PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  4.06.2012
Warszawiacy nie zobaczyli na autobusach reklamy filmu "Trzy" Toma Tykwera w oryginalnej wersji. Zarząd Transportu Miejskiego postawił dystrybutorowi warunek: plakaty nie mogą sprawiać wrażenia, że przedstawieni na nich mężczyźni chcą się pocałować.

– Ze stołecznego transportu miejskiego korzystają osoby zróżnicowane wiekowo i światopoglądowo. Musimy brać to pod uwagę, przy wyrażaniu zgody na umieszczenie danej reklamy – tłumaczył „Gazecie Wyborczej” Konrad Klimczak z biura prasowego Zarządu Transportu Miejskiego, sugerując nawet, że plakat zyskał na modyfikacji. Zastrzeżeń nie budziło ukazanie obok całującej się pary heteroseksualnej.


Wzbudzający tyle kontrowersji plakat filmu "Trzy" Toma Tykwera

Podobne kontrowersje w 2005 roku towarzyszyły promocji fabularyzowanego dokumentu „Dziwka”. Wówczas plakat został ocenzurowany przez samego dystrybutora – kobiece łono zakryto kartką z napisem „cenzura”. Firmie ITI Cinema zarzucano, że to sposób na promocję filmu. Afisze wreszcie zdjęto. Decyzję podjęła firma Warexpo, właściciel i administrator sieci nośników reklamy na terenie stolicy – oficjalnie z powodu odklejania się napisu.

Seksualnie prowokacyjne

W 1943 roku na plakat „Wyjętego spod prawa” trafiła piękna Jane Russell z – jak na tamte czasy – bardzo odsłoniętym dekoltem. Pojawiły się oskarżenia o epatowanie erotyzmem i złamanie Kodeksu Hayesa regulującego do lat 60., co można, a czego nie można pokazywać na ekranach w Stanach Zjednoczonych. W tym wypadku zabieg twórców okazał się jednak celowy: był to jeden ze sposobów, w jaki reżyser Howard Hughes chciał sprowokować protesty opinii publicznej, by tak wywołany wzrost zainteresowania produkcją doprowadził do długo wstrzymywanej dystrybucji kinowej.

Oskarżenia o obsceniczność to najczęstsze powody plakatowej cenzury. Nagą pierś Rooney Mary przesłonięto ostatecznie datą amerykańskiej premiery, inaczej plakaty „Dziewczyny z tatuażem” zostałyby wycofane. Na okładce VHS animowanej „Małej Syrenki” w zdobieniach pałacu ktoś dostrzegł… kształt penisa. Rozgorzała burza.

Tymczasem naga kobieca postać z psychodelicznego Korova Milk Baru najpierw otrzymała bieliznę, by ostatecznie zniknąć z plakatu „Mechanicznej pomarańczy”. Wątpliwości dotyczyły również tego, czy opowiadający o brutalnym gwałcie film „Pluję na twój grób” można promować kształtnymi pośladkami aktorki grającej główną rolę. Jeśli już o pupach mowa, Alemu G (jedno z wcieleń Sachy Barona Cohena – czyli Borata) dostało się za podtekst pornograficzny – brytyjskiej organizacji Advertising Standards Authority (ASA) nie spodobała się ręka w dwuznacznym geście na damskich pośladkach.



W ostatnich miesiącach najwięcej kontrowersji wzbudził plakat do „Wstydu” Stevena McQueena, gorąco dyskutowanego dramatu o uzależnionym od seksu trzydziestolatku z Nowego Jorku. Na Węgrzech zakazano rozpowszechniania plakatu z angielskim tytułem filmu napisanym męskim nasieniem. Za „seksualnie prowokacyjne i szokujące” uznano na początku roku we Francji plakaty „Niewiernych” z Jeanem Dujardinem, nagrodzonym później Oscarem za „Artystę”. „Le Parisien” obawiał się nawet, że skandal zaszkodzi aktorowi w walce o statuetkę. Dziś już wiemy, że nie zaszkodził. Czym podpadli francuskim urzędnikom "Niewierni"? Na plakatach ukazano mężczyzn oszukujących swoje żony – jeden trzyma nogi atrakcyjnej kobiety (umieszczone powyżej hasło brzmi „Wróciłem na spotkanie”), drugi – na którym uwiesiła się inna pani – rozmawia przez telefon i mówi: „Zaraz skończy się zasięg, bo jadę przez tunel”.

W kwietniu 2009 roku Rada Reklamy uznała, że plakat „Idealnego faceta dla mojej dziewczyny” z rozebraną Magdaleną Boczarską narusza Kodeks Etyki Reklamy – w szczególności może zagrażać rozwojowi małoletnich.  W styczniu 2012 roku odrzuciła podobne skargi dotyczące skąpo przysłoniętego biustu na billboardach filmu "Baby są jakieś inne". Organizacji nie spodobały się natomiast epitety „sucz”, „dziwka”, „wywłoka”, „zdzira”, które United International Pictures wykorzystało do promocji „Łatwej dziewczyny”.

Za oceanem takie decyzje MPAA (Motion Picture Association of America) to powszedniość. Wystarczy przypomnieć postery "Żyć szybko, umierać młodo", gdzie zabawki dla dzieci przedstawiono „w zbyt obscenicznych pozach”. Jednoznaczne skojarzenia budziły także fragmenty głów bohaterów satyrycznej komedii "Zack i Miri kręcą porno" sugerujące, że uprawiają seks oralny. Film Kevina Smitha nie miał szczęścia: w Filadelfii zakazano rozwieszania promujących go plakatów na przystankach autobusowych. Powód? W tytule występuje słowo „porno”. Podobny los w dwóch miastach w Izraelu spotkał "Seks w wielkim mieście 2". Poszło oczywiście o „seks”.



Nie zabijaj, nie obrzydzaj, nie obrażaj


Lufa pistoletu wymierzona na wprost – jak w przypadku plakatu „GoldenEye”, czy ukazanie przemocy skierowanej w konkretna osobę (reklamując „Złego porucznika”Nicolas Cage celuje w czarnoskórą staruszkę) – takie pomysły też nie przeszły. Za epatowanie przemocą zakazany został plakat „Sadysty”, na którym w kolejnych kadrach mogliśmy śledzić porwanie, uwięzienie, torturowanie, a wreszcie śmierć dziewczyny granej przez Elishę Cuthbert. Problemy pojawiły się również przy promocji brutalnego belgijskiego „Człowiek pogryzł psa” z 1992 roku. Wprowadzono więc znaczącą zmianę: zamiast dziecięcego smoczka, wokół którego po strzale psychopatycznego zabójcy rozbryzguje się krew, na posterze pojawiła się sztuczna szczęka.

Dwa zmasakrowane palce układające się w rzymską dwójkę na poprawionym plakacie „Piły II” ukazano tak, by nie można było jednoznacznie powiedzieć, że są obcięte. Australijski horror o kanibalach „Dying Breed” cenzura dosięgła wybiórczo: makabryczny afisz z plackiem, z którego „wylewają się” ludzkie szczątki, mógł wisieć w kinach, ale już nie na przystankach. Natomiast Tim Palen, spec od marketingu z wytwórni Lionsgate, udowodnił reprezentantom MPAA, że mięso na plakacie drugiej części „Hostelu” nie jest ludzkie, przedstawiając podobno… rachunek od rzeźnika.

Dystrybutor filmowej biografii Coco Chanel nie otrzymał zezwolenia na rozwieszenie w paryskim metrze plakatów z odtwórczynią głównej roli Audrey Tautou z dymiącym papierosem w ręku. Uzasadnienie decyzji było zaskakujące: w metrze nie wolno palić – najwyraźniej nawet na plakacie. Instytucja Transport For London zarządzająca komunikacją miejską w stolicy Wielkiej Brytanii nie chciała widzieć w londyńskim metrze plakatów „Lęku” – filmu grozy rozgrywającego się w podziemnych tunelach, chociaż wcześniej wspierała ekipę Christophera Smitha podczas produkcji.

W 2009 roku Wyspiarzom zarzucono rasizm po tym, jak z oryginalnego plakatu komedii "Raj dla par" usunięto parę czarnoskórych bohaterów zostawiając pozostałe trzy. Oczywiście „białe”. Dystrybutor tłumaczył potem ten niefortunny zabieg próbą uproszczenia zatłoczonego kadru. Jeszcze większe kontrowersje wzbudził w połowie lat 90. Woody Harrelson jako tytułowy skandalista Larry Flynt: z pasem przesłoniętym barwami narodowymi USA zawisł na kobiecym łonie przykrytym skąpą bielizną w pozie przypominającej Chrystusa na krzyżu. Plakat filmu uznano za obrażający uczucia religijne, co doprowadziło do zakazu jego ekspozycji na oceanem.

Plagiaty na plakaty

Zdarzało się, że decyzje o wycofaniu plakatów z obiegu zapadały na salach sądowych. Saul Steinberg, grafik i karykaturzysta tygodnika „The New Yorker”, pozwał producentów „Moskwy nad rzeką Hudson” za splagiatowanie jego najsłynniejszej pracy – okładki przedstawiającej widok świata z 9th Avenue w Nowym Jorku. Firma Columbia Pictures przegrała proces o naruszenie praw autorskich.



Coraz częściej kontrowersje wywołują także zabiegi polskich dystrybutorów wykorzystujących rozwiązania z Zachodu. Film "Popiełuszko. Wolność jest w nas" miał plakat upodobniony do bondowskiego "Casino Royale", ekranizacja „Wojny polsko-ruskiej” Doroty Masłowskiej do "Trainspotting", "Weekend" do „Przekrętu”, "Sztos 2" do „Ocean’s Twelve: Dogrywki”. Boczarska na plakacie „Różyczki” łudząco przypominała Penelope Cruz z grafiki promującej „Elegię”. Przedstawiciel Monolith Films, co ciekawe dystrybutora obu filmów, zapewniał później, że firma otrzymała zgodę autora na wykorzystanie pomysłu w swojej kreacji.


Oczywiście granicę między plagiatem a inspiracją czy zapożyczeniem czasami trudno jednoznacznie określić. Szkoda tylko, że to kopiowanie ma miejsce w kraju o takich tradycjach w sztuce plakatowej.

Piotr Guszkowski
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  8.08.2013
Zobacz również
„Koriolan” – debiut reżyserski Ralpha Fiennesa w kinach
Wydziedziczony przez Darwina
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll