PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Kilka miesięcy po zakończeniu serii o Harrym Potterze, Daniel Radcliffe powraca w horrorze "Kobieta w czerni" Davida Watkinsa. Tym filmem młody aktor próbuje wyjść z szufladki odtwórcy roli walecznego czarodzieja. Jednak historia kina wskazuje, że nie będzie mu łatwo.

Nie trzeba grać latami w telewizyjnym tasiemcu, żeby zostać więźniem jednej roli. Wystarczy wystąpić w światowym przeboju, tak jak przydarzyło się to Audrey Tautou czyli tytułowej "Amelii" z filmu Jeana Pierre’a Jeuneta z 2000 roku. Albo zostać ucieleśnieniem bohatera porywającego masową wyobraźnię, na przykład Supermanem, który pewnie po wieki wieków będzie nosił twarz Christophera Reeve’a. Można wpaść w szufladkę będąc dzieckiem, jak Macaulay Culkin, czyli odwieczny Kevin pozostawiony sam sobie w domu i w Nowym Jorku. Można na to czekać do lat dojrzałych, niczym F. Murray Abraham na rolę Salieriego w "Amadeuszu" (1984) Milosa Formana. Wszystkie te przypadki są jednak niczym, przy tym jak ciasną szufladkę jest w stanie zafundować aktorowi występ w przebojowej filmowej serii.
Daniel Radcliffe jako Arthur Kipps w filmie "Kobieta w czerni", fot. Best Film

Kinowe tasiemce, będąc początkiem kariery i często jej końcem, często dają aktorom rolę, którą będą grali przez wieki – rolę w masowej wyobraźni. Dziś przekonuje się o tym Daniel Radcliffe, rozpoczynający walkę o to, by dostrzeżono w nim aktora a nie Harry’ego Pottera. Za chwilę z tym samym kłopotem zmierzy się Robert Pattinson. On występy w kolejnych częściach sagi "Zmierzch" już przeplata rolami w bardziej kameralnych projektach, takich jak "Twój na zawsze" (2010) Allana Coultera czy "Woda dla słoni" (2011) Francisa Lawrence’a. Na razie jednak talentu nie wystarcza mu na tyle, aby udowodnić, że dla jego kariery koniec sagi nie będzie prawdziwym zmierzchem.

Mark Hamill, odtwórca roli Luke’a Skywalkera, wyznał kiedyś, że z występu w "Gwiezdnych wojnach" nauczył się jednego: takie serie nigdy się nie kończą. On sam po wieczność został Skywalkerem, po zakończeniu pierwszej trylogii grywając na trzecim planie seriali i podkładając głos w kreskówkach. Lepiej, acz też nieciekawie, wylądował Elijah Wood, znany jako Frodo z trylogii "Władca Pierścieni" (2001-2003) Petera Jacksona. Rzeczywistość po zakończeniu spektakularnej serii nie rozpieszczała go tak, jak – wydawałoby się – mogła to obiecywać wcześniej. Po latach spędzonych w kostiumie hobbita, Wood udzielał się głównie w niezależnych projektach. Zagrał m.in. w "Zakochanym bez pamięci" (2004) Michela Gondry’ego, "Wszystko jest iluminacją" (2005) Lieva Schreibera i "The Oxford Murders" (2008) Alexa de la Iglesii. Ale dla większości widzów po prostu zniknął z pola widzenia. I nie wiadomo, czy wypada to nazwać złośliwością losu czy szczęśliwym zbiegiem okoliczności, że jego powrót odbędzie się w powstającej właśnie adaptacji "Hobbita: Niezwykłej podróży" (2012) Petera Jacksona. W roli Frodo, oczywiście.

Czasami jednak bywa tak, że nie mogąc się wyswobodzić z roli, aktorzy sami namawiają na kontynuowanie filmu. Anthony Perkins  długo próbował uciec od postaci Normana Batesa z "Psychozy" (1960) Alfreda Hitchcocka ale w końcu się poddał. Po latach bezskutecznym prób odstawienia Batesa, zagrał go ponownie w "Psychozie II" (1983) Richarda Franklina, w wyreżyserowanej przez siebie "Psychozie III" (1986) oraz w telewizyjnej "Psychozie IV: Początek" (1990) Micka Garrisa. To, że nie powstała jeszcze jedna część cyklu spowodowane jest wyłącznie tym, że dwa lata później Perkins zmarł.

Linda Blair po roli w "Egzorcyście" (1973) Williama Friedkina marzyła wyłącznie o tym, żeby grać księżniczki i występować w disneyowskich filmach w stylu "Lassie". – Ale wszyscy widzieli we mnie potwora – wspominała Blair. Do aktorki spływały więc głównie scenariusze horrorów. Bez powodzenia próbując się wyplątać z bycia opętanym przez diabła dzieckiem, w końcu przystała na pomysł nakręcenia drugiej części filmu. Cztery lata po sukcesie u Friedkina zagrała w filmie "Egzorcysta II: Heretyk" (1977) Johna Boormana a potem w parodii cyklu – "Egzorcyście 2 ½" (1990) Boba Logana. Więcej grzechów jej nie pamiętamy. Więcej ról niestety też nie, choć w sumie ma ich w filmografii blisko siedemdziesiąt.

W szpony jednej roli – a konkretnie w szpony Drakuli – wpadł swego czasu Bela Lugosi. Jego postać to wręcz przestroga dla wszystkich zapadających się w taśmowym odtwarzaniu postaci. Po zagraniu Drakuli w setkach przedstawień teatralnych, Lugosi z powodzeniem przeniósł swoje wcielenie do świata kina. Jeśli mierzyć popularność liczbą otrzymywanych od fanów listów, to po zagraniu tytułowej roli w "Księciu Drakuli" (1931) Toda Browninga, Lugosiemu nawet Clark Gable nie dorastał do pięt. Tyle, że wraz z narastającą sławą, Lugosi coraz mniej był Lugosim, a coraz bardziej Drakulą. W wywiadach opowiadał o roli, która dla niego nigdy się skończy i o postaci, która pochłonęła tak skutecznie i bez reszty, że nawet pochowano go w kostiumie Drakuli.
Urszula Lipińska
Ostatnia aktualizacja:  9.03.2012
Zobacz również
Kraków: Michelangelo Antonioni w stulecie urodzin
Polska odpowiedź na Kac Vegas już w kinach!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll