencjału. Scorsese także w innych filmach porusza temat ofiary i odkupienia, ale nigdy nie jest to prosta transpozycja biblijnych motywów. We „Wściekłym byku” (1980) pojawia się, na przykład, sugestia, że upadek popularnego boksera związany jest z folgowaniem najniższym instynktom – mężczyzna nie szanuje swojego ciała, jedząc, pijąc i dając się ponieść seksualnym frustracjom, przez co z wojownika zmienia się w zblazowanego grubasa. Do tego dochodzą sceny walk, podczas których polewanie wodą skóry walczącego ma w sobie równocześnie coś sakramentalnego i erotycznego.

Ciężkie pod względem emocjonalnym, podejmujące zarówno tematy ostateczne, jak i te wzięte z pierwszych stron gazet, filmy Scorsese pozostają jednak wciąż bardzo mocno zanurzone w samym kinie. To przykład reżysera-kinofila, a o jego miłości do X muzy można najpełniej przekonać się, oglądając blisko czterogodzinny dokument „Historia kina amerykańskiego według Martina Scorsese” (1995), zaskakujący encyklopedyczną wiedzą. Ślady tej wiedzy można odnaleźć w innych filmach. Scorsese brawurowo posługuje się formą, nawiązuje też nieustannie do klasyki. W „New Jork, New Jork” (1997) pokłonił się głęboko musicalom, a w „Przylądku strachu” (1991) – dreszczowcom. W jego późnych filmach najwięcej jest właśnie kinofilskiej zabawy. „Gangi Nowego Jorku” (2002) i „Aviator” (2004) to pocztówki wysłane mistrzom amerykańskiego kina, w tym D. W. Griffithowi i Orsonowi Wellesowi, a „Wyspa tajemnic” (2010) próbuje ożenić Samuela Fullera z Alfredem Hitchcockiem.


Kadr z filmu "Hugo i jego wynalazek", fot. Paramount Pictures

Ostatni jak dotąd „Hugo i jego wynalazek” to już czystej wody wykład z filmoznawstwa. Obraz ten Scorsese nakręcił rzekomo dla własnych dzieci, a jego fabułę napędzają próby uruchomienia pozostawionego młodemu bohaterowi przez zmarłego ojca mechanizmu – automatu, który umożliwia mu spotkanie z pionierem kina, Georgesem Mélièsem. Jest w tym jakaś megalomania, spójrzmy jednak na poprzednie arcydzieła Scorsese i powiedzmy sobie szczerze: kto jak kto, ale on ma do niej pełne prawo.
-----------------
Przeczytaj naszą recenzję książki „Martin Scorsese. Rozmowy” >>>
Zobacz zdjęcia z pobytu Martina Scorsese w Warszawie>>>
Zobacz zdjęcia z pobytu Martina Scorsese w Łodzi>>>

Piotr Mirski
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  18.09.2012
Zobacz również
Philip Seymour Hoffman po drugiej stronie kamery
David Thewlis wśród emerytowanych agentów
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll