W wywiadzie dla magazynu „Viva” Nina Andrycz wyznała, że będzie to „prawda ubrana w sukienkę prozy plus trochę poezji, bo poezję kocha najbardziej”. Jak wspomina swojego byłego towarzysza życia? - Był nieprzeciętnie ładny, podobny do Yula Brynnera. Miał piękną czaszkę i na pewno o tym wiedział – mówi aktorka. - Uroda była hollywoodzka – dodaje wspominając również, że zaimponowała jej ogromna ilość książek w jego mieszkaniu. - Niestety natrafił na taką zołzę jak ja. Oczekiwał przecież żony oddanej, która po zajściu w ciążę urodzi chociaż jedno dziecko - nie szczędzi sobie krytyki Andrycz. - Ale ja już wtedy kochałam swoją pracę bardziej niż małżeństwo – zdaje się kokietować.
fot. AKPA
Aktorka kończy w tym roku 96 lat a oprócz pisania autobiografii, przygotowuje się do roli Sary Bernhardt w multimedialnym spektaklu Janusza Józefowicza o Poli Negri.