PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
FABUŁA
  6.08.2012
6 sierpnia 1942 roku, 70 lat temu, w komorze gazowej Treblinki zginął Janusz Korczak, wybitny polski pedagog, wychowawca i pisarz. Wspominamy filmy o Korczaku oraz spektakle, jakie powstały na podstawie jego książek.

Życie i postać Janusza Korczaka, który w swoim Domu Sierot w Warszawie troszczył się o rzesze polskich i żydowskich dzieci (stosując przy tym nowoczesne metody wychowawcze), a w czasach hitlerowskiej grozy trwał przy nich do końca, jest oczywistym tematem na film. Tym bardziej, że Korczak (wł. Henryk Goldszmit) żył w kraju niewolnym od antysemityzmu, a w przeddzień Zagłady narażał się swym idealizmem bardziej bojowo nastawionym przedstawicielom społeczności żydowskiej. Jego pedagogika też miała wielu przeciwników.
Największy ładunek dramatyzmu niosły ze sobą ostatnie dwa lata życia Korczaka (jesień 1940-lato1942), które spędził z żydowskimi sierotami w getcie warszawskim. Filmowej nośności przydaje temu okresowi legenda, według której Stary Doktor odrzuca szansę własnego ocalenia i z prawie dwustoma wychowankami idzie na śmierć. Tego, że ich wtedy nie opuścił i zginął wraz z nimi, nikt nie podważa, tyle że tak samo postąpili wychowawcy z innych sierocińców, a próba ocalenia Korczaka w ostatniej chwili jest nie do końca potwierdzona. Akt ostatecznego poświęcenia się Korczaka dla podopiecznych, kosztem swojego życia, to piękny kulminacyjny punkt zwrotny akcji…
Duży potencjał filmowy kryje też wymarsz mieszkańców Domu Sierot, pod opieką Korczaka na Umschlagplatz, skąd wyruszały transporty kolejowe do Treblinki. Zwłaszcza że sprzeczności w relacjach z wymarszu uwalniają wyobraźnię twórców.


Janusz Korczak, fot. Wikipedia

Zakładnik polityki
Nic dziwnego, że pierwszy szkic filmu o Korczaku był gotów już we wrześniu 1945 roku. Wyszedł spod pióra Ludwika Starskiego, a film „Doktor Korczak” miał być dziełem Aleksandra Forda. Dramatyczne losy tego projektu opisuje Tadeusz Lubelski w książce „Historia niebyła kina PRL”: Korczak jako bohater ewentualnego filmu polskiego, stał się zakładnikiem polityki. Film Forda nie powstał zaraz po wojnie choćby dlatego, że propagował model wychowania sprzeczny z obowiązującą w bloku wschodnim sowiecką pedagogika Makarenki. Nie powstał też w 1968 roku, w przygotowanej już koprodukcji z zachodnioniemiecką wytwórnią Artura Braunera, bo wybuchł Marzec: nagonka antysemicka przekreśliła plany. Ford nakręcił swój film, pod zmienionym tytułem "Jest pan wolny, doktorze Korczak" w RFN w 1975 roku. Rolę tytułową grał aktor angielski Leo Genn. Film, jak pisze we wspomnianej książce Lubelski, „miał kilka scen niezapomnianych (…), generalnie jednak był pozbawiony artystycznej siły i przeszedł w gruncie rzeczy bez echa”.

„Korczak” Wajdy
Głośnym echem odbił się za to „Korczak” Andrzeja Wajdy (1990). Film zrealizowany w Warszawie, przy współpracy niemieckiej producentki Reginy Ziegler (z planów koprodukcji z Amerykanami i obsadzenia Richarda Dreyfussa w roli Korczaka nic nie wyszło), oparty na scenariuszu Agnieszki Holland (która skorzystała z „Pamiętnika” Janusza Korczaka) nagrodzono w Cannes owacją na stojąco. Na widzach, podobnie jak w Polsce, musiała zrobić wrażenie piękna kreacja Wojciecha Pszoniaka, czarno-biała fotografia Robby’ego Muellera, muzyka Wojciecha Kilara, czy przejmująca scena wymarszu na Umschlagplatz. Przede wszystkim jednak – ukazana bez patosu heroiczna postawa Starego Doktora, którą wykazał nie tylko na rampie kolejowej, ale i wcześniej, walcząc o przetrwanie sierot w warszawskim getcie.
W prasie francuskiej burzę wywołała głównie ostatnia, wizyjna – jakoby „chrześcijańska”, a więc „antysemicka” – scena filmu, w której wagon z Korczakiem i dziećmi odrywa się od reszty pociągu, a szczęśliwi pasażerowie wysiadają na rajskiej łące… Cała awantura zaszkodziła filmowi na Zachodzie, a przecież Wajda tą sceną tylko bronił się przed pokazaniem śmierci dzieci w komorach gazowych („na samą myśl o tym cofa się wyobraźnia” – mówił w Polskim Radio) i nawiązywał do pogłosek, że Korczak faktycznie albo się uratował, albo że zmarł już w podróży do Treblinki.
Śmierć Korczaka (Henryk Machalica) ukazał też Kazimierz Karabasz w spektaklu Teatru TVP „Epizod z roku 1942” (1983). Fabularny film biograficzny o Januszu Korczaku, ukazujący całe życie Starego Doktora, w tym jego działalność w okresie międzywojennym, wciąż czeka na swego reżysera.

 Wojciech Pszoniak jako Janusz Korczak w filmie Wajdy, fot. SF Perspektywa
 
Dokumenty
Więcej na ten temat można dowiedzieć się z polsko-francusko-izraelskiego filmu dokumentalnego Agnieszki Ziarek „Janusz Korczak. Król dzieci” (1999-2000). Dodatkowymi atutami tego obrazu są wypowiedzi ostatnich żyjących wychowanków Domu Sierot i fragmenty barwnych (!) niemieckich kronik filmowych z getta. Bilans ilościowy polskich dokumentów o Starym Doktorze wypada równie słabo jak fabuł. Wymienić można bodaj jeszcze tylko dwa tytuły: „Korczak” (1978, reż. Leszek Skrzydło), z zapiskami tytułowego bohatera pięknie czytanymi przez Zbigniewa Zapasiewicza, i „Janusz Korczak” (1988, reż. Stanisław Grabowski, TV).

Scenarzysta Korczak
Nie lepiej jest z filmami nakręconymi na podstawie książek Starego Doktora. Światowa kinematografia zdobyła się dotąd na dwie produkcje kinowe: fabularną, barwną adaptację „Króla Maciusia I” (Polska 1957) w reżyserii Wandy Jakubowskiej,  co ciekawe wciąż chętnie oglądaną przez małe dzieci, oraz nieudaną, animowaną wersję tej samej książki (Francja/Niemcy/Polska 2007, reż. Sandor Jesse, Lutz Stuetzner), będącą zresztą kondensacją telewizyjnego serialu (2003-05). Honoru broni więc polski Teatr TVP, gdzie Agnieszka Glińska wystawiła „Bankructwo małego Dżeka” (2000), przed nią Julia Wernio sięgnęła po „Kajtusia czarodzieja” (1999), zaś Filip Zylber po „Króla Maciusia I”(1997).



Andrzej Bukowiecki
Ostatnia aktualizacja:  6.08.2012
Zobacz również
Kieślowski wraca do Paryża
Studio Munka w Locarno i Melbourne
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll