PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  7.03.2013
Polsat zaprasza nas na serial kryminalno-sensacyjny z drugim dnem: "Na krawędzi". Główna bohaterka Marta Sajno powraca do Polski po latach, by wyrównać porachunki sprzed lat, gdy została skrzywdzona przez tajemniczego gwałciciela, a także policjanta, adwokata, prokuratora i sędziego. O produkcji i jej wyzwaniach Dagmara Romanowska rozmawia z Urszulą Grabowską.

PortalFilmowy.pl: Propozycja udziału w "Na krawędzi" przyszła do Pani dość niespodziewanie. Co Panią przekonało, by ją przyjąć?

Urszula Grabowska: Maciej Dutkiewicz [reżyser i współscenarzysta serialu - przyp. red.] dość późno zaprosił mnie na rozmowę - zaledwie trzy tygodnie przed startem zdjęć do tzw. pilota. Miałam akurat zaplanowany wcześniej wyjazd, ale udało się nam spotkać. Podrzucił mi scenariusz trzech pierwszych odcinków i zarys dalszego rozwoju postaci. Zawsze byłam przekonana o swojej przenikliwości i umiejętności przewidywania "ciągu dalszego", tymczasem tu bez przerwy byłam wyprowadzana w pole. Materiał krył w sobie potencjał, by opowiedzieć to nieco inaczej - nie obyczajowo, czego mnóstwo w telewizji, ale bardziej w kierunku inteligentnej sensacji. Dodatkowym atutem był fakt, że główną bohaterką jest kobieta - a przecież w kryminałach o ile w ogóle postać kobieca się pojawia, to najczęściej pełni ona funkcję pomocniczą. Niebanalny temat, sprawa dotycząca kobiet, ale i silne zaplecze męskie. To wszystko bardzo mi się spodobało, tym bardziej, że zostało także dobrze rozpisane dialogowo. Bywa tak, że najlepsze propozycje przychodzą nagle, w ostatniej chwili. Wzięliśmy się za pracę. Pilot spodobał się, mogliśmy więc spokojnie "brnąć" w to dalej (śmiech).


Urszula Grabowska jako Marta Sajno, fot. Polsat (materiały prasowe)

PF: Marta Sajno to aktorsko chyba ciekawa, wielowymiarowa postać…

UG: Lubię aktorstwo niuansowe i postacie z drugim dnem, wewnętrznym pęknięciem, z którego nie tłumaczymy się od razu, tylko stopniowo je odkrywamy. Maciek ustawił nam też poprzeczkę bardzo wysoko, piłował do granic możliwości. To facet, który nigdy nie jest zmęczony. Przez 12 godzin jest w stanie dosłownie "zaorać" ekipę i aktorów, ale nie robi tego bez powodu. Czasami jednak… powstrzymywał mnie. Przyzwyczajona do kina psychologicznego, z doświadczeniem pracy m.in. nad "Joanną", filmem, który opierał się głównie na przeżyciu wewnętrznym aktora: "wszystko w oczach", byłam przygotowana na uzewnętrznienie emocji. Maciek z kolei… zabraniał mi za dużo grać. Nikt nigdy wcześniej nie stawiał mi takich wymogów (śmiech). Miało to jednak sens. Mówił o tym dopiero wtedy, gdy byliśmy już zżyci z naszymi bohaterami, „nieśliśmy” ich. Poza tym przypominał - bardzo słusznie zresztą - w tym przypadku bardzo wiele budowane jest dzięki sytuacji i jej kontekstowi. Dodatkowe wzmocnienie emocjonalne nie zawsze jest potrzebne.

PF: "Joanna" to opowieść kameralna, psychologiczna. "Na krawędzi" to jednak sensacja.

UG: Musiałam się tego nauczyć. Jestem wdzięczna Maćkowi za to, że przed zdjęciami mogliśmy się spotkać na sali prób. Podszedł do realizacji w bardzo filmowy sposób: mieliśmy okazję, żeby szerzej przedyskutować postacie, podzielić się wątpliwościami, sprawdzić dialogi na próbach czytanych, poznać się, zbudować relacje. Dla przykładu - Maria Niklińska, rocznikowo młodsza ode mnie tylko o siedem lat - gra moją córkę. Musiałyśmy "wypróbować" tę relację przed zdjęciami. Papier wszystko przyjmie, kamera i widz…. niekoniecznie. 

Kadr z serialu "Na krawędzi", fot. Polsat (materiały prasowe)

PF: Na ile kuszące było dla Pani to, iż Sajno jest postacią z tajemnicą.

UG: To, co ukryte, było najciekawsze! Z zewnątrz to kobieta ustawiona majątkowo, zdeterminowana, niezależna, odważna, twardo stąpająca po ziemi. Kupuje wydawnictwo, które wykorzystuje potem jako narzędzie w walce ze swoimi oprawcami, ale prowadzi też fundację przeciwdziałającą handlowi kobietami i wspierającą ofiary gwałtu. Pozornie szczęśliwa, ale od wewnątrz jednak zżera ją smuga cienia. Chciałam wniknąć w jej tajemnicę, w świat jej wewnętrznych przeżyć i stworzyć je dla widza.

PF: Czy to były trudne przygotowania? Musiała się Pani zmierzyć z wyjątkowo osobistym i bolesnym tematem.

UG: Sięgnęłam przede wszystkim po literaturę z dziedziny psychologii z naciskiem na te prace, które zajmują się przeżyciami traumatycznymi, związanymi z przemocą psychiczną i fizyczną, gwałtem. Szukałam psychologicznego spojrzenia na uraz psychiczny. Chciałam poznać metody terapeutyczne, dowiedzieć się czy powrót do psychicznej równowagi po takim przeżyciu jest w ogóle możliwy. Szukałam odpowiedzi na pytanie jak głęboko takie przeżycia pozostają w pamięci, jak mocno odbijają się w naturze, jaki wywierają wpływ na późniejszy charakter człowieka. Wiele godzin spędziłam na stronach Fundacji La Strada, która walczy z handlem ludźmi i niewolnictwem. To było dla mnie źródło wielu ważnych, ale i szokujących informacji na temat tego, jak szeroki jest to proceder, jak wiele osób pada jego ofiarą. Sięgnęłam również po wypowiedzi z grup wsparcia i blogów kobiet, które przeszły przez takie piekło i teraz w internecie dzielą się, często anonimowo, swoimi doświadczeniami. Nie zdecydowałam się natomiast na osobiste spotkania z ofiarami. Uważam, że to sfera zbyt intymna, że byłaby to zbyt brutalna ingerencja w czyjąś traumę.

PF: Sajno walczy nie tylko o siebie… 

UG:  Osobiste traumatyczne doświadczenie przekuwa na coś dobrego, na pomoc innym. Prowadzi fundację, zajmuje się skrzywdzonymi dziewczynami. Tłumaczyłam sobie, że jest to część jej autoterapii, ale i uzasadnienie dla jej pragnienia zemsty. Rozliczając się z mężczyznami, którzy ją zranili, pozbawili godności i poczucia bezpieczeństwa, przez których została skrzywdzona fizycznie, ale i psychicznie - rozlicza się także niejako w imieniu innych kobiet.


Kadr z serialu "Na krawędzi", fot. Polsat (materiały prasowe)

PF: Kobieta mści się inaczej niż mężczyzna?

UG: (Śmiech) W męskiej vendetcie jest więcej okrucieństwa fizycznego. Sajno nie biega z bronią, nie strzela do swoich winowajców. To nie jest dziewczyna z "Kill Billa". Jej kobieca zemsta jest bardziej wysublimowana, wyrachowana. Jej vendetta ma inny smak. Pod pewnymi względami jej działania są jeszcze bardziej dotkliwe niż "męskie", gdyż swoich oprawców pozbawia tego, co dla nich najcenniejsze. Nie zabiera im "wszystkiego", tylko pieniądze, pozycję, karierę. Jej wrogami są osoby wysoko postawione, których poczucie wartości określa się  przez pełnioną funkcję i ona w to uderza. Ale jej zemsta nie jest pozbawiona elementu przebaczenia. Daje swoim wrogom szansę na konfrontację z prawdą, a przez to… może na pokutę? Poprawę? To zemsta bolesna, ale na pewno nie jednowymiarowa, daleka od banału. Poza tym sporo też w tym serialu o tym, że smak zemsty nie zawsze jest słodki. 

PF: Czy sądzi Pani, że jest szansa na to, by "Na krawędzi", poruszając tak ważne i trudne problemy, wyszło jednak dalej, wzbudziło głębszą refleksję? 

UG: To tematyka warta podjęcia dyskusji, szerszego unaocznienia. Wierzę w wartość i sens tego projektu. Uważam, że udał się pod wieloma względami, tym bardziej, że dotyczy spraw tak trudnych. Życzylibyśmy sobie, żeby dotarł do jak największego grona, ale jednocześnie - nie zakładamy wokół niego stowarzyszenia, fundacji. Zrobiliśmy serial osnuty na bardzo prawdopodobnej historii, która ma swoje bardzo silne odzwierciedlenie w naszej polskiej rzeczywistości: statystyki są zatrważające, nawet nie mamy świadomości tego, na jak wielką skalę to się dzieje, jak wiele osób cierpi. Mam nadzieję, że poszczególnych widzów "Na krawędzi" zachęci do refleksji. Spodziewam się tego jednak bardziej w wymiarze indywidualnym. Bardzo istotna jest w tym też rola mediów - czy zwrócą uwagę na to, o czym tu rozmawiamy - na problem, na wyjście poza pewien szablon i standard - czy napiszą tylko o zmienionej fryzurze, ustach i figurze mojej czy moich koleżanek, bo tylko tyle będą w stanie zauważyć? Sądzę, że chodzi nie tylko o jakość produkcji, naszej lub cudzej propozycji, ale i o to, co się później będzie dookoła niej działo. Widzę, co wyprawia się na różnych portalach i na ich forach, ale wierzę, że jest wiele osób, które są zainteresowane czymś więcej, że rośnie zapotrzebowanie na nieco inne seriale. Swego czasu telewizja była przesiąknięta bardzo miernymi programami. Czas powiedzieć: ”Dość”! I to chyba naprawdę zaczyna się zmieniać. A "Na krawędzi" może jeszcze nie równa się poziomem z najlepszymi serialami amerykańskimi, czy skandynawskimi, z powodów oczywistych!, głównie budżetowych i możliwości realizacyjnych, ale wychodzi daleko poza standard i bardzo podnosi poprzeczkę dla innych produkcji telewizyjnych. 


Dagmara Romanowska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  7.03.2013
Zobacz również
Telewizja gotowa na egzorcyzmy twórcy "The Walking Dead"
"Polita" - kulisy musicalu w trójwymiarze w TVP HD
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll