Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
„Niewiele mamy aktorek inteligentnych, zdystansowanych do zawodu i sukcesów. Olga Bołądź należy do tej grupy. W „Układzie warszawskim” nie tylko scenariusz stwarza jej duże możliwości, ale sama potrafi ze swej postaci wydobyć wiele kolorów i ciekawie ją odkrywać” – zapis z Rankingu polskich aktorów serialowych 2011 miesięcznika „Film” brzmi zachęcająco. Olga Bołądź znalazła się wówczas w kluczowym momencie swej kariery – mając za sobą role w ośmiu serialach, czekała na propozycję, która zmieni sposób jej postrzegania przez widzów i media.
Bo dotąd była dla nich aktorką serialową o zgrabnej sylwetce, skrzętnie jednak „ukrywanej pod dżinsami i nieciekawymi elementami” – jak zauważył jeden z plotkarskich portali. – „Poza tym, Bołądź prawie się nie maluje, co nie jest grzechem w przypadku zwyczajnych kobiet, ale na salonach często za taki uchodzi”. Jakoś nikt nie chciał zauważyć, że Olga Bołądź ma za sobą gruntowne studia aktorskie – i to nie tylko na krakowskiej PWST, ale także w Institut del Teatro w Barcelonie oraz w renomowanej Stella Adler Academy, placówce równie w Stanach poważanej jak Actors Studio.
Olga Boladz, fot. Radoslaw Nawrocki/Forum
Na scenie zadebiutowała już w 2006 roku – i to na deskach Starego Teatru w Krakowie, w „Tartuffie” Moliera w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Potem jednak zaczęła się polska aktorska codzienność – telewizyjne seriale albo ogony w filmach kinowych. Ale Olga Bołądź miała szczęście. Może rola paparazzo na motocyklu w komedii „Piksele” Jacka Lusińskiego była jeszcze konwencjonalna, to materiał ze scenariusza „Skrzydlatych świń” Anny Kazejak dawał wielkie możliwości. Zagrała dziewczynę z małego miasteczka, która aby uciec od ponurej codzienności zostaje organizatorką piłkarskiej widowni: profesjonalną, konsekwentną w dążeniu do celu twardzielką, która jednak nie potrafi obronić się przed sentymentami. Co z tego, skoro jej postać znalazła się na drugim planie, a główną atrakcją filmu miał być nagi Paweł Małaszyński? Ale aktorka pokazała charakter co najmniej równie mocny jak jej bohaterka.
„Skacze od serialu do serialu i nic dziwnego: polskie kino nie docenia Olgi Bołądź. No bo ile można być zakonnicą, łączniczką AK czy recepcjonistką w hotelu? Poczekajcie na film o Agacie Mróz, by przekonać się, że zasługuje na więcej” – to kolejny zapis ze wspomnianego Rankingu. Na premierę dramatu "Nad życie" przyszło poczekać ponad rok. „Ten film był dla mnie przeżyciem. Każda rola, a taka szczególnie, sprawia, że dojrzewam jako aktor i jako człowiek. Wzięłam odpowiedzialność za tę rolę. Oddałam filmowi część siebie” – przyznała w jednym z wywiadów.
Czy rola Agaty Mróz spełni oczekiwania Olgi Bołądź? „Wiem, gdzie jestem – odpowiada zdecydowanie. - Mam bardzo poukładane wnętrze. Staram się rozwijać. Dokonuję więc takich wyborów, aby role mnie rozwijały, żebym miała fun z tego, że gram. Aktorstwo to jest moja największa pasja. Jeśli mam grać role, z których niczego się nie uczę, przerywam tę podróż. Jeśli przestajesz być ciekawa, umierasz zawodowo”.
Konrad J. Zarębski
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 31.12.2013
Chciałem byc cool przez jedną noc. "Projekt X" w kinach
"Zabójcza broń" w stylu Tarantino - "Dorwać Gringo" 11 maja w kinach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024