Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
„Ten bohater mi imponuje” – Jan Jankowski o roli Grzegorza w serialu „Reguły gry”, pierwszej własnej produkcji telewizji TVN 7. Emisja serialu w każdy czwartek o godzinie 20:00.
Na planie partneruje Panu Katarzyna Kwiatkowska. Jest między Wami tzw. chemia?
Z mojej strony zaiskrzyło niemal od razu, jeszcze na castingach. Kasia jest bardzo pogodna, dowcipna, spontaniczna. Bardzo lubię pracować z takimi właśnie osobami. Ta sympatia przenosi się też na ekran – gramy małżeństwo z kilkuletnim stażem więc jest wskazane, abyśmy się lubili. Chemia jest na pewno, inaczej nie przychodziłbym do tej pracy z przyjemnością (śmiech).
"Reguły gry", fot. TVN
Jaki jest Grzegorz?
W oryginale to bardzo ujmująca postać. Jest to człowiek – opoka, ktoś na kim inni mogą się oprzeć. To sympatyczny, ciepły, szalenie dowcipny, choć mrukliwy człowiek. Wydaje mi się, że to postać przyciągająca uwagę widzów. Mnie w każdym razie ujął i choć ma dość ostro ciosany charakter, na pewno da się go polubić.
Jak zatem wygląda Pana praca nad tą konkretną rolą?
Praca nad formatem ma to do siebie, że oryginał daje pogląd, w jakim kierunku mam szukać tej postaci. Są też pewne wymagania odnośnie tego, jaki to ma być człowiek. Dużo pracuję w teatrze i tam dochodzenie do tego, jaki jest bohater trwa dłużej. Przy produkcji telewizyjnej wygląda to zupełnie inaczej, tutaj nie ma wielu prób, tak naprawdę widzowie są poniekąd świadkami tej pracy, bo Grzegorz będzie tworzył się na ich oczach. Natomiast jak postać już jest gdzieś w mojej głowie to po prostu przywołuję ją w odpowiedniej chwili. Każdy aktor, który aktywnie wykonuje swój zawód, a ja pracuję już od 30 lat, taką umiejętność po prostu musi posiadać. Grając w teatrze, filmach, kilku serialach - niekiedy jednocześnie - muszę to po prostu umieć.
W przypadku serialu „Reguł gry” pomagała nam pewno atmosfera na planie. Wszyscy byli bardzo przyjaźni, bardzo dobrze nam się razem współpracowało – od scenarzystów i reżysera przez aktorów, po osoby odpowiedzialne za nasz wygląd, ekipę. Wszyscy nam pomagali, akceptowali nas takimi, jacy jesteśmy, a aktor bardzo potrzebuje akceptacji, ponieważ ona dodaje nam skrzydeł.
"Reguły gry", fot. TVN
Jak duże znaczenie w pracy nad rolą Grzegorza ma oryginał i kreacja Patrica Warburtona?
Oryginalny serial stanowi drogowskaz odnośnie klimatu produkcji, pozwala narysować szkic postaci. Płyty z oryginałem dostałem przed castingiem, ale aby niczym się nie sugerować, kilka odcinków obejrzałem dopiero, kiedy dowiedziałem się, że dostałem tę rolę. Przygotowując się do przesłuchań skupiłem się na tekście, a ponieważ zostałem wybrany do tej roli, to najwidoczniej dobrze przekazałem esencję postaci. O obsadzie decydowali przecież także producenci oryginału z USA więc wiedzieli, czego dokładnie szukają, czego oczekują od odtwórcy tej postaci. Muszę jednak przyznać, że nie widzę zbyt dużego podobieństwa między mną, a bohaterem z „Rules of Engagement”. Temperament Grzegorza jest odmienny od mojego, ale w jakimś sensie ta postać mi imponuje.
Imponuje?
Tak. Swoją stałością, tym, że można się na nim oprzeć w każdej sytuacji. Wydaje mi się, że także widz znajdzie tę pewność, że można na nim polegać, wyciągać wnioski z jego doświadczeń i przenosić do swojego życia. Myślę, że w pewnym stopniu edukujemy widza, pokazujemy wady, zalety, rozwiązania problemów, które przecież wszyscy mamy.
Na planie partneruje Panu Katarzyna Kwiatkowska. Jest między Wami tzw. chemia?
Z mojej strony zaiskrzyło niemal od razu, jeszcze na castingach. Kasia jest bardzo pogodna, dowcipna, spontaniczna. Bardzo lubię pracować z takimi właśnie osobami. Ta sympatia przenosi się też na ekran – gramy małżeństwo z kilkuletnim stażem więc jest wskazane, abyśmy się lubili. Chemia jest na pewno, inaczej nie przychodziłbym do tej pracy z przyjemnością (śmiech).
"Reguły gry", fot. TVN
Jaki jest Grzegorz?
W oryginale to bardzo ujmująca postać. Jest to człowiek – opoka, ktoś na kim inni mogą się oprzeć. To sympatyczny, ciepły, szalenie dowcipny, choć mrukliwy człowiek. Wydaje mi się, że to postać przyciągająca uwagę widzów. Mnie w każdym razie ujął i choć ma dość ostro ciosany charakter, na pewno da się go polubić.
Jak zatem wygląda Pana praca nad tą konkretną rolą?
Praca nad formatem ma to do siebie, że oryginał daje pogląd, w jakim kierunku mam szukać tej postaci. Są też pewne wymagania odnośnie tego, jaki to ma być człowiek. Dużo pracuję w teatrze i tam dochodzenie do tego, jaki jest bohater trwa dłużej. Przy produkcji telewizyjnej wygląda to zupełnie inaczej, tutaj nie ma wielu prób, tak naprawdę widzowie są poniekąd świadkami tej pracy, bo Grzegorz będzie tworzył się na ich oczach. Natomiast jak postać już jest gdzieś w mojej głowie to po prostu przywołuję ją w odpowiedniej chwili. Każdy aktor, który aktywnie wykonuje swój zawód, a ja pracuję już od 30 lat, taką umiejętność po prostu musi posiadać. Grając w teatrze, filmach, kilku serialach - niekiedy jednocześnie - muszę to po prostu umieć.
W przypadku serialu „Reguł gry” pomagała nam pewno atmosfera na planie. Wszyscy byli bardzo przyjaźni, bardzo dobrze nam się razem współpracowało – od scenarzystów i reżysera przez aktorów, po osoby odpowiedzialne za nasz wygląd, ekipę. Wszyscy nam pomagali, akceptowali nas takimi, jacy jesteśmy, a aktor bardzo potrzebuje akceptacji, ponieważ ona dodaje nam skrzydeł.
"Reguły gry", fot. TVN
Jak duże znaczenie w pracy nad rolą Grzegorza ma oryginał i kreacja Patrica Warburtona?
Oryginalny serial stanowi drogowskaz odnośnie klimatu produkcji, pozwala narysować szkic postaci. Płyty z oryginałem dostałem przed castingiem, ale aby niczym się nie sugerować, kilka odcinków obejrzałem dopiero, kiedy dowiedziałem się, że dostałem tę rolę. Przygotowując się do przesłuchań skupiłem się na tekście, a ponieważ zostałem wybrany do tej roli, to najwidoczniej dobrze przekazałem esencję postaci. O obsadzie decydowali przecież także producenci oryginału z USA więc wiedzieli, czego dokładnie szukają, czego oczekują od odtwórcy tej postaci. Muszę jednak przyznać, że nie widzę zbyt dużego podobieństwa między mną, a bohaterem z „Rules of Engagement”. Temperament Grzegorza jest odmienny od mojego, ale w jakimś sensie ta postać mi imponuje.
Imponuje?
Tak. Swoją stałością, tym, że można się na nim oprzeć w każdej sytuacji. Wydaje mi się, że także widz znajdzie tę pewność, że można na nim polegać, wyciągać wnioski z jego doświadczeń i przenosić do swojego życia. Myślę, że w pewnym stopniu edukujemy widza, pokazujemy wady, zalety, rozwiązania problemów, które przecież wszyscy mamy.
GU
TVN 7
Ostatnia aktualizacja: 28.03.2012
Potężna dawka adrenaliny w AXN Spin
Rysiek Lubicz zostawił rodzinie fortunę
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024