PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU

1 czerwca do polskich kin trafia "Projekt Nim", jeden z filmów tegorocznego Planete + Doc Film Festival. Nagrodzony Oscarem za „Człowieka na linie” James Marsh przedstawia w nim kontrowersyjny eksperyment, w którym mały szympans miał zostać wychowany w ludzkiej rodzinie. W rozmowie z serwisem portalfilmowy.pl Marsh opowiada losy Nima i  jak powstawał film. Mówi też o miłości do dokumentów realizowanych z fabularnym rozmachem i niezwykłej więzi z bohaterem swojego oscarowego dzieła.

Czy praca nad „Projektem Nim” trwała równie długo, co sam eksperyment?

Nie, skądże. Przyznam szczerze, że „Projekt” zabrał mi, od startu do mety, około półtora roku. A zajmujemy się historią, która trwała 26 lat. Tyle żył Nim. To jego dzieje. Opowiadamy o życiu jednego szympansa, od narodzin do śmierci.  Pracowaliśmy szybko, co nie oznacza, że było łatwo. W historię eksperymentu zaangażowanych było wielu ludzi, więc musieliśmy połączyć ze sobą bardzo różne elementy.


Kadr z filmu "Projekt Nim", fot. Against Gravity

Jak znalazły się w filmie materiały, które przenoszą nas 26 lat wstecz?

To był eksperyment naukowy i zgodnie z naszymi oczekiwaniami znaleźliśmy bogate archiwum filmowe i zdjęciowe. Naukowcy potrzebowali odpowiedniej dokumentacji.  Nasze szczęście polegało na tym, że ludzie kontynuowali rejestrowanie życia naszego bohatera nawet wtedy, gdy świat nauki nie był już zainteresowany obiektem badań. Przyjaciele Nima, ludzie z jego otoczenia, robili zdjęcia i filmowali szympansa. Dzięki temu byliśmy w stanie pokazać każdą część życia Nima. Od momentu, w którym był oseskiem aż po czas, kiedy dorósł i stał się całkiem onieśmielającym człekokształtnym.  Po pierwsze mieliśmy szczęście, że ten materiał, niekiedy zwykła filmowa surówka, jeszcze istniał, a po drugie ludzie, którzy zetknęli się z Nimem,  chętnie opowiadali różne historie, chcieli dzielić się wspomnieniami. Otoczenie bohatera było bardzo otwarte, co jest warte podkreślenia, bo jego życie nie należało do najłatwiejszych, a cała historia jest niezwykle skomplikowana i na wielu ludzi rzuca nie zawsze dobre światło.

Czy po tylu latach zmienił się sposób postrzegania samego eksperymentu przez tych, którzy byli związani z projektem od samego początku?

Myślę, że tak. W swoich filmach dokumentalnych staram się zabierać bohaterów do chwil, o których opowiadają. Zależy mi na tym, by wyeliminować zaburzenia relacji, związane z upływem czasu. Chcę uniknąć perspektywy, którą narzuca spojrzenie wstecz.  Wielu ludzi, z którymi rozmawiałem podczas realizacji „Projektu Nim”, wśród nich szczególnie wiele kobiet, czuło się winnych tego, co spotkało szympansa. Zdawali sobie sprawę, że na pewnym etapie życia opuścili Nima, zostawili go kompletnie samotnego.  Bez względu na to, co mówią ludzie postawieni przed kamerą, starałem się powstrzymać od jakiegokolwiek osądzania, od patrzenia z boku. Chciałem, by widz miał do czynienia z filmem rozwijającym się na bieżąco, w rytmie poszczególnych wydarzeń, które faktycznie miały miejsce.  To miał być dokument z wyczuwalnym pulsem, postępujący z minuty na minutę. Nie udało się jednak uniknąć pewnych emocji. Nasi rozmówcy byli bardzo poruszeni, a przy tym sprzeczni w swoich wspomnieniach. Skoro stawiam przed kamerą ludzi, którzy mogą powiedzieć: „o ile mnie pamięć nie myli”, to,  by pozostać bezstronnym, zajmuje się tylko tym, co uczynili. Ich działaniami i decyzjami, które podejmowali w danym czasie. Nie interesuje mnie nigdy, co czują, myśląc o swoich wyborach dzisiaj.

A jak wygląda dziś pana spojrzenie na własne działania z początku realizacji filmu?

Też zmieniły się różne moje zapatrywania, ale staram się nie przekładać moich opinii i przekonań moralnych na film. Chcę po prostu opowiedzieć historię. I tak sporo odsłaniam. Wystarczy spojrzeć na wybory, których dokonuję budując narrację. To już kwestia mojej własnej wrażliwości, spojrzenia na świat. Nie pozwalam sobie, czy innym osobom, związanym z produkcją filmu, na dokonywanie osądów moralnych.  Kiedy zaczynałem pracę nad „Projektem Nim” myślałem, że będzie to urocza historia o zwierzęciu, a w miarę szybko okazało się, że pracuję nad zdecydowanie bardziej poruszającą opowieścią, obnażająca wiele ludzkich instynktów.  Nie udało się opowiedzieć historyjki zwierzątka, które wychowano jako dziecko, by uczynić je bardziej ludzkim. To brzmiałoby niemalże zabawnie. Życie napisało inny scenariusz, bo szympans zaczął wieść życie w odosobnieniu, prawie jak więzień. Był odcięty od własnego gatunku, a także od ludzkiego otoczenia. To otrzeźwiające doświadczenie. Odsłania więcej prawd o naturze ludzi, o naszych wartościach, które ulegają zawieszeniu, gdy w grę wchodzi ponoszenie odpowiedzialności przed innymi stworzeniami. W tym przypadku chodzi o nieszczęsnego szympansa. 

Badamy granice człowieczeństwa, a nie zdolności człekokształtnych?

Takie były moje intencje. Nie chciałem iść w stronę naukowych wywodów o intelekcie szympansów oraz ich umiejętnościach językowych. Bardziej interesowało mnie to, co może się zdarzyć, kiedy zaprosimy obce stworzenie do naszego świata. Jakie zachowanie pokaże i jakim zachowaniem odpowiedzą ludzie w tej relacji? W ten sposób opowiadam tak samo o nas, jak i o nim.  Są w filmie odkrycia, których dokonałem na temat ludzkich zachowań, są odkrycia dotyczące zachowań szympansów. Warto powiedzieć, że odruchy Nima nie są zaskakujące. Niespodzianką było jedynie jego dziwne otoczenie. Zachowanie Nima jest całkiem normalne. Wtłoczony w ramy ludzkiego świata staje się coraz bardziej niebezpieczny. A to dlatego, że zachowuje się naturalnie w bardzo nienaturalnej sytuacji.

czytaj dalej>>>

Ian Pelczar
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  1.06.2012
Zobacz również
Iluzjon wraca do siebie
James Marsh: nie przestrzegajcie reguł! cz.II
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll