Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Krzysztof Czeczot jest człowiekiem wielu talentów. Ukończył wydział aktorski łódzkiej Filmówki, na ekranie zadebiutował jeszcze przed końcem studiów – w głośnym filmie Przemysława Wojcieszka „Głośniej od bomb”. Ta kreacja przyniosła mu Jantara za najlepszą rolę męską na Festiwalu Debiutów „Młodzi i Film” w Koszalinie.
Za sukces przyszło mu gorzko zapłacić. Wprawdzie jego filmografia pełna jest tytułów znanych i chętnie oglądanych, ale właściwie żaden nie bywa wiązany z nazwiskiem Czeczota: „Kariera Nikosia Dyzmy”, „Oda do radości”, „Ile waży koń trojański?”, „Drzazgi”. Aktor zdawał się tym nie przejmować, realizując się w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, a także na deskach Piwnicy przy krypcie w Szczecinie oraz stołecznego Teatru Rozmaitości. A także… pisząc dramaty. Zapytany, dlaczego zaczął pisać, odpowiedział dziennikarce: „Bo nie miałem co grać. Pomyślałem, że napiszę sobie, co bym chciał zagrać. Ale po drodze ten bohater mi się wymknął, stał się dojrzalszy niż ja i uświadomiłem sobie, że jednak muszę pisać bardziej z pozycji obserwującego, niż być w środku”.
Krzysztof Czeczot, fot. Akpa
Debiutancki „Bajzel” został wystawiony w Teatrze Współczesnym w 2005 roku, a rok później, jako „Bezład”, trafił do Teatru TVP. Ale sukcesów literackich było więcej: dwa słuchowiska Czeczota, „Dublin. One Way” i „Jeszcze spotkamy się młodsi”, zdobywały nagrody na sopockim festiwalu „Dwa teatry”. To drugie było wręcz najlepszym słuchowiskiem sezonu: nie tylko zdobyło Grand Prix festiwalu, ale także nagrody za reżyserię (Krzysztof Czeczot) i scenariusz, rolę męską (Robert Więckiewicz), muzykę (Stanisław Soyka) ora realizację radiową (Marcin Bors).
Aktor, dramaturg, reżyser radiowy, a także autor nowego libretta do „Pięknej Heleny” Offenbacha i inscenizator „Pasji szczecińskiej” według Romana Brandstaettera do muzyki Stanisława Soyki. Piękny dorobek. A jeszcze wszystko nabrało tempa, kiedy Krzysztof Czeczot wszedł do obsady telewizyjnego sit-comu „BrzydUla”, gdzie zagrał Maćka, przyjaciela tytułowej bohaterki. Z dnia na dzień stał się rozpoznawalny. A także zapamiętany przez reżyserów castingu. Okazało się, że ma nieprzeciętne możliwości. Bo jakże inaczej chłopak z Kaszub mógłby zagrać mieszkańca śląskiego familioku w "Zgorszeniu publicznym”, bezpretensjonalnej komedii o współczesnym Śląsku? Albo Józefa Piniora, niepozornego inteligenta w okularach, który w przeddzień ogłoszenia stanu wojennego pod nosem komunistycznej bezpieki wypłacił z kont dolnośląskiej Solidarności 80 milionów złotych? Aby zrozumieć zuchwałość tego czynu, trzeba obejrzeć „80 milionów” Waldemara Krzystka i zanurzyć się w rzeczywistość sprzed 30. lat. A przy okazji zastanowić się, czy wybór Czeczota do tej roli nie był nieprzypadkowy? Wszak pod ujmującą powierzchownością nieco zagubionego trzydziestolatka kryje się nieprzeciętny talent i gotowość do podjęcia prawdziwie wielkich wyzwań.
Krzysztof Czeczot, fot. Akpa
Debiutancki „Bajzel” został wystawiony w Teatrze Współczesnym w 2005 roku, a rok później, jako „Bezład”, trafił do Teatru TVP. Ale sukcesów literackich było więcej: dwa słuchowiska Czeczota, „Dublin. One Way” i „Jeszcze spotkamy się młodsi”, zdobywały nagrody na sopockim festiwalu „Dwa teatry”. To drugie było wręcz najlepszym słuchowiskiem sezonu: nie tylko zdobyło Grand Prix festiwalu, ale także nagrody za reżyserię (Krzysztof Czeczot) i scenariusz, rolę męską (Robert Więckiewicz), muzykę (Stanisław Soyka) ora realizację radiową (Marcin Bors).
Aktor, dramaturg, reżyser radiowy, a także autor nowego libretta do „Pięknej Heleny” Offenbacha i inscenizator „Pasji szczecińskiej” według Romana Brandstaettera do muzyki Stanisława Soyki. Piękny dorobek. A jeszcze wszystko nabrało tempa, kiedy Krzysztof Czeczot wszedł do obsady telewizyjnego sit-comu „BrzydUla”, gdzie zagrał Maćka, przyjaciela tytułowej bohaterki. Z dnia na dzień stał się rozpoznawalny. A także zapamiętany przez reżyserów castingu. Okazało się, że ma nieprzeciętne możliwości. Bo jakże inaczej chłopak z Kaszub mógłby zagrać mieszkańca śląskiego familioku w "Zgorszeniu publicznym”, bezpretensjonalnej komedii o współczesnym Śląsku? Albo Józefa Piniora, niepozornego inteligenta w okularach, który w przeddzień ogłoszenia stanu wojennego pod nosem komunistycznej bezpieki wypłacił z kont dolnośląskiej Solidarności 80 milionów złotych? Aby zrozumieć zuchwałość tego czynu, trzeba obejrzeć „80 milionów” Waldemara Krzystka i zanurzyć się w rzeczywistość sprzed 30. lat. A przy okazji zastanowić się, czy wybór Czeczota do tej roli nie był nieprzypadkowy? Wszak pod ujmującą powierzchownością nieco zagubionego trzydziestolatka kryje się nieprzeciętny talent i gotowość do podjęcia prawdziwie wielkich wyzwań.
Konrad J. Zarębski
informacja własna
Ostatnia aktualizacja: 31.12.2013
Praca nad "Zmierzchem" była wyczerpująca
Polski aktor rozbiera się w thrillerze "Szpieg"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024