PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Karolina Bielawska wyjechała z tegorocznej edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego ze Złotym Rogiem, Nagrodą Publiczności oraz jedną z trzech rekomendacji KFF do Europejskiej Nagrody Filmowej. W nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 7/2015), który ukaże się 10 lipca, z autorką nagrodzonego dokumentu „Mów mi Marianna” rozmawia Kuba Armata. Oto fragment wywiadu.
Kuba Armata: Co stanowiło dla ciebie pierwszy impuls do tego, by nakręcić dokument "Mów mi Marianna"?

Karolina Bielawska
: Zaczęło się od wywiadu z Anną Grodzką, który przeczytałam w „Wysokich Obcasach”. Zainteresował mnie sam temat. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, czym jest transseksualizm, czym różni się od transwestytyzmu. Zaczęłam się zastanawiać, jak to jest żyć w nie swoim ciele i w pewnym momencie po latach próbować to zmienić. Napisałam do Ani i w ten sposób się poznałyśmy. Planowałyśmy, że napiszemy wspólnie scenariusz filmu fabularnego. Podczas któregoś z naszych spotkań, do Ani wpadła Marianna. To było nasze pierwsze spotkanie.

Od razu wydała ci się interesującą osobą?

Tak. Była atrakcyjna, skromna, wierząca, o konserwatywnych poglądach, daleka od ogólnie panujących stereotypów na temat osób transpłciowych. Opowiedziała mi swoją historię i od razu pomyślałam, że to świetny materiał na film dokumentalny. Jedyne nad czym się zastanawiałam, to jak opowiedzieć tę historię o tak skomplikowanej przeszłości. Od razu wiedziałam, że nie chcę zrobić filmu o zmianie płci. Chciałam opowiedzieć o człowieku, który zmaga się z poszukiwaniem własnej tożsamości. A jednocześnie musi dokonać wyboru pomiędzy sobą, a tym, co jest dla niego najcenniejsze, czyli własną rodziną. "Mów mi Marianna" jest filmem o potrzebie bliskości i akceptacji. Decyzja Marianny o życiu w kłamstwie i oszukiwaniu nie tylko samej siebie, ale i innych, była podyktowana, tym, że chciała być kochaną, mieć rodzinę i być normalnym, zwykłym człowiekiem.

W którym momencie jej historii poznałyście się?

Mariannę poznałam, gdy miała 47 lat i od czterech lat walczyła w sądzie ze swoimi rodzicami o to, by móc zmienić płeć. Na tym etapie nie wiedzieliśmy, jaki ta sprawa będzie miała finał. Polskie prawo skonstruowane jest tak, że aby móc zmienić płeć, trzeba najpierw pozwać do sądu swoich rodziców, którzy niezależnie od wieku dziecka muszą wyrazić zgodę na zmianę zapisu w metryce. Dopiero ta zmiana umożliwia zmianę tożsamości prawnej, czyli wymianę dokumentów oraz zrobienie operacji korekty płci. 

Ona jednak nie mogła szukać zrozumienia u rodziców.

Jeżeli ma się szczęście oraz rodziców, którzy tę sytuację rozumieją i starają się wspierać, jest dużo łatwiej przejść przez cały proces transformacji. Natomiast, jeżeli własna rodzina tego nie rozumie i nie akceptuje, tak jak było w przypadku Marianny, wtedy powoduje to jeszcze większy dramat. Fakt, że Marianna musiała pozwać własnych rodziców do sądu, spowodował jeszcze większy konflikt rodzinny. Jej rodzice blokowali sprawę sądową, ponieważ chcieli jej pomóc, ale dla nich oznaczało to zupełnie co innego. Pomoc równoznaczna była z leczeniem psychiatrycznym. A transseksualizm jest chorobą, którą leczy się wyłącznie poprzez korektę płci. W normalnym szpitalu, gdzie wykonuje się inne operacje ratujące życie pacjentom.

W filmie znalazła się bardzo wymowna scena, kiedy Marianna dzwoni do domu i matka mówi jej, żeby rozmawiała z nią normalnie, jak syn.

Matka do dzisiaj mówi do niej Wojtek.

Musiałaś ją nakłaniać do udziału w tym projekcie, czy od początku chciała opowiedzieć swoją historię?

Z jednej strony chciała, żeby powstał o niej film, ale z drugiej miała obawy. Cały czas walczyła o zwyczajność. Chciała być anonimowa, marzyła o tym, by wtopić się w tłum, i aby nikt nie wiedział, kim jest. A przecież film mógł to zaburzyć. Miała okresy wahania, lecz na szczęście wygrała potrzeba podzielenia się swoimi przeżyciami. W trakcie pracy nad filmem nasza relacja stawała się coraz bliższa. Aż w pewnym momencie film zszedł na drugi plan, bo walka toczyła się o życie Marianny. I ta jej walka stała się również moją.

Kuba Armata
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  18.06.2015
Zobacz również
fot. Marcin Warszawski/ SFP
W Krakowie wygrywają kobiety
Nagroda dla dokumentu "Obietnica dzieciństwa"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll