PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
FILM DOKUMENTALNY I OŚWIATOWY
  30.09.2011
Od pewnego czasu mówi się, że polski dokument ma się coraz lepiej: zwiększone dotacje PISF, większa produkcja, coraz więcej prestiżowych, międzynarodowych wyróżnień (w tym nominacja do Oscara), coraz liczniejsza obecność polskich filmów na najważniejszych festiwalach. Sukcesy są niewątpliwie zauważalne, jednak z produkcją bywa różnie.
Opierając się na danych z PISF, Bazy Produkcji Filmowej SFP oraz na podstawie ilości tytułów zgłoszonych do dwóch ostatnich edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego, można stwierdzić, że w 2009 roku wyprodukowano w Polsce około 120 filmów dokumentalnych. Najwięcej, bo ok. 64, powstało produkcji średniometrażowych. Krótki metraż to ok. 45 filmów, a najmniej, bo ok. 10, zrealizowano pełnych metraży, z których większość to międzynarodowe koprodukcje. W 2009 roku powstało również ok. 40 filmów reportażowych (zarówno krótkich, jak i średniometrażowych) oraz mniej więcej 50 filmów w szkołach filmowych i na kursach.

Z tego zestawienia wynika, że w Polsce niewiele się zmieniło. Dokument w dalszym ciągu jest domeną szkół filmowych, telewizji czy producentów, których nie stać na inwestowanie w wielkie, pełnometrażowe projekty. A obecnie takie produkcje dominują na światowym rynku dokumentalnym.

Kadr z filmu "Poste Restante" w reż. Marcela Łozińskiego, fot. Arkana Studio

Dokument a PISF


W 2009 do PISF złożono ponad 200 projektów starających się o dofinansowanie (mniej więcej po 70 w każdej z trzech sesji). Dofinansowano jedną trzecią z nich. Kwota, jaką PISF przeznaczył na produkcję dokumentów w ubiegłym roku, to 12 mln złotych (w tym 1,6 mln na debiuty).

Najważniejszą z ostatnich zmian jest rezygnacja ze wspierania developmentu filmów autorskich -  decyzja ta spotkała się z negatywnym odzewem środowiska filmowego. „Jak przygotować produkcję dokumentu bez dokumentacji?” – zastanawia się Katarzyna Ślesicka ze Szkoły Wajdy. – „Rozumiem to jako próbę przeniesienia ryzyka na producenta”. Projekty dokumentalne dofinansowywane są z programu „Produkcja filmowa”. Od 2010 roku ważną zmianą jest także to, że filmy są przyjmowane i oceniane według kategorii „autorskie” i „historyczne”, w ramach których szczególną uwagę przykłada się do debiutów i koprodukcji międzynarodowych. Po likwidacji dofinansowania developmentu producenci zastanawiają się, skąd wziąć pieniądze na tak niezbędne rzeczy jak trailer, udział w pitchingu, spotkania koproduckyjne. PISF broni się argumentem, że taki krok powstrzyma tych producentów, którzy nie wyprowadzają swoich projektów poza fazę preprodukcji. A może rozwiązaniem zadowalającym obie strony byłoby wprowadzenie restrykcji i wnikliwsza ocena rzetelności w realizacji poprzednich projektów producenta? Kwestię tę Instytut ma rozstrzygnąć wspólnie z producentami.

PISF podkreśla przy tym, że ostatnio zwiększyła się kwota możliwego najwyższego dofinansowania. Niewątpliwym plusem jest też rozgraniczenie czasowe filmów. Kiedyś film 50-minutowy mógł starać się o taką samą sumę pieniędzy jak 80- czy 30-minutowy. Teraz wszystko zależy od długości filmu - wprowadzono wyraźny podział na filmy krótko- (do 40 minut), średnio- (do 70 minut) i pełnometrażowe (powyżej 70 minut, przeznaczone wyłącznie do dystrybucji kinowej).

Jako najczęstsze powody odrzucania składanych wniosków Artur Majer z PISF wskazuje błędy formalne. Zazwyczaj powodem jest niestaranność przy wypełnianiu wniosków, nieznajomość zasad prawnych, podstaw księgowych i zasad rozliczeń dotacji publicznych. „Teraz producentem może być każdy. Coraz częściej są to młodzi ludzie, bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego, a przede wszystkim bez niezbędnego w tej dziedzinie doświadczenia” – mówi Majer. – „Niestety w wielu przypadkach efektem tego jest nierzetelność, a co za tym idzie – odrzucenie projektów składanych do PISF”.

Dotychczasową, pięcioletnią pracę Instytutu większość producentów ocenia dobrze. Wielu nawet twierdzi, że bez PISF w ogóle nie byłoby produkcji dokumentalnej w Polsce. Jako główne wady wskazują m.in. system ocen. „Każda komisja ocenia kilkanaście projektów i wybiera kilka najlepszych. Ale najlepszych z danej puli, nie znając innych… Najlepszy projekt w jednej komisji może być średni w innej. Ale trudno o idealne rozwiązanie” – zauważa Katarzyna Ślesicka. Producentom nie podoba się też długi czas oczekiwania na decyzje, który przy przesunięciu projektu do następnej sesji może wydłużyć się nawet do roku. Kolejną bolączką wielu producentów jest biurokracja, choć niektórzy z nich podkreślają przychylność i pomoc urzędników.

Dokument a telewizje

Ostatnio słyszy się opinie, że bez TVP polska produkcja dokumentalna praktycznie nie istnieje. Nie dotarłam do oficjalnych danych Telewizji Polskiej, ale traktując Krakowski Festiwal Filmowy jako barometr tego, co w polskim dokumencie piszczy, łatwo zauważyć (choćby po analizie zgłoszeń w latach 2009 i 2010), że opinia ta jest mocno przesadzona. Filmy stricte telewizyjne lub mające TVP jako koproducenta stanowią nieco ponad 1/3 wszystkich zgłoszeń. Decyzja o mianowaniu prezesem Piotra Farfała przyniosła pogłębienie kryzysu w TVP, owocujące ograniczeniem czy wręcz wstrzymaniem produkcji dokumentalnej, aż po skandal niemal międzynarodowy, jakim było czasowe zaniechanie współpracy popularnej niemiecko-francuskiej stacji telewizyjnej ARTE z TVP. Produkcja filmów w TVP spadła o połowę w stosunku do lat poprzednich. Wielu producentów odeszło z kwitkiem. W kropce byli ci, którzy po wycofaniu się czy wstrzymaniu współpracy przez TVP, zostali tylko z przyznaną już dotacją PISF jako jedynym źródłem finansowania, co jak wiadomo jest niezgodne z regulaminem Instytutu.

Niektórzy producenci postrzegają telewizję jako „surrealistyczną machinę”, w której wszystko rządzi się swoimi prawami. Skarżą się na wymuszanie niekorzystnych zapisów w umowach i wypłacanie pieniędzy dopiero po zakończeniu produkcji. Inni twierdzą, że plusem jest, jeśli w ogóle uda się rozpocząć z TVP współpracę. Chaos powiększają nieustanne rotacje personalne i zmiany na stanowiskach decydentów. Producentom nie podoba się brak stabilności finansowej TVP oraz brak decyzyjności i spójnej polityki firmy co do realizacji projektów. Niektórzy zarzucają nawet TVP wpływy polityczno-ideologiczne w ocenie wniosków. Większość jest za generalną przebudową zasad lub wręcz stworzeniem całego systemu od podstaw.

Alternatywą dla TVP – ciągle jeszcze niszową - są od pewnego czasu stacje HBO oraz TVN i TVN Historia. Odróżnia je od TVP fakt, że sami szukają ciekawych projektów. HBO od kilku lat realizuje swój autorski program dokumentalny. W 2009 roku stacja wyprodukowała 4 filmy; TVN na KFF zgłosiła 10 propozycji.


Kadr z filmu "Tam, gdzie słońce się nie spieszy" w reż. Mateja Bobrika, fot. Krakowska Fundacja Filmowa

Międzynarodowe koprodukcje dokumentalne


Polska wciąż niewiele inwestuje w rozwój współpracy z zaganicą. W 2009 roku PISF dofinansował tylko 12 projektów koprodukcyjnych, głównie z Niemcami, ale także z Francją, Izraelem, Rumunią czy Islandią. Kilka z nich już powstało, jak choćby „Gry wojenne” Dariusza Jabłońskiego. Robert Baliński z PISF zauważa, że w projektach koprodukcyjnych dominują tzw. „wielkie tematy” – II wojna światowa, Holocaust. „Wiele projektów jest nieciekawych ze względu na ich schematyczny, telewizyjny charakter. Ciągle czekamy na projekty kreacyjne, które mogłyby powtórzyć sukces ''Królika po berlińsku''” – twierdzi Baliński.

Wciąż niewielu producentów korzysta z możliwości dotacji unijnych lub innych światowych funduszy dofinansowujących projekty filmowe. Dla wielu producentów już sama procedura aplikacji wydaje się czarną magią. Inni wskazują na zbyt skomplikowany system rozliczeń postprodukcyjnych czy dzielenia ewentualnych zysków z dystrybucji. Wydaje się jednak, że Polakom przede wszystkim brakuje rzetelnej wiedzy w tej materii, począwszy od tej podstawowej. Przykładem może być amerykańska ITVS - instytucja zajmująca się dofinansowaniem wielu ciekawych projektów dokumentalnych na świecie. Ostatnio ITVS skupiło swoją uwagę na kinie Europy Centralno-Wschodniej. Z Polski jednak płynie zbyt małe zainteresowanie, choć przedstawiciele ITVS gościli w 2009 w Krakowie na Krakowskich Targach Filmowych i Dragon Forum (zapowiedzieli swoją obecność również w tym roku). PISF proponuje Fundusz Co-developmentowy, ale obejmujący jednak tylko współpracę z Niemcami. A przed Polakami jeszcze wiele możliwości do odkrycia, jak choćby Skandynawia, która inwestuje pieniądze w kino dokumentalne (przekonał się o tym Andrzej Fidyk, który od kilku lat robi swoje filmy za norweskie pieniądze). 


Kadr z filmu "Sześć tygodni" w reż. Marcina Janosa Krawczyka, fot. Krakowska Fundacja Filmowa

Otwarcie na świat


O ile zainteresowanie Polaków światem jest mało intensywne, to zauważalne jest, że świat otwiera się na polskie kino dokumentalne. W 2009 roku nasze dokumenty pokazano na ok. 80 festiwalach i przeglądach (łącznie ok. 200 pokazów filmowych); nagrodzono ponad 40 tytułów.

Sukcesy polskich filmów idą „falami”. Gdy trafi się perełka, festiwale zgłaszają się po nią hurtowo, jak w 2005 roku po „Nasiona” Wojciecha Kasperskiego czy w 2007 po „52 procent” Rafała Skalskiego i „Pierwszy dzień” Marcina Sautera. W 2009 roku takimi „wyjadaczami” festiwalowymi były niewątpliwie: „Królik po berlińsku” Bartka Konopki (nagroda dla najlepszego filmu średniometrażowego na Hot Docs w Toronto), „Szklana pułapka” Pawła Ferdka (nominacja do Europejskiej Nagrody Filmowej) i „Do bólu” Marcina Koszałki (Grand Prix na DOK Leipzig), prezentowane na kilkudziesięciu festiwalach na świecie. W 2010 roku nagrody zbierają filmy: „Chemia” Pawła Łozińskiego (Prix Europa w Berlinie) i „Sześć tygodni” Marcina Janosa Krawczyka (nagroda za najlepszy film krótki na IDFA w Amsterdamie).

Dla wszystkich tych filmów pokazy na owych festiwalach były międzynarodowymi premierami, które zapewniły im tzw. „dobre wejście”, powodując nie tylko zainteresowanie innych imprez, ale także spory odzew zagranicznych stacji telewizyjnych zainteresowanych zakupem filmów do emisji.


Kadr z filmu "Chemia" w reż. Pawła Łozińskiego, fot. Krakowska Fundacja Filmowa
Katarzyna Wilk
Magazyn Filmowy SFP 2/2010
Ostatnia aktualizacja:  14.12.2013
Zobacz również
Raport o polskim filmie dokumentalnym 2007
Polski film dokumentalny po 1989 roku cz. I
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll