Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Leonard Pietraszak jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów filmowych i telewizyjnych. Zagrał w kilkunastu serialach, m.in. w „Czterdziestolatku”, „Czarnych chmurach”, „Rodzie Gąsieniców”, „Karierze Nikodema Dyzmy”, „Królowej Bonie”, „Rodzinie Połanieckich”, „Daleko od szosy”, „Życiu na gorąco” i „Siedlisku”.
- Pierwszy był chyba serial „Gniewko, syn Rybaka”. Zamierzchłe czasy. Grałem też sporo w kryminalnej „Kobrze”, która była swoistym serialem czy raczej może cyklem - mówi aktor. Leonard Pietraszak wcielał się w rozmaitych bohaterów, dzięki czemu udało mu się uniknąć zaszufladkowania. Zawsze jednak odgrywane przez niego postaci cechowała duża charyzma i autentyzm. Zarówno pułkownik Krzysztof Dowgirda z „Czarnych chmur", lekarz z "Czterdziestolatka”, czy major Wareda z „Kariery Nikodema Dyzmy” to typowo "męscy" bohaterowie. - Zwykło się w ogóle uważać aktorstwo za zawód niemęski, bo malowanie się, przebieranie, pudrowanie. Podejrzewam jednak, że w czasach Szekspira postacie kobiece grali bardzo męscy aktorzy. Poza tym, co to za sztuka zagrać mężczyznę zniewieściałego będąc naprawdę zniewieściałym? Takiego najlepiej zagra męski. A co do męskości – drażni mnie pokazywanie jej najczęściej jako agresywności, wulgarności. To jest nie tylko zaprzeczenie męskości, ale i człowieczeństwa.
Leonard Pietraszak, fot. Ireneusz Sobieszczuk/TVP
- Pierwszy był chyba serial „Gniewko, syn Rybaka”. Zamierzchłe czasy. Grałem też sporo w kryminalnej „Kobrze”, która była swoistym serialem czy raczej może cyklem - mówi aktor. Leonard Pietraszak wcielał się w rozmaitych bohaterów, dzięki czemu udało mu się uniknąć zaszufladkowania. Zawsze jednak odgrywane przez niego postaci cechowała duża charyzma i autentyzm. Zarówno pułkownik Krzysztof Dowgirda z „Czarnych chmur", lekarz z "Czterdziestolatka”, czy major Wareda z „Kariery Nikodema Dyzmy” to typowo "męscy" bohaterowie. - Zwykło się w ogóle uważać aktorstwo za zawód niemęski, bo malowanie się, przebieranie, pudrowanie. Podejrzewam jednak, że w czasach Szekspira postacie kobiece grali bardzo męscy aktorzy. Poza tym, co to za sztuka zagrać mężczyznę zniewieściałego będąc naprawdę zniewieściałym? Takiego najlepiej zagra męski. A co do męskości – drażni mnie pokazywanie jej najczęściej jako agresywności, wulgarności. To jest nie tylko zaprzeczenie męskości, ale i człowieczeństwa.
GU
tvp.pl
Ostatnia aktualizacja: 10.11.2011
Janda: granie na żywo paraliżuje, ale i uskrzydla
Telewizja ogłasza konkurs na seriale!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024