PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  25.08.2012
Dla przypomnienia tym, którzy filmową edukację z PRL-u skończyli na dokumentach Kieślowskiego, „Człowieku z marmuru”, „Rejsie” i komediach Barei. "Dziewczyny do wzięcia" to telewizyjny film Janusza Kondratiuka, który miał pierwszą emisję 29 sierpnia 1972 roku - dokładnie 40 lat temu. Dziś jest pamiętany zapewne z innych powodów niż te, dla których powstał.

Przypomnienia ciąg dalszy: trzy dziewczyny spod Warszawy wsiadają w pociąg i ruszają na podbój stolicy. Zaszaleć i, jak się zdarzy, rozstrzygnąć swoją przyszłość. Przyszłość na razie ma niewyraźne oblicze dwóch mieszkańców hotelu robotniczego, którzy nadrabiają miną i przestawiają się „magister” i „inżynier”. Zaczyna się gra: oni udają, że są z wielkiego miasta, one udają, że im wierzą. Dopóki nikt nie powie „sprawdzam”, pozory brane są za rzeczywistość. Może do kina? Żadna atrakcja. Może teatr? Wszystkie bilety wysprzedane. Może więc do domu? Ostatecznie – o ile uda się pożyczyć klucze od kolegi.


"Dziewczyny do wzięcia", fot. Filmoteka Szkolna

Obok kipi wielki świat, a tymczasem one i oni w ciasnej kawalerce próbują przełamać pierwsze lody. Idzie opornie, ale wraca właściciel mieszkania. Może i jest, jak inni, z prowincji, ale już zna wielkomiejskie reguły gry. Wyciąga rękę po jedną z dziewcząt i zamyka się z nią przedpokoju. Pozostała czwórka nareszcie zaczyna ze sobą rozmawiać… Potem dziewczyny wracają do domu: jedna milczy, dwie pozostałe budują wizję swojej przyszłości, wściekłe, że coś je ominęło. Tylko tyle i aż tyle. A w finale bucha piosenka Niemena do słów Bolesława Leśmiana: „Com uczynił, żeś nagle pobladła?”. Niby komentarz do historii, której byliśmy świadkami, ale tak przejmujący, że śmiech, który mogły wywołać perypetie bohaterów filmu, nagle gaśnie. Czyżby niewinny obrazek obyczajowy miał drugie dno?

"Dziewczyny do wzięcia" – obyczajowy obrazek z epoki, zachowujący wszak powiew autentyzmu do dziś - powstawały jako próba nawiązania do dokonań czeskiej nowej fali, filmów Formana czy Chytilovej, które patrzyły na rzeczywistość z ironią, ale – paradoksalnie – pochylały się nad uwikłanym w tę rzeczywistość człowiekiem. Przed kamerą stanęli głównie aktorzy niezawodowi, wybrani z castingach. Jedyną profesjonalistką na planie – o ile nie liczyć drobnych epizodów wielkich gwiazd – była Ewa Szykulska, wówczas żona Janusza Kondratiuka. To ona dobrała swoje partnerki – Reginę Regulską i Ewę Pielach, nie mające z aktorstwem nic wspólnego, ale przecież potrafiące zachować przed kamerą swą naturalność. Scena, kiedy Regina Regulska dostaje mdłości na widok (kolejnej) porcji kremu jest reżyserskim majstersztykiem, zważywszy, że pani Regina gotowa była ją zjeść. Choć czasem trzeba było posunąć się do prowokacji. Aby nakręcić scenę kłótni w toalecie, Kondratiuk nagle uderzył żonę w głowę i kazał włączyć kamerę, kiedy jej partnerki ujęły się za nią. Wyszedł kolejny majstersztyk… Panie Regina i Ewa zostały w filmie na dłużej: zagrały jeszcze w „Wniebowziętych”, „Głowach pełnych gwiazd” i „Czy jest tu panna na wydaniu?”, po latach pani Ewa wróciła na ekran w serialach. Z trzech panów, którzy dołączyli do obsady, najbardziej znany jest Zbigniew Buczkowski, który „Dziewczynami” debiutował.


"Dziewczyny do wzięcia", fot. Filmoteka Szkolna

"Dziewczyny do wzięcia" były wydarzeniem I festiwalu „Młodzi i Film” w Koszalinie, gdzie zdobyły Jantar dla najlepszego filmu telewizyjnego. Kiedy dziś ogląda się film Janusza Kondratiuka, widać całą mizerię tamtych czasów: daleką od światowych standardów modę, zgrzebne centrum Warszawy – nawet w cieniu jej nowoczesnej dumy, Ściany Wschodniej, zagubienie ludzi, będących wszak reprezentantami klasy robotniczej – przewodniej, jak głosiła ówczesna propaganda, siły narodu. Kto z decydentów wydał na to zgodę? Jak to się stało, że taki film w ogóle mógł powstać? Cóż, "Dziewczyny do wzięcia" są odpryskiem pogrudniowej odwilży, owocem dojścia do władzy ekipy Edwarda Gierka w grudniu 1970 roku. Nakreślony przez Kondratiuka obraz miał być cezurą, pokazywać postgomułkowską zgrzebność w opozycji do nadchodzącego gierkowskiego blichtru. Nie do końca się udało: "Dziewczyny do wzięcia" pozostały portretem całej epoki polskiego komunizmu, jej ironiczno-gorzkim pomnikiem. „Trwalszym niż ze spiżu”, chciałoby się zacytować poetę.

Zapraszamy także do przeczytania tekstu o filmie "Warszawa do wzięcia" >>>

Konrad J. Zarębski
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  28.08.2012
Zobacz również
"The Girl", dziewczyna Hitchcocka? Jest zwiastun
[tv] „Paradoks” i nowe wcielenie Franza Maurera
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll