Komedia romantyczna to rzecz niezwykle pojemna i elastyczna, albowiem jej schemat fabularny da się z łatwością zaaplikować w różnych warunkach. Nieistotna jest szerokość geograficzna, wiek bohaterów, ich majątkowy status i kolor skóry – szablon, od którego odrysowywane są scenariusze filmów tego typu, podlega bezbolesnym adaptacjom.
Oczywiście w kinie zachodnim preferowani są kochankowie młodzi, na których drodze do szczęścia staje jakaś przeszkoda uniemożliwiająca szybkie, miłosne zjednoczenie. Najczęściej jest to były chłopak / dziewczyna, niechętni związkowi bohaterów rodzice albo różnice kulturowe czy klasowe. Od pierwszych sekund wiadome jest jednak, kto komu przeznaczony, i widz może mieć pewność, że w finale wybrzmią weselne dzwony albo chociaż para odejdzie razem w stronę zachodzącego słońca.
"Jak ona to robi?", fot. Kino Świat
Dzisiaj komedia romantyczna została niemalże zawłaszczona przez krąg kultury anglosaskiej i wyróżniamy często jej dwie nieformalne odmiany, stanowiące modelowe wzorce gatunku – brytyjską i amerykańską. Powszechnie przyjmuje się, skądinąd słusznie, że ten pierwszy typ można uznać za nadrzędny, gdyż, choć niepozbawiony komercyjnego potencjału, posiada zauważone przez krytykę wartości artystyczne. Model brytyjski jest bardziej wyważony i stonowany niż jego amerykański odpowiednik, nastawiony bardziej na romantic niż comedy. Takie filmy jak "Cztery wesela i pogrzeb" (1994) oraz „Notting Hill” (1999) stały się reprezentatywnymi przykładami wyspiarskiej komedii romantycznej, a ze scenarzysty Richarda Curtisa i aktora Hugh Granta uczyniły gwiazdy pierwszego formatu. Oba tytuły odniosły międzynarodowy sukces, przyczyniając się znacznie do odrodzenia gatunku w Wielkiej Brytanii i ustanowienia wzorca tamtejszej komedii romantycznej, która stała się głównym towarem eksportowym brytyjskiego przemysłu filmowego.
Powodzeniem cieszył się również reżyserski debiut Curtisa "To właśnie miłość" oraz dwa napisane przez niego filmy o perypetiach dziennikarki – „Dziennik Bridget Jones” i "Bridget Jones: W pogoni za rozumem" (we wszystkich trzech produkcjach wystąpił Hugh Grant).
Z modelem brytyjskim skontrastować można amerykański rom-com. Bo choć podobieństwa fabularne pomiędzy dwoma wzorcami są zazwyczaj oczywiste, komedia romantyczna zza oceanu za punkt wyjścia stawia zagadnienie związane z ludzką seksualnością i eksploruje spektrum tematów z nią związanych – kwestie obyczajowości ("Ilu miałaś facetów?"), zdrady („Kocha, lubi, szanuje”) czy też granic związku przyjacielskiego pomiędzy kobietą a mężczyzną („Sex Story”, „To tylko seks”). A jednak jej ostateczny wydźwięk jest podobny, ponieważ w końcu i tak wygrywają wartości konserwatywne, a mimo łóżkowych przygód z nierzadko wieloma partnerami, bohaterowie wreszcie i tak się zejdą. Znamienne jest również przywiązanie amerykańskich twórców do kina gatunków – częściej niż ich koledzy z Wysp mieszają komedie romantyczną z filmem sensacyjnym („Nocna randka”) czy wzbogacają ją o wątki charakterystyczne dla kina młodzieżowego („Wpadka”).
Nadal obecny na ekranach film "Jak ona to robi?" próbuje pogodzić obie opisane tutaj szkoły, lecz z marnym skutkiem – scenariusz ugrzeczniono, stylizując całość na kino świąteczne, a przecież konstrukcja fabularna, z jej anegdotycznym humorem, zasługiwała na nieco ostrzejszy dowcip. I choć od komedii romantycznych widzowie oczekują pewnej powtarzalności i schematyzmu, nie lubią protekcjonalnego traktowania ze strony reżysera. A więc poszukiwania złotego środka nadal trwają.
"Jak ona to robi?", fot. Kino Świat