PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU

Ten film stał się odkryciem zeszłorocznych festiwali. Nagrody w Koszalinie, na Off Plus Camerze. Zachwyt widzów. W końcu "Heniek" trafia do ogólnopolskiej dystrybucji. O powstaniu tej czarnej komedii rozmawiamy z jej twórcami, duetem reżysersko-scenariuszowym Earl Grey, czyli Elizą Kowalewską i Grzegorzem Madejem oraz jednym z głównych aktorów: Maciejem Słotą.

Bohaterami "Heńka" są sprzedawcy z salonu samochodowego. Ich codzienną rutynę i rywalizację przerywają odwiedziny detektywa, który informuje o aresztowaniu ich kolegi, tytułowego Heńka. Mężczyzna nie jest tak nudną i nieciekawą osobą, jaką zdawał się przez tyle miesięcy.


Kadr z filmu "Heniek, fot. Spectator

Spotykamy się na krakowskim Kazimierzu. Duet Earl Grey i aktor Maciej Słota nie kryją radości z powodu kinowej premiery. Entuzjastycznie wspominają pracę, która pochłonęła ich blisko dwa lata temu. Zdarza się, że wchodzą sobie w słowo, kończą myśli.

Dagmara Romanowska: Zacznijmy od samego początku! Dlaczego Earl Grey?

Eliza Kowalewska: Earl Grey powstał w momencie, gdy postanowiliśmy zadebiutować. A że nazywamy się Eliza i Grzegorz…

Grzegorz Madej: …i zawsze podpisywaliśmy się E i G…

EK: …i pijemy dużo herbaty. I często jest to Earl Grey. Tak wyszło…

GM: Teraz wszyscy już wołają na nas Earl Greye, a niektórzy Tetleye (śmiech). Wszyscy wiedzą o co chodzi.

Skoro to już wyjaśniliśmy, idźmy dalej. "Heniek" to podobno film oparty na faktach, a nie inspirowany kinem historii o przekrętach?

GM: Kolega kiedyś przyszedł do nas z taką opowiastką.

EK: Opowiedział i coś zaiskrzyło. To nie była jakaś wielka historia, ale tak to już bywa, że najbardziej inspirujące jest życie. Tu się coś usłyszy, tam przeczyta i tak rodzi się scenariusz.

Maciej Słota: Czasami jedno dobre zdanie może zainspirować książkę. Nie musi to być pierwsze zdanie. W przypadku "Heńka" minifabułka rozrosła się do filmu.


Kadr z filmu "Heniek, fot. Spectator

To Wasz debiut pełnometrażowy. Poza pomysłem na czarną komedię z wątkiem kryminalnym w tle, mieliście jeszcze inne pomysły. Co zadecydowało o wyborze tego właśnie tematu?

EK: "Heńka" wybraliśmy, gdyż mógł zostać zrealizowany dość tanio, a jak się potem okazało wręcz z pieniędzmi wirtualnymi, opcją "udziałów" w przyszłości (śmiech). Ta historia, oparta głównie na intrydze, wymagała nie tyle sprzętu, co pomysłu. Nie musieliśmy angażować dużej ekipy, nie była nam potrzebna wielka scenografia.

Praca nad produkcją to było swoiste "artystyczne ruszenie". "Heniek" powstał przede wszystkim dzięki Waszemu zapałowi i mocnym argumentom, prawda?

EK: Entuzjazmowi i determinacji. Z Greyem byliśmy bardzo mocno zdeterminowani. Naprawdę zależało nam na tym, żeby zrealizować ten film. Wcześniej zrobiliśmy kilka innych form, ale krótkich. Pełnometrażowy debiut fabularny był naszym marzeniem.

GM: Walczyliśmy o "Heńka", nawet gdy wydawało się, że wszystko się sypie. Na dwa dni przed rozpoczęciem zdjęć, właściciel salonu samochodowego, w którym mieliśmy pracować, wycofał się. Mogliśmy się załamać, przekładać zdjęcia. Ale wtedy wszystko by przepadło, prysnąłby czar, energia uleciała. Było to dość szalone, ale w ciągu kilkunastu godzin znaleźliśmy nowe miejsce. Pozwolono nam kręcić od 6. do 10. rano i wieczorem.
Właśnie - salon nie jest jedynym miejscem autentycznym. Również innych właścicieli przekonaliście do tego, by udostępnili Wam swoje lokale. 

EK: Wszystkie miejsca, w których rozgrywa się akcja "Heńka" zostały nam użyczone.

GM: Jeździliśmy, pytaliśmy: czy możemy kręcić? Że nie będziemy przeszkadzać. Że możemy pracować poza godzinami funkcjonowania danego miejsca. Jubiler specjalnie dla nas wcześniej zamknął swój zakład. Właściciela salonu samochodowego trochę zirytowaliśmy, przestawiając kanapę (śmiech).

EK: No tak, pan się trochę zdenerwował z tą kanapą (śmiech). Ale świecznik był prawdziwy. Może jeszcze stoi w antykwariacie? Paradoksalnie to, że nie mieliśmy pieniędzy na lokacje i scenografię, filmowi nie zaszkodziło. Przy braku rozmachu, zrealizowaliśmy "Heńka" w prawdziwych miejscach.


Kadr z filmu "Heniek, fot. Spectator

Swoim entuzjazmem zaraziliście również aktorów.  

GM: To był ruch dobrych serc. Ludzie w to wchodzili po wysłuchaniu pomysłu. Potem przyprowadzali swoich znajomych. Szukaliśmy dla nich najbardziej pasujących ról. W sumie to była bardzo mała, kilkunastoosobowa grupa.
MS: Wcześniej pracowałem z Elizą i Grześkiem na planie "Agencji". Powiedzieli, że robią casting. Coś zagaili, czy może byłbym dostępny…  Odpowiedziałem: To kiedy zaczynamy? Zrobiliśmy ten film w błyskawicznym tempie…

EK: "Heniek" to najlepszy dowód na to, że jeżeli się chce, to można! Nasi aktorzy równolegle normalnie pracowali w teatrze. Nikt nie wziął sobie wolnego. Skręciliśmy to wszystko w niespełna 10 dnia i pracowaliśmy w "okienkach" - tu może ten i ten aktor, tu użyczono nam salon, tu możemy pracować u jubilera. Nasze gwiazdy nie miały prywatnych camperów, przerw obiadowych…

GM: Kanapki były!

EK: Nasz plan był podporządkowany ścisłemu harmonogramowi…

GM: …który Eliza miała w głowie. Wszystko pamiętała. Wiedziała kto, kiedy, co może. To było nieprawdopodobne!
MS: A my z kolei pilnowaliśmy naszych ciuchów. Pooklejałem sobie kurtkę rozpiską, żeby nie było żadnej wpadki czasowo-kostiumowej (śmiech).

Nic z tego by się nie udało, gdyby nie scenariusz. Ta historia wymagała precyzji. To był dla Was bolesny czy radosny proces?

EK: Cudowne konflikty twórcze (śmiech). Potrafiliśmy godzinami spierać się o jedno słowo. "Heniek" to intryga, w której każde słowo ma znaczenie i swoje konsekwencje w późniejszych scenach i sytuacjach. Widz w dwudziestej minucie musi sobie przypomnieć i wiedzieć, dlaczego w trzeciej minucie postać powiedziała: "To dobra kawa". To było dla nas bardzo ważne.

MS: To wymagało również ogromnej dyscypliny od aktorów. Nie mogliśmy rzucić po swojemu zdania. Mało tego, dość szybko zdałem sobie sprawę, że nie mogę kombinować, bo się wywalę i wyrzucą mnie z planu. Moje kombinowanie byłoby zbyt małe w stosunku do tego, co Eliza i Grzesiek wymyślili. Poddałem się rygorystycznej, pruskiej dyscyplinie. Musiałem zmieścić się w pewnych ramach - ale to ograniczenie dawało wolność. Zaproponowali pewien język i przyjąłem go. Totalnie zrezygnowałem z siebie dla postaci.


Kadr z filmu "Heniek, fot. Spectator

"Heniek" to film opowiedziany w czerni i bieli. To odważny krok. Co o tym zadecydowało?

GM: Jeszcze na etapie rozrysowywania filmu na storyboardach myśleliśmy o tym, by powstał w kolorze. Gdy znaleźliśmy ostateczne wnętrza, postawiliśmy na czerń i biel. To pomogło nam zarówno pod względem technicznym - nasz budżet, tudzież jego brak, uniemożliwiał nam odpowiednie doświetlenie; jak i artystycznym.

EK: Jeszcze gdy pracowaliśmy nad scenariuszem, żartowaliśmy, że to powinien być czarno-biały film. Wraz z żartem przyszły skojarzenia: to czarna komedia, posiadająca elementy filmów czarnych. I tak to wszystko zaczęło ze sobą współgrać.

MS: Kolor rozproszyłby uwagę widza. Któregoś z dni zdjęciowych miałem okazję obserwować zdjęcia na dwóch ekranach: w kolorze i czarno-białym. To były dwie różne bajki. Czerń i biel pozwalała skupić się na fabule. Mnie kolor przeszkadzał.

Co dla Was oznacza hasło, iż "Heniek" to kino niezależne?

EK: Trochę się takiej łatki obawiamy, bo czasami kojarzy się z amatorszczyzną….

GM: …a niezależny to jednak nie amatorski! Ten film zrobili ludzie, którzy mają wieloletnie doświadczenie. Nasza niezależność polegała na braku dofinansowania z oficjalnych instytucji. Ale nie oznaczała, iż sobie kpimy.

EK: Nie mieliśmy pieniędzy na przygotowanie kampanii PR-owej, która wypromowałaby wcześniej "Heńka". Na szczęście po premierach festiwalowych zgłosili się do nas ludzie, którzy uwierzyli w ten film i nam pomogli dojść do momentu, w którym dziś się znaleźliśmy.

GM: "Heniek" był też wyzwaniem, które sobie postawiliśmy. Chcieliśmy udowodnić, że się da.

EK: Co nie oznacza, iż nie chcielibyśmy pracować w nieco spokojniejszych warunkach, gdzie przynajmniej niektóre rzeczy nie zależą od naszej determinacji.

MS: Dobre kino to takie, w którym nie widać jak aktorzy grają, nie słychać muzyki i nie widać scenografii, choć to wszystko jest. Taki właśnie jest "Heniek".


Kadr z filmu "Heniek, fot. Spectator

Dagmara Romanowska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  12.06.2012
Zobacz również
Zwycięska "Miłość" w kinach - znamy datę
Nowe Horyzonty przejmują kino Helios we Wrocławiu
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll