Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Andrew Stanton, dwukrotny zdobywca Oscara za "WALL-E" oraz "Gdzie jest Nemo?", serwuje kolejną, tym razem skierowaną do trochę starszej publiczności produkcję na pograniczu baśni i fantastyki. "John Carter", film na kanwie powieści Edgara Rice'a Burroughsa, autora serii książek o Tarzanie, wchodzi do kin 9 marca.
"John Carter", najnowsza produkcja Disneya, a także jeden z najdroższych filmów w historii kinematografii (jego budżet wyniósł około 250 milionów dolarów), to historia oficera armii Konfederacji podczas wojny secesyjnej, który niespodziewanie zostaje przeniesiony na planetę Barsoom. Wplątany w zatargi pomiędzy tubylcami, królem Tharków Tarsem Tarkasem oraz księżniczką Dejah Thoris, rozpoczyna walkę, od której zależy los Barsoom i jej mieszkańców. Poznanie ich zwyczajów oraz szansa uratowania obcego świata sprawiają, że Carter odzyskuje swoje utracone w czasie wojny człowieczeństwo.
Kadr z filmu "John Carter", fot. Forum Film.
Imponujący budżet wpłynął na ilość efektów specjalnych, w które obraz Stantona obfituje; zrealizowano go w technice 3D. W tytułowej roli twórcy obsadzili Taylora Kitscha, zaś księżniczką w opałach została Lynn Collins. Para ta współpracowała już razem na planie "X-Men Geneza. Wolverine". Wśród obsady "Johna Cartera" najmocniej błyszczy jednak nazwisko Willema Dafoe – filmowego Tarsa Tarkasa.
Fabuła filmu opiera się na pierwszym tomie książkowej serii o Carterze – "Księżniczce Marsa". Jak przyznaje Andrew Stanton, Disney zamierza zekranizować także kolejne części cyklu: – Kupiliśmy prawa do ekranizacji trzech pierwszych części serii. W Pixarze zawsze byłem niechętny sequelom, ale tym razem to ja mobilizowałem studio. Uważam, że ponieważ wszystkie książki powstały do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku i ja poznałem je do razu jako serię, to fani by chcieli, żeby i w przypadku filmu myśleć kategoriami cyklu – zdradza reżyser. Czy doczekamy się fantastycznej franczyzy na miarę serii o Harrym Potterze? W Polsce na swój sukces produkcja ta zacznie pracować już od najbliższego piątku.
"John Carter", najnowsza produkcja Disneya, a także jeden z najdroższych filmów w historii kinematografii (jego budżet wyniósł około 250 milionów dolarów), to historia oficera armii Konfederacji podczas wojny secesyjnej, który niespodziewanie zostaje przeniesiony na planetę Barsoom. Wplątany w zatargi pomiędzy tubylcami, królem Tharków Tarsem Tarkasem oraz księżniczką Dejah Thoris, rozpoczyna walkę, od której zależy los Barsoom i jej mieszkańców. Poznanie ich zwyczajów oraz szansa uratowania obcego świata sprawiają, że Carter odzyskuje swoje utracone w czasie wojny człowieczeństwo.
Kadr z filmu "John Carter", fot. Forum Film.
Imponujący budżet wpłynął na ilość efektów specjalnych, w które obraz Stantona obfituje; zrealizowano go w technice 3D. W tytułowej roli twórcy obsadzili Taylora Kitscha, zaś księżniczką w opałach została Lynn Collins. Para ta współpracowała już razem na planie "X-Men Geneza. Wolverine". Wśród obsady "Johna Cartera" najmocniej błyszczy jednak nazwisko Willema Dafoe – filmowego Tarsa Tarkasa.
Fabuła filmu opiera się na pierwszym tomie książkowej serii o Carterze – "Księżniczce Marsa". Jak przyznaje Andrew Stanton, Disney zamierza zekranizować także kolejne części cyklu: – Kupiliśmy prawa do ekranizacji trzech pierwszych części serii. W Pixarze zawsze byłem niechętny sequelom, ale tym razem to ja mobilizowałem studio. Uważam, że ponieważ wszystkie książki powstały do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku i ja poznałem je do razu jako serię, to fani by chcieli, żeby i w przypadku filmu myśleć kategoriami cyklu – zdradza reżyser. Czy doczekamy się fantastycznej franczyzy na miarę serii o Harrym Potterze? W Polsce na swój sukces produkcja ta zacznie pracować już od najbliższego piątku.
DP
Forum Film
Ostatnia aktualizacja: 8.03.2012
"Hans Kloss - Stawka większa niż śmierć". Reżyser o filmie
"Coś pięknego" w kinach od 9 marca
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024